niedziela, 17 maja 2015

1. Wczesne skończenie szkoły

W szkolnej bibliotece jak co dzień nie było wiele osób. Kilka osób miało na sobie stałe odzienie czyli długi płaszcz, szarą bluzkę i w zależności płci albo spodnie, albo spódniczkę, a inne długie i surowe suknie. Dziewczynki dodatkowo nosiły skarpetki do połowy uda w szaro kolorowe paski. Na jednym z krzeseł siedziała blond włosa dziewczyna. Była ubrana w jasno niebieską bluzkę, białą mini spódniczkę i szaro niebieskie, długie skarpetki. na nogach miała długie, okute, niebieskie kozaki tak ze skarpetki były ledwo widoczne, pas przy spódnicy miał kilka kieszonek, wszystkie były prawie zapełnione, trzy pochwy były zapełnione stelą, różczką i sztyletem. Aksamitny fioletowy płaszcz z kapturem o czarnej podszewce i srebrnych guzikach z wyrytymi iskrami leżał na krześle obok tak jaj jej dość duża torba. Błyszczące jasno brązowe, bystre oczy dokładnie śledziły tekst jakiejś księgi. Uszy ozdobione kolczykami w kształcie nietoperzy były zatkane fioletowymi słuchawkami. Do dziewczyny podeszła kobieta w okularach które zasłaniały szare, surowe oczy,  mocno zielone włosy miała spięte w dokładny kok.
-Panienko Moonlight...- dziewczyna nie reagowała. Kobieta spojrzała na nią krzywiąc się w grymasie pogardy.- Co za smarkula.- warknęła i uniosła długi i cienki wskaźnik.
-Panno Grenuls!- krzyknęła zdenerwowana kobieta krocząca w ich stronę. Miała na nosie małe okulary zza których patrzyły doświadczone, mądre ciemnozielone oczy Wściekły krok wprawiał w ruch ciasno spięty kok mysich włosów. - Co pani chciała zrobić!?- warknęła kobieta. Była ubrana w ciemnozieloną, surową suknię i kapelusz czarodzieja.- W tej szkole nie tolerujemy przemocy wobec uczniów!- zabrała kobiecie wskaźnik.- Difindo- Powiedziała czarownica, a przedmiot rozpadł się na kawałki. Oburzona zielonowłosa odeszła marudząc pod nosem. Profesor McGonagall pokręciła głową i spojrzała na blondynkę. Westchnęła i zastanawiała się co zrobić. Szkoła magii i czarodziejstwa zmieniła się po ataku czarnego pana, przykładem były mundurki. Obecna dziewczyna była w Gryffindorze, a ona była jej opiekunem.
-P...-zaczęła nieśmiało kobieta, ta dziewczyna była dla niej tajemnicą, wychowywała się razem z mugolami i kimś zwanym "szamanami",była uśmiechnięta, entuzjastyczna, ale często pokazywała prawdziwą siłę.
-Wie Pani że nie musiała reagować?- zapytała spokojnie Moonlight. Patrzyła prosto na kobietę, a jej oczy w tym świetle przyjęły barwę stopu brązu. Nauczycielka spojrzała na nią zaszokowana. Tak ta dziewczyna na pewno nie jest zwykłą czarownicą, zawsze pyskata, dumna, nieugięta i zbuntowana. Pomimo że najczęściej na lekcjach nie uważa jest jedną z najlepszych uczennic w całym Hogwarcie. Zamknęła książkę, odsunęła krzesło i podeszła do jednej z półek które były niedaleko, wsadziła książkę i wróciła do zszokowanej kobiety.
-O co chodzi Pani Profesor? Chyba nie wezwała mnie tu pani na pogawędkę.-zaśmiała się pod nosem. Minerwa odchrząknęła.
-Mellody chciałam Ci przekazać wyniki próby zdania wcześniejszych egzaminów kończących rok- kobieta przybrała swoją zwykłą pozę, czyli stanie prosto jak struna z rękami złączonymi na przodzie ciała, patrzyła z niewzruszoną miną na dziewczynę, ale ta patrzyła prosto na nią bez żadnych emocji, ale można było zobaczyć przebłyski chytrych uśmiechów na jej ślicznej twarzyczce której nie mógł się oprzeć żaden chłopak w szkole.- Tak jak myślałam zdałaś wszystko na sto procent.- powiedziała kobieta łagodnie się uśmiechając.- Możesz wracać wcześniej do domu.-oznajmiła dając jej kilka pergaminów.- Pod koniec wakacji przyślemy Ci listę potrzebnych rzeczy na nowy semestr.-oznajmiła kobieta, skinęła głową na zna pożegnania i odeszła.- Miłych wakacji- rzuciła i zniknęła za półkami. Blondynka uśmiechnęła się kpiąco i założyła płaszcz oraz kaptur, zapięła okrycie i wyjęła z torby  miotłę. Torba, rzecz jasna, była magicznie powiększona i mogłaby nawet zmieścić jeden z ogromnych głazów znad jeziora. Wsiadła na miotłę i odleciała. Była pewna że zda i od razu się spakowała. Wyciągnęła telefon i wykręciła numer który znała odkąd pamięta.
-Hallo?- odezwał się głos starszej kobiety. Lekko zachrypnięty i tak znajomy dziewczynie, uśmiechnęła się na jego dźwięk.
-Witam Pani Kino-uśmiechnęłam się lekko do słuchawki.- To ja Mellody.- powiedziałam.
-Mellody? Wieki Cię nie słyszałam, jak miło że dzwonisz- powiedziała uradowana staruszka.-Jaki jest powód tej miłej niespodzianki?- blondynka zaśmiała się w duchu. To było jasne że ta kobieta będzie wiedziała że ma jakieś nowiny, znała ją przecież jak własną rękę.
-No cóż, postanowiłam się zerwać wcześniej ze szkoły, mam wszelkie pozwolenie na powrót do domu wcześniej.-uśmiechnęła się, uzupełniała kolejne testy, tym razem na zakończenie szkoły. Skończyła i wysłała je do ministerstwa magii.
-To wspaniale! Kiedy będziesz?-zapytała uradowana kobieta. Lubiła tą dziewczynę, nawet zastanawiała się czy to nie jej zaproponować bycie narzeczoną Yoh, ale rozmyśliła się dość szybko. Usłyszała jakiś trzask.- Co to było?
-Tylko list czy już skończyła naukę-uśmiechnęła się rozbrajająco- Takie listy sprawdzają niezwykle szybko za pomocą magii. Będę za jakieś dziesięć minut.
-Świetnie, poznasz przyjaciół Yoh i Anny.
-Cudownie- uśmiechnęła się wyszczerzając białe, równe zęby. Rozłączyła się i otworzyła list. -TAAAK!!!!-wykrzyczała w gwieździstą noc. Zdała... Miała prawo używać magi gdzie i kiedy chciała, nie musiała już wracać do szkoły, chociaż będzie tęsknic za jedyną przyjaciółką z tam tond. Nie przeszkodziło jej to w radości. -Perikulum!-krzyknęła radośnie wiedźma. Z jej różdżki wystrzeliły małe fajerwerki. Chwilę później radośnie wylądowała przed domem młodego szamana. Keiko wyszła uradowana by ją powitać.
-Witaj z powrotem Mellody-przytuliła ją delikatnie.- Na ile zostajesz?-wszyscy byli przyzwyczajeni do faktu iż dziewczyna znika kiedy jej się to podoba, nawet jej rodzice, z resztą tylko matka siedziała w domu bo ojciec był wiecznie zajęty. Dziewczyna nie miała żalu, kochała ich, zawsze dawali jej to co chciała, znajdowali czas na zabawę z nią. Była wesoła ponieważ matka była kuzynką jednej z najbardziej szanowanych rodzin w świecie czarodziejów, a mianowicie Harrego Pottera. 
-Na ile chcę, zdałam ostatnie testy ze szkoły, poproszę tatę o zezwolenie na bycie aurorem.
-To cudnie słońce-uśmiechnęła się kobieta.- Twoja mama wyjechała na kilka dni, zostaniesz tu czy masz kluczę?- dziewczynie wystarczyłoby zaklęcie, ale wiedziała ze młoda Pani Asakura by osiwiała ze zmartwienia, a ona lubiła Yoh i Annę, choć kiedyś dziewczyna jej nienawidziła, było to wtedy gdy Keiko powiedziała ze Mellody miała być żoną młodego Asakury, ale potem się zaprzyjaźniły.
-Chętnie zostanę-uśmiechnęła się słodko. Weszła do środka. Zobaczyła Yoh smętnie jedzącego frytki i cheeseburgera, był smętny bo za chwilkę miała już tego nie być. Blond włosa zachichotała i machnęła różdżką, jedzenia zrobiło się dużo więcej.
-Łał! Yoh jak tyś to zrobił!?-zapytał Horo(narrator wszechwiedzący -.-). 
-Wejdź do nich ja muszę się zająć domem- uśmiechnęła się kobieta. Mellody otworzyła szerzej drzwi do pokoju.
-Siemanko Asakura, wiedźma przyszła.-mrugnęła do chłopaka. Ten uśmiechnęła się zadowolony.
-Mel! Rany a ty jak zwykle wracasz kilka miesięcy przed właściwym końcem roku!-podszedł i przytulił dziewczynę.
-Bądź moją damą!-usłyszeli wszyscy. Ryo klęczał przed dziewczyną. Potem zdarzyło się coś co zszokowało wszystkich poza Lenym i Mellody. Mianowicie Pyron wykopał Ryo na drugi koniec domu. Jun podeszła i popatrzyła przepraszająco na Moonlight.
-Przepraszam za zachowanie mojego przyjaciela.-skłoniła się lekko. Brązowe oczy dziewczyny przeszyły ją, po chwili to blondynka delikatnie się skłoniła.
-Witam, miło w końcu poznać kogoś ze sławnego rodu Tao.-uśmiechnęła się.
-Jun co ci odbiło!?-zawołał zdziwiony Choco.
-CO!? Gdzie wyście byli przez ostatnie kilka lat!? Przecież to Mellody Moonlight!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej^^ Jak się podoba pierwszy rozdział? Napracowałam się więc mam nadzieje ze jest ok...

2 komentarze:

  1. Pomysł ciekawy, dobrze napisane poza wyrazem stamtąd... Ale takie tam... Zmienili mundurki w hogwarcie!? Ale czemu? I co to za babka sie mellody czepiała? I jest nasza urocza gromadka^^ i co oni tak wszyscy u Asakurów siedzą? I co tak ciocia i babcia mili są O.o!?

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie i panowie! Szamani i duchy! Czarodzieje i mugole! Oznajmiam wam iż ten rozdział jest THE BEST! Naprawdę boski pomysł.
    Dan: Lepszy od twoich-,-
    Elz: Wypier***(przepraszam za niecenzuralne słowo^^)
    No, no, no! Strasznie mnie ciekawi mina przyjaciół Yoh jak dowiedzą się że Mellody jest czarownicą! Boskie! Cud miód! Zapowiada się genialnie.
    Dan: Jaki lizus z ciebie-,-
    Elz: Chyba powiedziałam że masz wypier***-.-
    Czekam na 2 rozdział^^.
    Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń