niedziela, 29 listopada 2015

32.- Historia Hinaty cz.1

-NIE OBIJAĆ SIĘ! JESZCZE 600 OKRĄŻEŃ! NIE PRZESADZAJ HORO TE CIĘŻARKI MAJĄ TYLKO 5 KG!!!!!- krzyczała motywująco Shi. Anna siedziała obok i piła herbatę, nie przeszkadzało jej zbytnio że ktoś inny odwala za nią robotę. Subaru siedział obok blondynki i obierał jej jabłko, o dziwo dobrze się dogadywali.
-Pokroić ci w plasterki?-zapytał białowłosy gdy cała skórka owocu leżała na talerzyku.
-Poproszę.-odparła Anna. "Chyba mogę ich zostawić..." pomyślała Hinata i odeszła. Odkąd Mellody stała się sobą bardzo często myśli o swojej przeszłości. Dziś stwierdziła ze dość na urywkach i zajmie się poważnym przypomnieniem sobie całego okresu który nie daje jej spokoju.
Weszła do kamiennego pokoju i zapaliła kadzidło. Usiadła, zamknęła oczy i zaczęła medytacje. Po chwili wpadła w trans i nie zdawała sobie z tego co się działo w rzeczywistości.
*1500 lat temu(specjalnie dla Dary możecie też uznać że 1000 lat temu)*
Hinata siedziała i medytowała w kapliczce. W ostatnich tygodniach jej życia zdarzyło się wiele rzeczy. Mianowicie podczas napadu straciła możliwość posiadania dzieci przez co miała depresje, ale się już pozbierała, no bo przecież i tak potomstwa nie planowała, a na deser przeszła już całe szkolenie Zeke'a. Została z własnej woli no i z przyzwyczajenia że jest blisko swojego szwagra-wdowca. 
-Panienko Hinato.- służka weszła do pokoju. Kobieta odwróciła powoli głowę. Miała piękne, długie, lśniące czerwone włosy oraz oczy wyrażające inteligencję oraz dobro.
-Tak Naido?- wstała i otrzepała swoje kapłańskie kimono. Różniło się ono tym że nie było suknią a białą bluzką zasłaniającą piersi z długimi rękawami i spodniami od żebej do kostek, te miały kolor czerwony.
-Mistrz Zeke cię wzywa...-powiedziała smutno. Hinata podeszła, położyła rękę na jej ramieniu i uśmiechnęła się dobrodusznie.
-Naido, nie smuć się, on nie ma niczego złego na myśli, lubię wam pomagać i ufa mi najbardziej.- dziewczyna spojrzała na nią swoim zielonym okiem, drugie było zakryte grzywką z powodu że była na nie nie widoma... Czerwonowłosa poprawiła jej czarne pukle.
-Po prostu nie rozumiem czemu traktuje się jak sługę.
-Nie mam nic przeciwko temu.- odparła czerwonooka i odeszła. Szła prosto z lekkim uśmiechem. Przez to co powiedziała Naido przypomniało jej się jak została uczennicą Zeke'a. Od tamtej pory zmieniła się psychicznie i fizycznie. Wcześniej była nieśmiała i bojaźliwa, nie mieszała się i dawała poniżać. Teraz jest miłą, słodką i silną kobietą która pomimo wszystko potrafi być złośliwa i skopać komuś tyłek. Również wydoroślała, jej ciało miało idealne kobiece kształty, włosy były długie i związane w dwie niby łezki, oczy duże i błyszczące, cera jasna i bez skazy poza blizną na brzuchu. Pokręciła głową odpędzając te myśli, musi przecież zrobić coś dla swego mistrza, szwagra i ukochanego. Weszła do jego pokoju, była jedyną która mogła to zrobić bez wcześniejszego pozwolenia. Godzina była dość wczesna więc nie zdziwiło ją że mężczyzna był ubierany przez służki. Przyzwyczaiła się również do widywania go nago, jako najbardziej zaufana osoba to ona robiła dla niego leki oraz opatrunki więc widziała go już tak nie raz.
-Co chcesz że mnie wołasz tak z rana golasie?- tylko ona miała taką śmiałość i prawo by go tak nazywać.
- Przyjeżdża tutaj bardzo potężna szamanka i jej syn przygotuj im pokoje i nadzoruj przygotowania do uczty powitalnej. Nie chcę mieć z nimi niezgody.- powiedział beznamiętnie.
-Dobra dobra- westchnęła dziewczyna i odeszła. Poszła przygotować pokoje po czym zajęła się resztą zamku wzmacniając ochronę i zajęła się ucztą. Nie miała jednak pojęcia że to co się wydarzy później zmieni całe jej dotychczasowe życie...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ufff ile ja się nad tym męczyłam... Dedykacja dla Zeke'a od Darci ;3

piątek, 13 listopada 2015

Współpraca^^

Witam, witam i witam^^ Mam dla was niespodziewajkę Więc.... Pisze bloga z kumpelą^^ Oto link, na razie nic nie ma, ale będzie^^ Wiec macie zaglądać i nie przyjmuje "nie" jako odpowiedź-,-
http://jeffthekillervsthehalfbeast.blog.onet.pl/

niedziela, 11 października 2015

31. Witamy wśród nas

BĘDĄ BLUŹNIERSTWA!

Minął już tydzień odkąd Shi leży w śpiączce. Faust powiedział ze jej organizm był wykończony. Madzy z Fairy tail i madzy po stronie zUa już zniknęli z wioski. Hinata ciągle opierniczała Hao za zabijanie przeciwników, a cała wesoła gromadka cieszyła się że tylko wobec złego Pana jest wredną małpą, a dla nich jest milutka jak troskliwy miś. Ren siedział cicho większość czasu, zazwyczaj udawał ze czyta, a jak ktoś go zaczepił dostawał opiernicz lub w mordkę... Dość często też chodził do narzeczonej przy której Faust majstrował mierząc puls i inne takie których bez doktoratu się nie zrozumie więc kij z tym. Przez dane 7 dni drużyna Asakury stoczyła 2 walki, a drużyna Rena jedną. Jun martwiła się o brata, a Maja i Atsuki płakały codziennie z bezsilności. Wampiry chodziły jeszcze bardziej wculwione na wszystko co się rusza. Rzucali bluźnierstwami na lewo, prawo, górę i dół i krytykowali wszystko.
Jak zwykle Hinata wstała najwcześniej i złapała się za głowę, tak moi drodzy państwo, nasza młoda dama zaczęła pić.... piccolo jej kuźwa zaszkodziło, z tym że piccolo popijała jakąś krwawą mery czy innym drinkiem z parasolką. Zwlekła się z łóżka i za pomocą magi umyła swoje ciało i ubrała się w ulubione od wieków swetry z za długimi rękawami i jeansy oraz botki na małym obcasie. Złapała jakąś fiolkę i łyknęła wielki łyk który natychmiast ją otrzeźwił. Poszła robić śniadanie i jak zwykle uchyliła drzwi do pokoju dawnej współlokatorki ciała. Ren spał pół siedząc, pół leżąc na łóżku i... ktoś głaskał jego włosy, siedząca postać o krótkich włosach, była ledwo szósta wiec słońca za dużo nie było, ale promyk światła słonecznego tak potrzebnego do życia organizmom oświetlał twarz... Piękną twarz o delikatnych rysach, a zielone oczy wręcz świeciły w ciemności. Pełne usta, wielkie oczy, grzywka i krótkie czerwone włosy, ubrana w szarą piżamkę i z wzrokiem bazyliszka, który kolorem przypominał jedną z trucizn, Po chwili jej oczy złagodniały a na twarzy pojawił się prze uroczy  rogalik.
-Dzień dobry Hinato-rozległ się cichy, melodyjny, ale i lekko przerażający głos. Czerwonooka zatrzęsła się kiedy po jej plecach przeszły dreszcze.
-M....mellody?-zaczęła sama nie wiedząc czemu szepcze.
-Nie kurczaki Bolek z Bolka i Lolka-warknęła dziewczyna. Hinata zatkała usta ręką i zachichotała.
-Ściągnij ze mnie tego mapeta, ciężki kuźwa jak Hunów sto-powiedziała młoda Asanaki-Kamatachi i spróbowała zrzucić ze swoich patykowatych, ale silnych, nóg Rena przyniosło to marny skutek bo ten trzymał się tak ze i dźwig by nie pomógł. W końcu donerwiona dziewczyna złapała swój kijaszek i szepcząc "Wirgardium Lewiosa" przeniosła go na łóżko i sama z niego wstała. Dziewczyna była chuda jak patyk, rozczochrane włosy tworzyły uroczą szopę.- Zajmuję łazienkę...-powiedziała na "do widzenia" i wzięła z szafy ubranie po czym zbunkrowała się w kiblu.
Kiedy już Anna się obudziła i zgoniła wszystkich na śniadanie zdziwiła się widząc dodatkowe nakrycie, spojrzała na młodą(kłóciłabym się ale trudno) Tumiko.
-Co się tak patrzysz?-zapytała dziewczyna. Anna prychnęła i usiadła na szczycie stołu, przy nim na stałym miejscu, obok nowego nakrycia, już siedział Ren. Inni też się usadzili i zaczęli jeść. Po chwili do pokoju weszła ona... Jasne zielone oczka, czerwone, proste, puszyste, krótkie czerwone włosy z lekka mokre, ubrana w zieloną bluzkę i rybaczki oraz tenisówki, a na szyi naszyjnik z wężem ułożonym w "S". Hinata się skrzywiła.
-I co krzywisz pyszczek? Ja Slytherin kocham... Gryfindor is not my story...-dodała siadając obok młodego Tao. Wszyscy się na nią gapili, a ta z pełną gracja zaczęła wpierdzielać tosty.
-Co do marmolady i jej dzieci?!-zapytał Choco.
-Właśnie!? Ktoś ty!?-warknął Horo.
-Sielncio maxima-powiedziała dziewczyna celując w nich badylem. Nagle chłopcy nie mogli wydusić słowa. Wszyscy wytrzeszczyli oczy.
-Co do..?-zapytał Yoh.
- Kim ty jesteś?-przerwała bezczelnie Anna. Zielone oczy łypnęły na nią znad szklanki herbaty. Jadowitość oczu uaktywniła się i cisnęła jadem kobry w jej herbatę.
-Mellody Shishi Asanaki Kamatachi-wysyczała.
-Słucham..?-zapytał Ren. Za nic by nie powiedział ze to była jego narzeczona. Nagle zamarł kiedy zauważył ze głowa dziewczyny powoli odwraca się ku niemu. Zielone oczy spoglądają na niego spod wachlarza rzęs.
-To co słyszałeś mój kochany narzeczony-powiedziała słodkim głosem z jeszcze słodszym uśmiechem tak ze każdy by tęczą rzygnął. Wszyscy się opluli, a Rena zaćmiło. Shi sprytnie korzystając z okazji wlazła mu na kolana i wróciła do jedzenia.
-Shi słoneczko daj im spokojnie zjeść.
-Hina nie przesadzaj... W końcu jest spoko nie? Jakoś nie mają zbytniego problemu z jedzeniem... A szkoda... Ten je za dużo-wskazała na Horo który jadł już 10 kanapkę.
-Słuhuahu!?-zapytał z pełną buzią niebiesko włosy.
-Nie mów, kurwa, słucham bo się, jędzo, wyrucham!-wszyscy zamarli, a Horo zrobił się czerwony jak nie powiem co....
-Witamy wśród nas.-uśmiechnęła się Anna

Tak wygląda Shi

wtorek, 22 września 2015

30. Znowu jesteś sobą

-Poważnie co się dzieje!?-zapytała Hinata.
-Nie ważne...-powiedział Natsu.- Zjeżdżajcie stąd... My się nimi zajmiemy.
-Dokładnie...-powiedział Laxus uśmiechając się lekko i groźnie ściskał swoje pięści.
-Okej...-powiedział Choco i już go nie było, Hinata zaczęła ciągnąc za sobą szamanów.
-Otwórz się złota bramo Skorpiona! Skorpio!-krzyknęła Lucy.
-Idźcie....-odparła Nako.
-Słucham?-zdziwiła się Lucy.
-Ja i Laxus-sama się nimi zajmiemy.
-Dokładnie.-uśmiechnął się blondyn.
-No dobra...-uśmiechnął się Natsu.- Idziemy.-pociągnął za sobą Lucy, a Gray, Erza, Luce.
-Nie przesadzacie?-zapytał żółtooki.
-Wal się Lucas!-krzyknęła fioletowowłosa.
-Nie tak ostro zdrajczyni!-krzyknęła oburzona zielono włosa.- Nie pozwolę tak mówić do Lucasa!!!
-Claire daj se siana...-powiedział młody blondyn.
-Ale...-zielone oczy prawie zapełniły się łzami.
-Copico magica! Wspomnienia magi! Żelazna pięść wodnego smoka!-krzyknęła Nako.
-Ryk elektrycznego smoka!-krzyknął Laxus.- a ponieważ tamci zajęli się kłótnią nie zdołali się obronić i polecieli ciul wie gdzie.
-To było szybkie...-powiedział zaskoczony Laxus. Nakomi założyła grube, skórzane rękawiczki po czym rzuciła się na maga elektryczności i wtuliła się w jego plecy.
-Nako daj spokój, jesteśmy w środku miasta-powiedział zaczerwieniony blondyn. Jeśli się jeszcze nie domyśliliście to oni są para... A czemu Nako nisi te rękawiczki? Magia dziewczyny polegał na kopiowaniu magii osoby którą dotknie.
Hinata szła wściekła do Hao, miała na sobie gruby sweter z za długimi rękawami i  dekoltem. Próbowała przekonać samą siebie że przecież to nie wina długowłosego, ale miała jakąś chęć ochrzanienia go. Weszła do jego namiotu bez najmniejszego ostrzeżenia. Hao siedział jedząc ciastka, a jego pelerynka leżała obok.
-Czy ty nie możesz tyłka ruszyć jak czegoś ode mnie chcesz? Rany koguta aż tak leniwy jesteś!? Yh!!! 1500 lat a ty ciągle taki sam! Na litość koniczyny rusz raz na jakiś czas te cztery litery a nie!!!!>.<-wydarła się. Chłopak patrzył na nią wielkimi oczami, twarz miał umazaną czekoladą, no i biedne ciastka upadły, na szczęście na koc.'
-Co do..?-zapytał.
-I mógłbyś tu posprzątać! Tutaj świnie czy ludzie mieszkają?!-patrzyła na niego karcąco. Dziewczyna zaczęła robić porządek w jego książkach i tym podobnych. Oczy chłopaka śledziły każdy jej ruch. Po kilku minutach zadowolona z siebie czerwonooka skończyła porządki, spojrzał na ognistego szamana, który dalej z wytrzeszczem na nią patrzy, zwłaszcza na jej ubranie, bo poza swetrem miała obcisłe leginsy i półbuty na małym obcasie.
-Przestań się gapić zboczeńcu-,- i załóż jakąś bluzkę!!!-warknęła.
-Hinata zachowujesz się jak dawna ty!-powiedział ciesząc się i przytulił dziewczynę.
-A wcześniej nie byłam?-zdziwiła się dziewczyna.
-Nie;-;
-Zabić to mało-,-

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DARA!
Dedykacja dla ciebie^^ A tu prezencik xd

sobota, 19 września 2015

29. Poznajmy Fairy Tail^o^

Ren patrzył niepewnie na dziewczynę. Było w niej coś dziwnego, po chwili jej wygląd się zmienił miała krótsze włosy, a grzywka zasłaniała lewe oko, które było brązowe.
-Nareszcie się znowu zmieniłaś-odetchnął z ulgą różowowłosy- Nie pasuje ci tamta postać...-dodał po chwili.
-Siedź cicho...-dodała fioletowowłosa,, Ren dopiero teraz zauważył dziwny symbol nad jej lewą piersią. Przypomniał sobie jak Mellody raz mu opowiadała o tym że kiedyś śmierciożercy znak nosili na nadgarstkach, ale teraz noszą go gdzie im się żywnie podoba. Chwycił za miecz i utworzył kontrolę ducha. Piątka przybyszy spojrzała na niego zaciekawiona. On zacisnął ręce na wielkim guan dao.
-Odwalcie się od niej-warknął. Na twarzy brązowookiej pojawił się kpiący uśmiech.
-Nakomi-chan nie uważasz że lepiej porozmawiać?-zapytała blondynka.
-On zaczyna-powiedziała a pod jej stopami powstał dziwny ozdobny krąg- I on tego pożałuje! Fier dance!-krzyknęła. Otoczyły ja płomienie, a potem poleciały w stronę Rena. Chłopak w ostatniej chwili odskoczył.
-Nakomi!-krzyknęła Erza-Uspokój się!
-On wie gdzie ona jest! Może wiedzieć KIM MY jesteśmy! On może być... Yh wiesz o czym mówię!-krzyknęła.- Shadow lance!-krzyknęła z ozdobnego kręgu przed jej dłonią wysunęła się lanca cała czarna niczym noc.
-Erza ona może mieć rację...-zauważyła Lucy.
-Jak by się nad tym zastanowić ma to sens...-dodał chłopak... w samych bokserkach...
-Gray twoje ciuchy...-,- -zauważył mag gwiezdnych duchów.
-Nie ważne...-dodał różowowłosy.- On mógł ją skrzywdzić.... A nikt nie krzywdzi magów Fairy Tail bezkarnie! -krzyknął i zapalił swoje ręce.
-Co do cholery?!-krzyknął Choco który przed chwilą przyszedł.
-Ice making! Ice gajser!-krzyknął półgoły koleś.
-CO DO NENDZY!?!?!?!?!?!?-krzyknął prawie płaczący Choco.
-Otwórz się bramo do Lwa! Loki!-wrzasnęła blondynka. Koło niej pojawił się szatyn w okularach.
-STOP!-krzyknęła Hinata.
-Shi!-krzyknęła fioletowowłosa podbiegając.
-To oni nie są źli!?-zapytał Ren również podbiegając.
-Co?! Nie to nasi przyjaciele!-Hinata podwinęła spódnicę pokazując na udzie znak Fairy Tail.-Ale to nie ważne! Shi staje się prawdziwą sobą, ale nie wiem co się dzieje! Nie powinna mdleć!-dziewczyna panikowała.
-Spokojnie, będzie dobrze...-pocieszyła ją brunetka o brązowych oczach.
-A ja bym tego nie powiedział....-blondyn o ciemnozielonych oczach.
-Laxus-sama!-krzyknęła uradowana fioletowowłosa, a jej oczka zmieniły się w serduszka.
-Co się tu wyprawia!?-krzyknął załamany Choco.
-Przyszło Fairy Tail ;~;-odparła mu Yu.
-Co to jest Fairy Tail?-zapytał Yoh ziewając.
-A WY TU SKĄD!?-zapytał Horo który prawie dostał zawału.
-Przyszliśmy ... -u-" -odparł Morty.
-Nie domyślił bym się!-odparł sarkastycznie.
-Z twoim poziomem inteligencji tak też myślimy-odparła złośliwie... Mati.
-A TE TU SKĄD!?!?!?-zapytała cała wesołą gromadka z SK.
-Zgadnij...-wywróciła oczami Hana.- Hao chcę się z tobą widzieć Hinata....
-Niech sam się ruszy!-warknęła-Zajęta jestem!-odparła podając Shi Renowi który odszedł z nią w stronę domów.
-Nie obchodzi nas to...-powiedział kto inny. Była to zielonowłosa dziewczyna o oczach tego samego koloru.
-Dokładnie-poparł ją blondyn o żółtych oczach.
-Maxus!?-zapytała się Nakomi.
-Ohayo darling~-powiedział szarmancko, na co Laxus zareagował zasłonięciem jej własnym ciałem.
-Spadaj popaprańcu-warknął a sznur pioruna pojawił się i zniknął.
-Laxus-sama~- fioletowowłosa omal się nie rozpłynęła.
-Bez jaj co tu się odwala!?T.T-zapytał Horo.

piątek, 18 września 2015

28. Lekcja magii^^

Shi ćwiczyła na dachu jednego z budynków. Nie mogła zasnąć z dwóch powodów, wypiła za dużo kawowych level up'ów i przywaliła Renowi... Tak ona mu przywaliła, no bo jako można tak ją okłamywać? I łamać obietnicę? Była wtedy wściekłą, nie wiedziała nawet kiedy ale przywaliła mu z liścia jak najmocniej mogła, tak że nawet zrobił kilka okrążeń wokół własnej osi, i odeszła wściekła. Teraz cięła powietrze, bo niestety już pocięła wszystkie beczki, skrzynki i tym podobne... Hinata patrzyła na nią z pobliskiego dachu. Po chwili podeszłą do niej Atsuki podając jej napój energetyczny.
-Hej...-odezwała się wężowa szamanka.- Słuchaj... Wiem że to dziwnie zabrzmi, ale... No... Jak to powiedzieć...-brunetka była wyraźnie zakłopotana. Westchnęła.- Co się dzieje z Mellody?-zapytała wprost patrząc na Hinatę. Czerwonowłosa napiła się napoju i odetchnęła, po czym spojrzała płomiennymi oczami na Atsuki.
-Byłam z nią połączona od jej narodzin...-zaczęła.- To dłuższa historia więc usiądź-dodała i sama usadowiła się na murku.-Shi była... Jak by to ująć... Było to tak jak bym to ja była prawdziwą właścicielką ciała... Ona byłą uwięziona.... Kiedy jej oczy zrobią się zielone... Takie jak waszej matki to będzie prawdziwa Mellody... Ta to tylko resztki zmiksowanego mojego i jej charakteru. Ja też się zmieniam....Ale po mnie tego nie widać... Mówiąc prawdę nawet ja jej nie znam...-powiedziała i upiła kolejny łyk napoju. Atruki patrzyła n nią z szeroko otwartymi oczami.
-J...jak to?-wydukała.-czerwonowłosa westchnęła lekko poirytowana.
-Jeśli za dużo razy dałaby mi no.... poznać siebie... jej dusze... Mogłoby to spowodować jej znikniecie i już by nie istniała. No... Dobra mam kiepski przykład, ale zawsze... To tak jak z masłem na patelni im dłużej jest na patelni i im dłużej na ogni tym bardziej się rozpuszcza aż w końcu się roztapia... Jeśli by nie zamknęła swojej duszy to została by z niej jedna może dwie cechy i to ja bym była twoją siostrą...-powiedziała pijąc napój bo zaschło jej w gardle.- Wiem że jest miła... I wyrozumiałą i lubi się uczyć i tylko tyle...
-Trochę mało...
-A i obie należymy do Fairy tail.
-Tej gildii merlinowców?-zapytała z miną zaciekawionego dziecka.
-Czas na lekcję o twojej rodzinie...-powiedziała Hinata. Odeszła od krawędzi i wyczarowała tablice. Odchrząknęła i zaczęła.- Merlinowcy jak ich nazwałaś to magowie potrafią bez użycia różdżki tworzyć, czy tkać magię, wyjątkiem są magowie gwiezdnych duchów którzy potrzebują do tego gwiezdnych kluczy, zaś ci co potrafią posługiwać się więcej niż jedną magią zwani są unisomagica czyli madzy wszechświata... Zaś twój brat jest czarodziejem czyli takim co musi używać różdżki, a tacy którzy...
-Tyle mi wystarczy!-krzyknęła Atsuki a jej mózg parował, za dużo informacji jak dla niej.
-A szkoda...-westchnęła.- Magów poznasz lepiej... Niektórzy z nich chcą pomóc Voldemortowi się odrodzić...
-ŻE KUR** CO!?-wrzasnęła-Mam rozumieć że ma po swojej stronie magów, czarodziejów i szamanów!?!?!??!?!?! I Hao ma tak samo!??!?!?!?
-My również mamy tak samo mamy też wiele lepiej bo każde z naszych towarzyszy jest bardzo silny...
-Moja biedna głowa!;-; Nie chcę!-zapłakała czarnowłosa- Jak to możliwe!?
-Nie mam pojęcia... Ale wiem że ta walka... Będzie bardzo niebezpieczna...-skończyła Hinata zamykając oczy.
Ren siedział wściekły na krześle w kawiarni. Policzek miał czerwony i bolący, a w głowie ciągle słyszał opieprz jaki mu Shi sprawiła. Od kiedy ona jest taka agresywna i ostra? I od kiedy jej te oczy tak kolor zmieniają? Tak wiele pytań i zero odpowiedzi...
-Ej ty..-usłyszał za sobą melodyjny głos z lekko brytyjskim akcentem, ton głosu był śmiały, troszkę za pewny siebie, rozkazujący i kpiący zarazem. Ren się obrócił i zobaczył różowłosą dziewczynę o niebieskich oczach i obfitych kobiecych kształtach, miała koło 17 lat.- Szukam Asanaki-Kamatachi Mellody, znasz ją?- za nią stał różowo włosy chłopak, blondynka, czerwonowłosa dziewczyna i brunet. Żadne z nich nie wyglądało przyjaźnie...

wtorek, 8 września 2015

27.Zmiany

Ren siedział przy łóżku Shi. Było już rano, za półtorej godziny miał walkę, chociaż się nie przyznawał chciał by ona tam była. Żeby widziała jak silny się stał dzięki jej treningom, żeby zobaczyła ze już nie jest taki jak kiedyś, że zmienił się... Delikatnie dotknął jej rękę i pogłaskał ją. Nie wiedział co go podkusiła, ale wziął jej rękę i pocałował ją, po czym wstał i odszedł.
Piękne czerwone oczy otworzyły się po kilku minutach od wyjścia młodego Tao. Rozejrzała się i spojrzała na zegarek. Westchnęła lekko załamana, do walki jeszcze dużo czasu...
-Uwolnij...-usłyszała szept gdy dotykając czoła ręką i zamknęła oczy. Otworzyła raptownie powieki i spojrzała w lustro. Zmarszczyła brwi. Hinata wcześniej surowa zabraniała ścinać włosy bo pamiętała że Hao zawsze lubił  bardzo kobiece dziewczyny. Ale ona... nie lubiła tak długich włosów. Podeszłą do szafki i chwyciła nożyczki, po chwili kosmyki jej włosów upadały na kamienną podłogę. Obcięła je do pośladków i związała w warkocz. Westchnęła i spojrzała na szafę, ubrała krótki, obcisły top z przeźroczystym materiałem jako reszta bluzki i szorty. Do tego okute kozaki, góra stroju była czerwona, szorty jeansowe i ciemne, a buty ciemne, bardzo ciemne, ale nie czarne. Spojrzała ponownie na zegarek i pobiegła na miejsce walki. Dotarła dość szybko, jednak nie podbiegła do końca, patrzyła z daleka. Hinata po chwili stanęła obok.
-Hej...-zaczęła krótkowłosa.-Czemu skróciłaś włosy?-zapytała
-Tak jakoś... Przeszkadzały mi... za długie były...-skwitowała.- Chyba... Się trochę boje...
-Co?-zdziwiła się Hinata. Ona też czuła strach, samotność i radość...
-Teraz już nie mam ciebie żebyś mi mówiła co jest słuszne, a co nie, nie mam ciebie i mogę się pomylić, nie jestem tak pewna siebie.... Boję się... i to dziwne jak nagle już nie ma głosu w mojej głowie...-zaśmiała się.
-Czuję to samo-odparła szczerze- Ale damy radę^^-uśmiechnęła się.
-Ja stawiam na drużynę doshi-powiedział Hao.- Jak wygram Hinata idzie ze mną na 3 dni na randkę :3 A Shi planuje randki
-Okej... Ja stawiam na drużynę Rena^^ Jak przegram to idę z Hao na randkę, a Shi załatwiłam rzadkie jajo smoka
-A ja stawiam na samego Rena... Hao nie będzie zabijać drużyn przez tydzień, a ty załatwiasz mi smocze jajo, rzadkie, i wielkie pudło słodyczy z MK(miodowe królestwo)
-Okej-zaśmiali się wszyscy i wrócili do obserwowania walki. Shi ściskała dłonie w pięści. Bała się o Rena, zwłaszcza gdy stał i pozwalał się bić... Myślała że sama podejdzie i mu przywali... Obiecał ze będzie ostrożny... Okłamał ją... Nie wybaczy mu tego, nie ma możliwości. W końcu rozległa się jakaś "przerwa"i Ren coś mówił, niestety ona nie słyszała, ale patrząc na niego czuła ze jest szczęśliwa, że on się zmienił. Czuła że jej serce bije szybciej, nie był już bezduszny czy brutalny, był silny, czasem się złościł, ale nadal był opanowany. To było dla niej niezwykłe. Nim się zorientowała walka zaczęła się od nowa...  Nie wiedziała czemu poczuła ukłucie w sercu... Odwróciła się i odeszła, szła i szła, jak by coś ją powoli goniło. W końcu doszła w pustą o tej porze alejkę. Powoli się osunęła, nic nie rozumiała, ale po prostu czuła jak by ktoś jej przywalił ostro w brzuch... Zamknęła oczy, nie obchodziły jej szepty, czy wizje, czy cienie. Najlepiej będzie to nazwać że zrozumiałą że nie zawsze będzie mogła, że nie zawsze będzie UMIAŁA obronić Rena... obronić przyjaciół. Nie wiedziała czemu akurat teraz o tym pomyślała. Może dla tego że zrozumiałą że wcale nie była aż tak silna? Jest słaba, sama przed sobą się przyznaje, ale nadal chce ich chronić, czy to źle? Westchnęła i oparła się o murek.
-Co ja mam zrobić?-zapytała wszechświata patrząc na jasnoróżowe niebo. Słońce już zachodziło...
Jun siedziała razem z bratem przy stoliku w kafejce. Widziała że Ren jest lekko poirytowany i bardzo zmartwiony, to drugie dobrze ukrywał, ale ona znała go za dobrze. Hinata patrzyła na nich, również się martwiła. Było już koło 23, a Shi zniknęła koło 14:30. Nigdy na tak długo nie znikała. Po chwili podeszła do nich Yu z jakąż dziewczyną w dużej bluzie i leginsach, no i glanikach.
-Kto to?-zapytała zdziwiona Maja która piłą już 5 kubek herbaty uspokajającej.
-Na początek...-zaczęła Hinata.- Shi ścięła trochę włosów....Choc teraz powinnam powiedzieć że dużo włosów...-westchnęła zerkając na postać w kapturze.
-Potrzebowałam zmiany...-szepnęła zachrypniętym głosem różanooka. Ściągnęła kaptur, po jej pięknych długich włosach nie było śladu, były tam natomiast krótkie włoski, a oczy miała lekko jaśniejsze. Wszyscy patrzyli zaszokowani.
-Mi się podoba...- oznajmił Ren.

No tak... powrót po ich wakacjach^^ Shi ścięła włosy.... Hym.... Czemu? Po prostu czułam że musi to zrobić i proszę^^ A te oczy to se magia kolor zmieniała, to jej naturalny, no i wygląda mniej więcej tak:

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

26. Nie najlepszy początek znajomości

Hao siedział z otwartą buzią i oczami wielkości spodków od talerzy. Napój wypadł mu z ręki i z tak głupią i przekomiczną miną stał na dachu niedaleko naszej wesołej gromadki. Hinata zrobiła mu zdjęcie i zapisała je(ma telefon ^-^).
-Nie mówiłaś mi że oni mają wilkołaki, węże, golumy, gargulce, wampiry i Bóg wie co jeszcze!>.< -wyszeptał zdenerwowany machając zawzięcie rękami. Hinata pijąc napój przechyliła się lekko by przypadkiem nie oberwać w swą cudną buźkę.
-Uspokój ADHD...-powiedziała łapiąc jego rękę. Popatrzył na nią zaciekawiony. Spojrzała na niego podobnie i dopiła napój po czym przyśpieszyła rozkład plastikowego kubka taż że po chwili nie było po nim śladu.
-Właściwie... po jakieś wy jesteście stronie?-zapytał ją szatyn. Spojrzałą na niego zaskoczona.
-Przeciwnej Voldemortowi...-odparła z miną jak by to było oczywiste.
-Ale... No ja się pytam czy z X-LAWS, z Yoh, czy ze mną?-dopytał.
-Nie mieszamy się w te sprawy...-powiedziała zamykając oczy i po chwili otworzyła je patrząc na Shi i pozostałych.- Ona, ja, te wampiry... i wilkołak... i wiele innych stworzeń walczymy by nie dopuścić do śmierci czarownic i czarodziejów... By chronić magiczny świat... Potem zajmiemy się negocjacjami z królem szamanów...
-Negocjacjami~?-zapytał podejrzanym tonem.
-Tak, zazwyczaj było tak że królowi podobało się jakaś czarownica...-odpowiedziała...
-Na prawdę?-niezwykle się ożywił.- Niech mi przyślą Ciebie i będą mieli wszystko co zechcą.-zaśmiał się tuląc ją. Poczerwieniała i odwróciłą wzrok.
-Głupek...-burknęła pod nosem.
Yoh, Horo, Choco, Anna, Morty, Tamara, Jun, Ren, Yuki i Faust biegli prowadzeni przez Koncziego i Poncziego. Skręcili w jedną z uliczek i zobaczyli jak Subaru ogląda dokładnie twarz Shi, no długo jej nie widział i wtedy była mała, a teraz prawdziwa pannica. Fioletowowłosy spuścił głowę i powoli podszedł, po czym przywalił Subaru z pięści w twarz. Objął Shi ramieniem i patrzył zdenerwowany na wampira.
-Jak śmiesz dotykać swoimi brudnymi łapskami mojej narzeczonej!?-zapytał wściekle. Potem dostał mocno po głowie od Atuki.
-On ją uratował!-krzyknęła wściekle czarnowłosa.- Podczas gdy ty byłeś zajęty machaniem swoim kijkiem z ostrzem na końcu!
-Czyli...-zaczął Raito.- To jest przyszły mąż naszej Hime-sama?-zapytał opierając ręke na głowie Rena.- Ale niziołek... Niczym hobbity...
-Coś ty powiedział!?-krzyknął złotooki.
-Daj mu spokój, Raito...-powiedział Ayato siedzący na jakiejś skrzynce.- W końcu... To tylko słaby człowiek.
-Onii-chan ma rację...-zaśmiał się Kanato ściskając misia.- Ale są też śmieszni...
-Niczym zwierzątka- powiedział Rejji- Marne i słabe...-burknął z obrzydzeniem.
-Mnie głównie obchodzi dobro naszej Hime... A on zbyt dobry nie jest...-warknął czerwonooki patrząc wrogo na chłopaka.
-Uciszcie się, przestańcie jechać po chłopaku... i po ludziach...-zaczął Shuu.- Mamy ją chronić i wiernie służyć Nic poza tym, kieruję to głównie do ciebie Subaru napaleńcu...-powiedział zdzielając brata w głowę. Popatrzył na młodą Asanaki, która miała minę jak by była w siódmym niebie. Wtuliła się w Rena, a on ze zwycięską miną popatrzył na białowłosego wampira.
-Nie wiem jak wy, ale ja jestem zmęczona.-powiedziała Yuki ziewając i zasłaniając usta dłonią.
-Ja też...-przyznała Maja i prawie upadła, Manson złapał ją i wziął na ręce.
-A ja zgubiłam błędnik..-powiedziała Atsuki prawie wpadajac do beczki z rybami. Ryo złąpał ją za ramiona i poprowadził do domu, i tak wszyscy się tam kierowali.
-Ja też jestem dziwnie zmęczona...-przyznała Shi. Dopiero teraz poczuła ogromne zmęczenie i że jej nogi są niczym z waty. Ayato chciał podejść i ją zanieść do domu, ale Ren widząc to z prędkością pioruna wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju. Położył ją na łóżku i odgarnął jej grzywkę z twarzy. Była piękna, spałą spokojnie, oddychała miarowo i delikatnie.
-Jeden fałszywy ruch i te łapki będą na podłodze-usłyszał zimny i przekłuwający niczym kolec lodowy  głos. Był to Shuu. Młody Tao spojrzał na niego ciekawie i pokręcił głową.
-Nie mam zamiaru jej skrzywdzić... Facet który skrzywdzi kobietę jest śmieciem i nie ma prawa mówić o sobie "męzczyzna".
-Dobrze ze o tym wiesz...-powiedział Konato wychodzący zza brata, potem wyszła reszta braci Sakamaki.
-Bo jeśli kłamiesz...-powiedział Raito.
-Każdy z nas..-Ayato.
-Po kolei będzie wbijał swoje kły w twoje ciało i wypijał z niego krew...-powiedział Subaru. Oczy wampirów jarzyły się na ich kolor.
-A gdy staniesz się wampirem musimy cię byś był sługą naszej księżniczki.- powiedzieli uśmiechając się dziwnie.

piątek, 7 sierpnia 2015

25.Koszmar cz.3

Asanaka patrzyła z zaskoczeniem na Shi. Szła ona spokojnie bez strachu. Pomimo ze wydawała się i była dziecinna jako jedyna nie bała się kroczyć we mgle. Fioletowooka jednak szybko przywróciła się do porządku i patrzyła znudzona na czerwonowłosą. Wzięła flet.
-Uno do fletu.- jej stróż posłusznie wszedł do instrumentu.- Koszmarne iluzje-krzyknęła i zaczęła grać. Shi usłyszawszy melodię zakręciło jej się w głowie. Powoli upadła na skrzynki i zamknęła oczy.
Dźwięk krzyków obudził ją dość szybko. Powoli otworzyła swoje oczy. Była przykuta do dziwnej płyty. Rozejrzała się i... zaczęła głośno krzyczeć. Widziała Rena poprzebijanego nożami, mieczami i tym podobnymi. Trzęsła się, a z jej oczu płynęły wielkie łzy.Potem zauważyła swoich przyjaciół i rodzinę. Byli rozczłonkowani ich brzuchy były otworzone, a wnętrzności wisiały obok. Najgorsze było to... że oni ciągle...żyli.
-Piękne prawda~?-usłyszała głos kobiety. Miała czarne kręcone włosy i brązowe oczy. Wbiła w jej brzuch pofalowany nóż. Krzyknęła przeraźliwie.- Ich ból na twarzach.-zaśmiała się okrutnie i zaczęła kręcić nożem w jej brzuchu.
-Aaaaa!!-krzyknęła z bólu.- C....czego chcesz... Ty czystokrwista suko...-wydyszała płacząc. Jej krew spływała po ostrzu.
-Oj nie ładnie... Mamusia cię nie wychowywała?-wbiła sztylet jeszcze mocniej. Mellody rozszerzyła oczy i wypluła własną krew. -Jak się nazywam?-zapytała szeptem prosto do jej ucha. Shi zatrzęsła się i znowu zaczęła płakać. Bała się tej kobiety od dawna.- Jak się nazywam Ty półkrwista suko córki kuzynki Harrego Pottera!!!??-wydarła się i wbiła kolejny nóż w jej nogę.
-Aaaa!!!-krzyknęła z bólu i znowu zapłakała.- B....Bellatrix...-zapłakała mocniej i spojrzała z bólem na ukochanego.- Bellatrix Lestrange...-zacisnęła mocno powieki.- Czego ode mnie chcesz psychopatko!?-zapłakała znowu.
-Och nic, nic... Wiesz... Mój pan i jego wspólnik bardzo ich nie lubią~ Dla tego pozwolili mi się z nimi pobawić...
-T...twój pan...-zapytałam i już nie widziała cienie nadziei...
-Ja...-usłyszała przeraźliwy, zimny i przekuwający głos. Podszedł do niej białoskóry, dosłownie, mężczyzna. Zamiast nosa miał dwie dziurki, nie miał włosów, był... podobny do węża...
-L...lord... V..Voldemort..?-szepnęła przerażona. Zawiodła... On znowu żył...
-I ja...-usłyszała głos Hao. Podszedł, a obok niego szła Hinata. Zacisnęłam ręce i nie mogła uwierzyć. Hao i Voldemort usiedli na tronach. Hinata usiadła na kolanach szatyna i zaczęła się z nim całować, a na tortury zadawane długowłosej i jej przyjaciołom reagowała śmiechem. To było dla czerwonookiej za dużo.Właścicielka czarnych, kręconych włosów to wbijała ostrza w nią to w Rena i pozostałych. Była na skraju wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Dyszała, jej twarz była zapuchnięta i czerwona, oddychała płytko, a gardło bolało od krzyków. Wiedziała ze
-Nie zasługujesz na to...-szepnął jakiś głos.- Pomogę Ci-szepnął.- Tylko złam pieczęć do końca~ A ja dam ci co chcesz... On cie pokocha i nie będzie patrzył na nikogo innego, oni znikną w końcu będzie idealnie.-szepnął głos. Shi ledwo mogła się ruszyć, ale spojrzała na ścianę, był tam cień kobiety.- Uwolnij nas...-szepnęła ponownie. Spojrzała ponownie, obok rzeczywiście był inny cień. Shi nie mogła wytrzymać, posłusznie zaczęła powtarzać formułkę.
Asanaka patrzyła na szepczącą dziewczynę. Chciała podejść,ale ktoś ja zatrzymał. Był to rudy chłopak o zielonych oczach w kapeluszu.
-O nie, nie Bitch-chan.-uśmiechnął się. Koło niego stał fiolwtowowłosy chłopak z misiem w rękach.
-Niech Shi-oneechan się już obudzi.-zamarudził.
-Radzę go posłuchać... on nie lubi być ignorowany powiedział bardzo podobny do właściciela misia chłopak, ale w okularach.
-A ja chętnie popatrzę jak obrywa...-powiedział blondyn o niebieskich oczach.
-A ja jej przywalę jak nie zdejmie tego szajsu z Shi-Hime-sama!-warknął albinos. Asanaka zatrzęsła się.
-K...kim wy jesteście!?-krzyknęła.
-Twoimi koszmarami~-odparł Raito, czyli właściciel kapelusza. Fioletowowłosa zwiała żeby nie zostać ugryzioną. Suabru złapał upadającą Mellody. Pogłaskał ją po policzku.
-Hime-sama...-szepnął. Czerwone oczy powoli się otworzyły i spojrzały w inne.
-Subaru..?-zapytała. Na szczęście nie dokończyła zaklęcia niestety... Teraz cienie wiedziały kto ma tyle mocy by je uwolnić...
-MELLODY!!!-krzyknęła siostra młodej Kamatachi.
-Atsuki!-krzyknęła zadowolona i mocno ją przytuliła.
-No, no,no... Czy to nie nasze kochane wampirki? Bracia Sakamaki?-zapytała Maja. Wampity wyszczerzyły kły.
-Ohayo...-powiedzieli chórem.- Ohayo Hime-sama, Atsuki-sama, Maja-sama... Wróciliśmy by znowu wykonywać obowiązki sług panienki Shi.-dodali.


Bellatrix(ktoś jej w ogóle nie zna? ._.)
Uno
Cień 1
Cień 2(ten co nie mówił)
Ayato
Kanato
Raito
Rejji
Subaru (<3)
Shuu

czwartek, 6 sierpnia 2015

24.Koszmar cz.2

Emili patrzyła na błądzącą we mgle blondynkę. Czuła lek, lecz nie był on wielki, a delikatny. Szła spokojnie rozglądając się uważnie. Szatynka wstała i wyrzuciła patyczek od lizaka do sakiewki przy pasie, po czym wyjęła kolejną małą, kulistą słodycz na patyku, włożyła do ust, a opakowanie wpakowała do sakiewki.
-Co za nudy..-stwierdziła i zeskoczyła do Mai. Wylądowała przed nią i uśmiechnęła się wrednie. -Tri...-koło niej pojawiła się niebieskooka blondynka w stroju pokojówki, na rękach maiła łańcuchy.- Do szalika!-Emili zdjęła daną część garderoby, a duch posłusznie opętał przedmiot.- Koszmarne halucynacje!-krzyknęła. Szalik oplutł się wokół szyi niczego nie rozumiejącej blondynki i wydzielił zielone opary. Brązowooka powoli osunęła się na ziemie tracąc przytomność.
Niemiły dźwięk butów odlepiających się i przylepiających do błota. Maja z obrzydzeniem patrzyła na swoje nowe, dawniej piękne, niebieskie tenisówki. Nagle zatrzymała się raptownie. Była nad pięknym jeziorem. Jej matka i ojciec pilnowali 2 miesięcznego braciszka, a ona jako 6 latka pływała razem z kilkoma duchami syren. Pomimo młodego wieku pływała tak ze nie jeden zawodowiec mógł jej pozazdrościć. Dopłynęła na małą wysepkę na środku jeziora. Gdy jej matka to zobaczyła zaczęła krzyczeć.
-Moje dziecko! Moja córka! Niech ktoś jej pomoże!-krzyczała przerażona. Mała dziewczynka nie rozumiała matki. Myślała ze będzie ona dumna, a tu takie krzyki.
-NIE!!!!!-Wrzasnęła przerażona Maja bo zbyt dobrze wiedziała co się stanie.- NIE!!!!!!!!!!!!-powtórzyła. Kilku mężczyzn rzuciło się do wody by popłynąć po małą, lecz nie udało im się prąd był zbyt silny. Jedno ciało uderzyło mocno o kamień i połamało czaszkę 17 letniego chłopaka, opryskując dziecko krwią. Mała blond dziewczynka zaczęła wrzeszczeć jak opętana. Jej ojciec dał radę podpłynąć do przerażonego dziecka i złapać ją. Woda była lekko czerwona, dziewczyna wrzeszczała, a duchy syren nie mogły się oprzeć, złapały umarła ciała i pociągnęły na dno. Nagle cały obraz zniknął, jezioro było pełne śmieci, zarośnięte rzęsą wodną, rośliny były zgniłe, a las dookoła ciemny i ohydny, pełny dziwnych czerwonych oczu. Maja szybko wstała i otrzepała się z wielkim płaczem z glizd i robali. Łzy płynęły jak z wodospadu, otarła oczy i rozejrzała się. Nagle zauważyła ze spod wody wydobywają się niewielkie bańki powietrza. Zmrużyła oczy by widzieć dokładniej, zauważyła małą wypukłość na wodzie, coraz większe i większe. Aż w końcu zobaczyła sylwetkę oblepioną zieloną mazią. Potem następną, następną i następną... Maja zadrżała przerażona. Ktoś złapał ja od tyłu, był to ten chłopak z rozwaloną czaszką. Jej oczy się rozszerzyły, krzyknęła i znowu zapłakała, zaczęła się wyrywać.
-Nie! Nie! NIE!!!! Przestańcie!-krzyczała. Była przerażona, myślała że za chwilę zginie.
Emili śmiałą się jak idiotka patrząc na przerażoną Maję. Widziała przerażenie dziewczyny, to że za chwilę jej psychika zostanie zrujnowana, pomimo to nic nie robiła. Była ona najokrutniejszą z mistrzyń koszmarów. Powinna teraz siedzieć w szpitalu psychiatrycznym, lecz udawanie zdrowej dobrze jej wychodziło...
-Maja!-usłyszała głos. Wnerwiona westchnęła i spojrzała na tego kogoś kto chciał jej zrujnować przedstawienie. Ujrzała ogromną, 2 metrową bestię o długich na około 10 cm pazury i wielkie, ostre kły. Jej oczy się otworzyły bardzo szeroko, chciała się lekko cofnąć, ale ze strachu potknęła się o własne nogi. Bestia podeszłą, teraz widziała ją o wiele lepiej. Był to wielki wilk umięśniony, klatę miał bez sierści, uszy wyglądały jak rogi.
-Zdejmij to coś z mojej dziewczyny.-zawarczał, dziewczyna się zdziwiła, bo jego oddech pachniał pietą, ale kiedy kły lekko się rozszerzyły i kłapnęły, krzyknęła przerażona.-Powiedziałem że masz ją zostawić wiedźmo!!!-zawył przeraźliwie. Emili szybko zwiała, a jej cios zniknął. Manson szybko złapał upadającą Maję. Ta powoli otworzyła oczy i patrzyła na pysk chłopaka.
-Manson!-krzyknęła i mocno się wtuliła płacząc.
-Spokojnie-powiedział i zmienił się z powrotem w człowieka.- To tylko halucynacje...
-Nie... to..-chciała się wytłumaczyć.
-To było kiedyś! To nie była twoja wina!-przytulił ją mocniej.
-Maja! Manson!-usłyszeli krzyk Atsuki która podbiegła i mocno ich przytuliła. Zaraz za nią przyszedł Ryo.
-Byliście razem?O.o-zdziwił się wilkołak.
-Tak, Ryo znalazł mnie i uświadomił ze ten koszmar to tylko sen.-wytłumaczyła starsza Asanaki.
-U mnie były to halucynację...-powiedziała blondynka.- Shi z wami jest?-zapytała.
-Nie... To znaczy ze ona dopiero...-powiedziała przerażona czarnowłosa.
-TRZEBA JĄ ZNALEŹĆ!-krzyknęła równocześnie z Mają i obie puściły się biegiem. Chłopcy niewiele myśląc zrobili to samo.
-O co im chodzi!?-zapytał Ryo brązowowłosego.
-O to że Shi jest bardzo potężna i że jeżeli się czegoś przestraszy może zrobić wielką głupotę!-wyjaśnił Manson- Głupot która może spowodować koniec wszystkiego...-powiedział. Zacisnął zęby i popatrzył po dachach "Gdzie jesteście... Subaru, jesteście na serio potrzebni!" pomyślał wściekły.
Białowłosy chłopak stał na tle księżyca i patrzył na biegnącą grupę. Wyszczerzył idealne białe zęby, kły miał nienaturalnie długie. Zachichotał wrednie, a za nim z cienia wyszło sześć sylwetek, oni także się śmiali...



Tri
Manson jako wilkołak
Mam nadzieję że się podobało^^ 

środa, 5 sierpnia 2015

23.-Koszmar cz.1

Shi razem z Atsuki i Mają siedziała w Patch Caffe.
-Matka totalnie oszalała z tymi cekinami w nowej kolekcji!T~T-zapłakała starsza z sióstr Kamatachi.- I każe mi być modelką!T^T-zaszlochała się na dobre. Wtem rozległ się potworny syk, który zjeżył wszystkim włosy na głowie. Manson w mgnieniu oka chwycił Maję w ramiona i zawarczał na pięknego węża o oliwkowym zabarwieniu. Atsuki wystawiła rękę, a gad zwinni się na nią wślizgnął.
-Jun ma kłopoty...-oznajmiła dziewczyna, a wąż zmienił się w pasek wokół jej tali.
-Czemu oni zawsze wpadają w kłopoty?-zapytała Shi. Wszystkie szybko wyszły z kawiarni.
Tym czasem Hao siedział sobie na dachu nieopodal kawiarni. Popatrzył a czerwono-długowłosą osobę. Zaśmiał się, tak ona była podobna do Hinaty, tej którą była zanim oznajmił jej ze będzie się żenić z jej siostrą .
-Asanaka, Kemiko, Emili, Nao...-uśmiechnął się wrednie.- Mistrzynie koszmarów, pobawcie się z nimi.
-Nao nie może, jest zajęta...-upomniał Luchist.- Wie Mistrz czym...-powiedział do ucha Hao i spojrzał na czerwono-krótkowłosą.
-A no tak, więc musicie sobie poradzić same...-westchnął.
-Uważaj...-powiedziała ognistooka, a jej oczy wręcz płonęły.- Światłość czasem chowa się i pozwala by mrok zapanował...-spojrzała na niego i uśmiechnęła się dziwnie. Dziewczyny zniknęły, Luchist poszedł, a oni zostali sami na dachu domku.
-Mówisz dość dziwnie...-skwitował Hao i objął ją w tali, przyciągając do siebie i tuląc ją. Pocałowała go delikatnie w polik i wtuliła się w niego, pomimo tego co jej zrobił czuła się bardzo bezpiecznie.
-Nie mówię dziwnie, lecz prawdziwie... Każda róża ma kolce, każdy Yink, ma Yang, a każdy człowiek ma mroczną stronę...-powiedziała i wtuliła się, ona zbyt dobrze wiedziała kto będzie żałować spotkania.
W wiosce była niewielka mgła, wystarczyła ona jednak żeby dziewczyny się pogubiły. Nie podejrzewały one że to część planu Asanako, Kemiko i Emili. Potworne uśmiechy młodych mistrzyń koszmarów zniknęły gdy te się teleportowały do przydzielonej sobie osoby.
Zdenerwowana Atsuki kroczyła wręcz po omacki. Nic nie widziała na dalej niż pół metra, nienawidziła tak chodzić. Nagle legła jak długa, nie zauważyła małej skrzynki i potknęła się o nią. Jej okuty kozak na dość dużym obcasie posłał skrzynkę w niedaleką podróż i zakończył ją roztrzaskaniem się drewnianego opakowania na kawałki.
-Nieźle... Furiatka z niej...-Kemiko siedziała znudzona. Była ona blondynką, siedziała ona sobie nieopodal Atsuki, lecz ta jej nie widziała.
-Kto to powiedział!?-zdenerwowała się bardziej dziewczyna.
-Do forma ducha, do rękawiczki.-uśmiechnęła się przeraźliwie.- Koszmar na jawie!-krzyknęła a mała różowa kulka uderzyła w Atsuki. Dziewczyna bezwładnie opadła na ziemię.
Ciemne, ponure miejsce... Drzewa i krzaki uschnięte, o trawie nawet nie ma co wspominać. Ziemia była sucha, spalona... Czarnowłosa biegła przez te resztki lasu, wiedziała przed czym ucieka, nie zatrzymywała się by sprawdzić. Biegła ile sił w nogach, wiedziała ze takim jak ona nikt nie pomoże. Była nikim, bez stylu, charakteru, bez siebie. Nie znała nic poza cierpieniem. Drzewa dookoła niej przybrały postacie osób z jej klasy, szkoły, z każdego miejsca do którego chodziła, wszyscy szydzili. Biegła, chciała tylko uciec. Pomimo ze nie miała celu w życiu nie chciała dać się zabić. Nagle przed nią wyrósł wielki kamień zagradzając jej drogę. Wiedziała jedno:to koniec.
Kemiko śmiałą się wesoło widząc walczącą i uciekającą dziewczynę. Strach na obcych twarzach zawsze dawał jej satysfakcję. Patrzyła zadowolona na swoje "dzieło" i śmiała się niemiłosiernie i wrednie.
-Atsuki!-krzyknął nieznany dziewczynie głos, za to znany nam wszystkim, bo był to Ryo. Blondynka wściekła się, bo on mógł zniszczyć jej cudowny plan, ale nie ma tak łatwo.
Nie ma już nic co mogłoby jej pomóc. Po prostu zginie i nikt nie będzie tęsknić, potwór już za chwilę ją zabije.
-Atsuki!-usłyszała znajomy głos. Zdziwiła się. To na pewno był ten głupek Ryo, tylko on ma tak wnerwiający głos... A pomimo to zawsze się cieszy słysząc jego głos, głupota! Wcale go nie lubi! Znaczy... Eh na litość Boską! Wstała i przywaliła sobie z otwartej dłoni. Nie poczuła bólu. Rozszerzyła oczy, czyli... to nie jest prawdziwe. Ale jak można się obudzić..? Pomyślała chwilkę, a potem, bez wahania, przydzwoniła w głaz.
Ryo zawzięcie walczył z dziewczyną, nie dawał jednak rady. Pomimo ze była dość młoda była bardzo silna. Starał się jak mógł lecz nie był w stanie jej pokonać. Blondynka w końcu wytrąciła z ręki faceta drewniany miecz.
-No... To teraz skrócę cię o głowę!-krzyknęła i zamachnęła się. Jednak jej rękę zatrzymał srebrny bat. Mocno zacisnął się na jej nadgarstku. Mała główka węża patrzyła na nią zielonymi, błyszczącymi oczami. Zasyczał delikatnie.
-Tak Oliver... Możesz ją zatruć.-warknęła Atsuki.- Ale zaczekaj... Bazyliszku! Forma ducha! Do figurki!- Dany przedmiot zmienił się diametralni. Wydłużyło się diametralnie, stało się grubsze, oczy węża były jadowicie żółto-zielone, wpatrywały się w przeciwniczkę.
-Królewski atak węża...-syknęła. Wąż zaatakował dziewczynę ogonem, a potem złapał ją w zęby i wyrzucił w... cholerę. Zakończyła kontrole i podbiegła do czarnowłosego.
-Atsuki dobrze ze nic ci nie...-nie dokończył bo mocno oberwał z pięści od starszej Asanaki. Potem natomiast został mocno przytulony i pocałowany w polik.
-Jesteś kretynem i masochistą!-krzyknęła- Spróbuj się kiedyś zmienić a cię normalnie zabiję!-złapała go mocno za rękę.- Musimy znaleźć Shi i Maję!-krzyknęła i pobiegła go ciągnąc go za sobą.




Oto Do
Oto rozdział, cieszyć się i dedykacja dla Ryo od Darci^^

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

22. Rodzina.... Straszna rodzina.

Hinata i Shi chodziły sobie po mieście. Nie miały nic do roboty, bo na razie wszystko było przygotowane, licho wie czemu, ale nie kłóćmy się z dziwną logiką strażników, bo z tym się nie da wygrać, tak jak nie da się wygrać z nauczycielem... Wracając na właściwy tor... Przechodziły właśnie koło restauracji, a tu taka niespodzianka... Jakiś facet wyleciał przez okno lokalu.
-Jak ty śmiesz się tak zachowywać!?- warknął jakiś facet. Był on jasnobrązowym chłopakiem o niebieskich oczach i w czarnych okularach.- Jak śmiesz... PODRYWAĆ MOJĄ DZIEWCZYNĘ!?-wydarł się i zaatakował chłopaka. Ten zwiewał ile sił w nogach, a tamten go gonił.
-Manson!-krzyknęła za nim długowłosa blondynka o brązowych oczach.
-Maja!?-zapytała zdumiona i szczęśliwa. Dziewczyna odwróciła głowę i uśmiechnęła się gdy zobaczyła czerwonowłosą.
-Mellody!-krzyknęła i mocno ją przytuliła. Potem spojrzała na Hinatę, oczywiście cała rodzina młodej Kamatachi wiedziała o jej podwójnej osobowości, no a Maja była jej kuzynką zamieszkałą w Polsce.- Nie mów mi że...
-Dokładnie, Hinata Tumiko, a ja to Mellody Asanaki Kamatachi.-uśmiechnęła się.
-Bomba!-krzyknęła inna dziewczyna. Miała czarne włosy do pasa i zielone oczy, choć lewe było zasłonięte grzywką, na jej prawym ręce od ramienia do łokcia była metalowa bransoleta w kształcie węża.
-Atsuko!?-krzyknęła uradowana nade wszystko Mellody.- Tak bardzo tęskniłam siostro!-podbiegła i mocno ją przytuliła.
-No nieźle! Hejo Shi!-powiedziała Yuki.
-Yu? Skąd Ty tu?-zapytała Hinata dopijając cole z lodem.
-Yuki to moja koleżanka-oznajmiła blondynka.-Ja, ona i Atsuko przyszłyśmy do Patch razem.
-Superowo!-skwitowała młoda Kamatachi.- A ten Manson to..?-zapytała.
-Szaman wilkołak...I to jeszcze panujący nad wilkołaczyzmem!-odparła. Maja jest metamorfomagiem i animagiem, czyli potrafi zmieniać kolor włosów, oczu, a do tego twarz, no np.w świński pyszczek, no i w zwierze.
-Serio? Ty to masz farta.-westchnęła z zazdrości starsza Asanaki.
-Zazdrosna jesteś bo ten wampir chciał tylko twojej krwi!-Maja wytknęła jej język.
-Obie się uspokójcie.-warknęła Hinata już zdenerwowana ich kłótnią.
- Shi!-krzyknął ktoś.- Ratuj! Jun i Tamao i Anna chcą na zakupy i Anna i Jun każą nam być tragarzami!-krzyczał Ryo, Horo, Choco i Yoh, a Ren zwyczajnie szedł naburmuszony. I wtedy chłopcy zobaczyli nasze towarzystwo. Horo patrzył na Maję, potem wyprostował się i podszedł do niej.
-Natomiast tobie zawsze chętnie ponoszę zakupy-powiedział szarmanckim tonem. Rękę oparł na ścianie po lewej stronie głowy Mai. Ktoś złapał go za ramię i odciągnął od niej.
-Trzymaj łapy przy sobie i nawet nie myśl o dotykaniu MOJEJ dziewczyny!-warknął i odepchnął chłopaka od Mai.
-Tu jesteś Manson.-uśmiechnęła się dziewczyna i przytuliła do niego.- Atsuko znasz, a ta długo-czerwono-włosa to moja kuzynka Mellody, ale mówią na nią Shi.
-Miło poznać-powitał się jasno-brązowowłosy.
-ZOSTAŃ MĄ DAMĄ!-krzyknął Ryo do siostry czerwonookiej. Ta popatrzyła na bukiet stokrotek który jej podawał.
-Średnio mi się podobasz podróbo idola muzycznego...-powiedziała. Ryo skamieniał i pękł na tysiąc kawałków.
-Ryo...-warknęła Mellody.- WIĘCEJ SZACUNKU DO MOJEJ SIOSTRY!-powiedziała urażona wręcz młoda Kamatachi.
-TO TWOJA SIOSTRA!?-krzyknęli zaskoczeni.
-A ja to jej kuzynka^^-uśmiechnęła się Maja- Maja Sakamoto^^
-Ja chcę do mamy;-; - powiedział załamany Yoh.
-Co Ci?-zapytał Morty.
-No bo ... No one... Boję się ich;-; -zapłakał.
-Ja też;-; -przyznał Morty. Zaczęli razem płakać razem.
-Dziwaki....-Skwitowała Atsuko.
-Potwierdzam...-dodała Hinata.



Maja
Atsuko
Manson

niedziela, 2 sierpnia 2015

21.Lepiej nie pytać...

-Kiedy oni się obudzą?-zapytała znudzona wszystkim Hinata. Siedziała sobie w kafejce w PATCH! Tak w Coffejce w PATCH! Shi była natomiast niezwykle jakąś książką którą przysłała jej mama wraz z listem.W końcu przywaliła opasłym tomem o stolik.
-Że co do cholery!?-warczała pod nosem.
-Uspokój się! Zachowujesz się jak by "TO" zostało rozwalone....-powiedziała.
-Właśnie że "TO" zostało rozwalone i "TE" wszystkie rzeczy się wydostały!-warknęła.
-COOOO!?-Hinata zakrztusiła się fantą. Shi zaczęła pić swojego shake'a.- I Ty tak spokojnie siedzisz!?
-Bo na razie tylko jedno "TO" się otworzyło, ale następne są niestabilne...-powiedziała długowłosa ze słomką w buzi. Ognistooka uspokoiła się lekko.
-O czym wy mówiłyście?-zapytał Choco który dochodził do stolika.
-O niczym ważnym... Nasze sprawy, nie twój interes.-burknęła Tumiko.
-Dobra, dob...-czarnoskóry odsunął krzesło, ale ktoś go przewrócił, tą osobą była piękna czarnowłosa osóbka, o ciemnych oczach.- Ej! Uważaj!-krzyknął za nią "komik"
-Ups, przepraszam.-powiedziała dziewczyna. Podeszła i pomogła mu wstać. Jej strój był dziwny... Elegancka bluzeczka z krótkim rękawkiem, ale dół stroju był... inny... krótkie szorty ozdobione lekko farbą i przypinkami pasujących do punka, na biodrach przewiązana bluza, a na nóżkach długie do połowy ud skarpetki w niebiesko-czarne paski, a na nogach czarne martensy z ćwiekami. Biżuterią były pieszczochy, a na szyi nieśmiertelnik.
-Hejo, jestem Yuki, Yuki Kaai. Miło poznać.-uśmiechnęła się rozbrajająco.
-Hej... Ja jestem... C...Chocolove McDonell.-powiedział.
-A tak? Kiedyś widziałam cię na ulicy jak występowałeś. Super żarty, sorki, ale muszę spadać. Rada nie lubi upiększanie budynków grafity...-na jej czole pojawiła się znana wszystkim i kochana przez wszystkich kropelka zakłopotania.
-Wracaj tu pankówo!-wrzasnął Talim. Shi złapała dziewczynę za nadgarstek, posadziła obok i dała pisemko o modzie,ta się zakryła i czytała.
-Widzieliście tu taką dziewczynę?-zapytał rozjuszony Talim.
-Wiesz dziewczyn to tu jest wiele. Opisz ja...-rozkazał mądrze Ren.
-No brunetka, ciemne oczy, połączenie punka i elegancji...-powiedział.
-Ona pobiegła prosto, a potem na pierwszym zakręcie w prawo.-czerwonooka powiedziała to najsłodziej jak umiała.
-Dziękuję panienko.-odparł z uśmiechem i pobiegł w danym kierunku.
-Ale go zbajerowałaś!-zakrzyknęła wesoło Yuki.- Jak się nazywasz?
-Mów mi po prostu Shi...-zaśmiała się czerwonowłosa.
-A wy mówcie mi Yu.-zaśmiała się ciemnowłosa. Wstała i otrzepała spodenki, a raczej bluzę.- Muszę lecieć, miło było cię poznać Choco-przystojniaku ^.~ -mrugnęła do McDonella i odeszła.
-Czy ona mówiła o tym samym Choco co siedzi tu?-zapytała Hinata.
-Na to wygląda... i lubi jego dowcipy, weź ją poproś o rękę, zanim zrobi to ktoś inny, taka okazja się często nie zdarza!-krzyknęła ognistooka i parsknęła śmiechem.
-TY WREDNA...!-krzyknął urażony Choco.
-Nawet on znalazł swoją damę szybciej ode mnie!-zapłakał Ryo.
-Co za dzieci...-skwitowała Anna i napiła się swej ukochanej herbatki.
-Muszę się zgodzić...-powiedziała zasmucona Shi i napiła się shake'a.
-Ej!-oburzył się Ren. On i Mellody patrzyli sobie prosto w oczy. Ren po części żałował, a po części miał ochotę skakać z radosci że spojrzał na narzeczoną. Miała ona włosy upięte w luźny kok, dwa kosmyki na przodzie twarzy luźno opadały na ramiona. Miała na sobie jasno żółtą bluzkę na cienkich ramiączkach, oraz plisowaną jasnoniebieską, krótką spódniczkę. Do tego żyłkowe do kolan sandałki w jasnobrązowym kolorze, lekki makijaż i pomalowane na morski kolor paznokcie. Wyglądała jakby pozowała na okładkę magazynu. Faceci zanim przyszedł Ren często podchodzili i prosili o numer telefonu, ale odkąd młody Tao przyszedł odganiał ich jego morderczy wzrok. Oczywiście wybuchła kłótnia pomiędzy chłopcami, potem coś zamówili i nagle znowu kłótnia.
-Co tu się wyrabia?-zapytał Yoh, który przed chwilą przyszedł.
-Lepiej nie pytać...-skwitował Morty i wrócił do jedzenia swojej zupy.




A to Yuki Kaai
Do Dary: Liczę na grupowy komentarz, dopuść do głosu innych. 

czwartek, 30 lipca 2015

20.- Gdzie byliście całe moje życie?

Następnego dnia porzucili ukochaną cywilizację i znowu ruszyli w drogę. Nim wszyscy się zorientowali został im jedynie jeden dzień. Noc była piękna, jednak gwiazdy nie były widoczne. Shi jak zwykle rozłożyła śpiwór, ale jak za każdym razem nie mogła zasnąć. Wstała i dosiadła się do ogniska. Zatrzymała się usłyszawszy ich kłótnie, nie chciała brać w niej udziału. Usiadła więc koło dziewczyn i Manty. Anna w końcu ich uspokoiła. Wszyscy choć nabzdyczeni, to poszli spać, ale Mellody nie mogła. Nie wierzyła w to co robi bo nie miała religii, ale złozyła ręce i zamknęła oczy.
-Panie Boże, wiem że raczej jestem ostatnią osobą która mogłaby o cokolwiek prosić, ale... Proszę spraw żeby oni bezpiecznie dotarli do doubi, niech nic im się nie stanie... Błagam...-powiedziała i zacisnęła ręce.- Nie doprowadzaj ludzi do grzechu...-z jej oczu poleciały łzy.- Ty chyba jako jedyny wiedz jak bardzo go kocham i że bez niego moje życie nie ma sensu.-westchnęła i załamała ręce, głowę schowała w dłoniach, a łokcie oparła o kolana. Tego potrzebowała. Porządnego uronienia łez, czuła się bezsilna, a płacz to jedyne co mogła zrobić. Poczuła się po tym lepiej, uśmiechnęła się i spojrzała na dużą skałę.
-Jun możesz wyjść, nie wstydzę się łez wylanych za osobę którą kocham-powiedziała z uśmiechem. Tao chcąc, nie chcąc musiała wyjść, wiedziała ze Shi nie da się nabrać że nikogo tu nie ma. Zielonowłosa podeszła i usiadła obok. Popatrzyła na nią, czerwonowłosa siedziała spokojnie i wycierała resztki łez.
-Ren jest silny... Oni wszyscy są...-powiedziała Jun. Po policzkach Shi poleciały kolejne łzy.
-Wiem... Ale ja wiem jaki jest Hao...-zapłakała mocniej.- On jest bezwzględny! Hinata była z nim bardzo długo, jeśli nie dostawał czego chciał zabijał! On ... On chce zabić ludzi! A ci czarodzieje ożywić Voldemorta! On....On nienawidzi takich jak ja.... i tak samo jak Hao nienawidzi ludzi...-Jun szybko ją przytuliła. Głaskała ją spokojnie, ale nie mogła zrozumieć jednego.
-Co to znaczy... takich jak ty?-zapytała głaszcząc ją.
-Tych którzy nie są czystej krwi...-powiedziała i spojrzała w bok.- Mój ojciec nie jest czarodziejem... Jestem półkrwi...-powiedziała i popatrzyła w bok. Jun nie wiedziała co ma zrobić. popatrzyła na paczkę, Ren poprosił żeby dała ją  Mellody, bo sam nie ma odwagi, chociaż próbował jej wmówić ze po prostu jest zmęczony, jej rozmyślenia przerwał głos młodej Kamatach.- Dobra, nie ważne...-skwitowała. Wstała i poszła do śpiwora, pomimo to ze było jej dużo lżej na sercu, nadal nie mogła zasnąć. Jun nachyliła się nad nią i podała jej coś.
-Renowi nie przeszkadza że jesteś półkrwi.-szepnęła i odeszła. Czerwonooka odwinęła papier i zobaczyła pluszową pandę. Przypomniało jej się jak w jednym z miast patrzyła na takiego właśnie pluszaka. Jej serce zabiło mocniej. Wtuliła się w maskotkę, zdziwił ją fakt że pachniała jej ulubionym zapachem, czyli liliami. Czyżby Ren znał ją aż tak dobrze? Uśmiechnęła się i zamknęła oczy, zasnęła w kilka chwil. Zastanawiała się nad jednym, jakim cudem nauczyła się od nowych przyjaciół dużo więcej niż przez całe życie. Czułą się z nimi szczęśliwa, bawiła się bardzo dobrze i śmiała się razem z nimi. Gdzie oni byli całe jej życie? Dlaczego nikt jej nie powiedział że tak wspaniali, ciepli, mili i zabawni ludzie żyją na tej samej ziemi?
Hinata szła pustynią, rozglądała się dokładnie, nie pamiętała dokładnie gdzie to było, ale wiedziała co zrobić. Podeszła do skały i mocno ją kopnęła.
-AŁA! Co za wandal mnie...-wydarł się mężczyzna ukryty w kamieniu. Spojrzał za siebie i nie mógł uwierzyć.
-Pani... PANI HINATA!-krzyknął i rzucił się na nią. Był takiej wysokości że głowę miał wtuloną w jej biust. Czerwonowłosa miała to gdzieś, pogłaskała go.
-Posłuchaj, powiedz wampirom i wilkołakom które służą Shi że mają się zjawić w doubi, maks za tydzień...
-Dobrze, dobrze!-uśmiechnął się.- Spełnię rozkaz ukochanej panienki!-i zniknął. Hinata objęła się ramionami.
-Ale czy ja spełnię rozkaz mojej pani..?-zapytała samą siebie.

poniedziałek, 27 lipca 2015

19. Naprawdę cię kocham

Diana patrzyła na Marco. Puściła mężczyzn i dalej patrzyła na wyrzutka. Przeanalizowała wszystko, westchnęła i pokręciła głową.
-A mówią że to demony są bezwzględne...-szepnęła, jedynie Shi zrozumiała ten język, był to język starożytnych run.
-Co masz na myśli?-zapytała w tym samym języku.
-On zmusił ją żeby tam weszła gdy była mała...-powiedziała demonica.
-CO!?-zapytała w zrozumiałym dla wszystkich języki.
-Eee...-to było jedyną reakcją jej przyjaciół.
-Diana, zniszcz mu zabaweczkę!-warknęła wnerwiona. Fakt, nie podobało jej się że Ren patrzył się na nią, a ona na niego, no ale żeby tak biedną mało dziewczynkę( Jeanne ma 11 lat, tak około, albo 12.... bardziej to 12). O nie ona na to się nie zgadza.
-Chwila to jest twój duch?-zapytał Horo, a białowłosa dwoma ruchami kosy rozwaliła pistolecik blondyna na małe kawałki.
-Co do...!?-warknął.
-Ta kosa została wykuta w piekle. Przetnie wszystko, a zniszczyć ją może jedynie moja szamanka... Mellody ShiShi Asanaki Kamatachi.-to była odpowiedź dla lodowego szamana. - A teraz won zanim każe mi was zabić, samotonie*.- Shi wytrzeszczyła oczy. Marco warcząc odszedł, a dumna z siebie Diana podeszła do Mellody i ją przytuliła. Pomimo że była ona demonem kochała dziewczynę i traktowała ją jak siostrę. Była gotowa spełnić każdy jej rozkaz, nie ważne jaki by był.
-Nie wiem jak wy ale ja idę zakupić mambę i zimną cole, po czym latać jak głupia z nadmiaru glukozy, aż w końcu zrobię coś głupiego i zasnę. Do widzenia-powiedziała i poszła do sklepu.
-Ta dziewczyna wie czego chcę...-skwitował Choco.
-Ona ma zbyt doskonały plan, to straszne, pewnie wie też kiedy i na co umrze...-zatrząsł się Horo.
-No skoro jako dziecko wiedziałą za kogo wyjdzie...-powiedział Ryo patrząc urażonym spojrzeniem na Rena.
-Nie patrz tak na mnie, aja się nie mieszam do waszych idiotycznych dyskusji. Swoja drogą ciekawe gdzie ta Jeanne podróżuje, w luku bagażowym..?
-Ej!-krzyknął Choco.
-Spadaj Choco-odpyskował.
-Faceci i ich "inteligentne" rozmowy -,- -skwitowała Hinata.- Ja idę coś zjeść zanim pójdę spać, wam też to radzę, a potem idźcie do wyra bo jutro wyruszamy wcześnie. -poinformowała ich i poszła do restauracji.
-Ona ma rację...-skwitował Yoh.- Ja idę do łóżeczka~ -powiedział rozmarzony. Jak powiedział tak zrobił. Wszyscy poza Renem poszli do restauracji. Młody Tao poszedł do Kamatachi. Była na dziale ze słodyczami i patrzyła na żelki. Podszedł do niej.
-Hej, co robisz?-zapytał.
-Zastanawiam się jakie kupić żelki... A może wszystkie... Zwykłe słodycze są jakieś dziwne..-skwitowała czerwonooka.
-To wasze słodycze ruszają się w brzuchu... Albo sprawiają że latasz...-odpyskował jej. Zaśmiała się.
-Jesteśmy z dwóch różnych światów...-popatrzyła na niego. Chłopak uśmiechnął się do niej.
-Wiesz co kup ile chcesz, znając ciebie masz jakąś lodówko-torbę, kup ile chcesz..-powiedział, dziewczyna złapała go za rękę, spojrzał na nią zdziwiony.
-Ren... M... mógłbyś poczekać?-zapytała. Młody Tao był zaskoczony, ale zgodził się. Dziewczyna kupiła, z resztą jak zwykle, tonę rzeczy. Schowała wszystko do swojej torebki bez dna. Szli spokojnym i powolnym krokiem, nie ma to jak spacer przed snem. Dziewczyna w końcu złapała Rena za rękę.
-Ren... Mógłbyś mi coś obiecać?-zapytała.
-A o co chodzi?-zapyta.
-Zawsze będziesz ostrożny, prawda?-zapytała.
-Oczywiście.-powiedział. Uśmiechnęła się.
-Cieszę się, bo... ja na prawdę cię kocham... I martwię się o ciebie.-przytuliła go mocno i pocałowała go w polik i poszła do pokoju. Ren zarumienił się i dotknął swojego polika.
*Samatan-słowo wymyślone przeze mnie, oznacza kogoś gorszego od zabójcy, gorszego od diabła, szatana itp. Coś pozbawionego duszy i sumienia, zwykłej skorupy żywiącej się śmiercią i cierpieniem.

niedziela, 26 lipca 2015

18.Czym jest sprawiedliwość?

-Cywilizacja!-skakał ze szczęścia Morty. Wszyscy byli ucieszeni, Anna zgodziła się na dwu dniowy postój. Przyszli dość późnym wieczorem więc nie mieli wiele czasu na zorientowanie się. Shi postanowiła się przejść po mieście, nie była zbytnio śpiąca, właściwie nikt nie był zmęczony. Mellody weszła do sklepu i rozejrzała się. Zauważyła karty tarota. Uśmiechnęła się i kupiła kilka tali. Kochała na nie patrzeć, w wyszła kupując jeszcze parę rzeczy. Zauważyła niewielki tłumek, podeszła, zauważyła  swoich przyjaciół, podeszła i zobaczyła...
-CO TO NA LITOŚĆ RA MA ZNACZYĆ!?!?!?!?!?!-wydarła się rozjuszona Neko. Albowiem jakieś cośki z maskami na twarzy i białych garniakach związali braci boz i przysięgali ze ich zabiją, tak jak zrobią to z każdym innym poplecznikiem Hao. Nagle przyszła ta menda Marco, z wielką żelazną dziewicą.
-Popierniczyło go żeby z czymś takim łazić? O.o-zapytała Shi.
-Shi to Marco, nie próbuj go zrozumieć... Bo się nie da-.- -wytłumaczyła spokojnie Hinata.
-Nasza Pai Jeanne chcę z tobą osobiście porozmawiać-zignorował wszystko.
-Ej wyrzutki! Jak śmiecie nas traktować z góry! Wyzywamy was na pojedynek!-krzyknął przywódca.
-Nie mamy czasu na...-zaczął krzykiem blondyn.
-Przyjmij jego wyzwanie, Marco.-odezwał się głos z puszki...  Nie mogę tego inaczej nazwać choć bym chciała ;-;.- To będzie świetny przykład oświecenia.
-Oświecenie to jest taka epoka literacka.-powiedziała złośliwie Shi. Nie wiedziała czemu, ale miała dziwną niechęć do osoby w tym żelaznym dziadostwie.
-Lyserg?-zapytał mężczyzna w okularach. Zielonowłosy posłusznie wyszedł.
-Śmiecie żartować z potęgi Nilu?!-zapytał mężczyzna w masce z długim nosem.
-Jeśli by to zrobili zaszlachtowałabym ich.-zawarczała Neko.
-Wystawiacie małe dziecko przeciwko nam!? To zniewaga!-krzyknęli i zaatakowali zielonookiego. No a tu niespodzianka. Lyserg unieruchomił ich i prawie zabił, ale na szczęście prawie. Ale oczywiście Żelazna Dziewica Jeanne musiała się wtrącić.
-Jeśli przyznacie się do grzechów przebaczę wam...-mówiła spokojnie. Młoda Asanaki miała wrażenie że prawie wszyscy są nią zaczarowani.
-Jak śmiesz!?-krzyknął lider drużyny Nilu.-Atak piramid.
-Dlaczego? Ja chcę tylko pokoju...-powiedziała i rzuciła o ziemie dwie śrubki, zapewne jej się w głowie poluzowały i je wyrzuciła. Dwaj mieszkańcy Egiptu wzbili się do góry na krzesłach z igieł, nocny spokój został zakłócony ich wrzaskami bólu. Lider drużyny zaś został złapany w ciul wie co i straszony przez Shamasa.
-Dam wam jeszcze jedna szansę, przyznacie się do grzechów i przyjmiecie karę?-zapytała.
-Nigdy!-krzyknął mężczyzna. Mina Jeanne była smutna.
-Zasmucacie mnie...-wróciła do tej puszki.-Shamas, wykonaj wyrok...-powiedziała i zamknęła się tam.
-W imię pokoju.-powiedział duch i już miał ściąć  szamana władającego mumiami .
-Diana-szepnęła Shi.-Powstrzymaj go, to rozkaz...- Shamas powoli opuszczał siekierę kiedy nagle...
-Tracenie dusz to moje zajęcie, bożku.-rozległ się melodyjny, przerażający głos. Duch przywódczyni X-LAWS został przecięty na pół. Na tle księżyca w powietrzu powoli spadała jakaś postać, jej długa suknia była rozwiewana, nadawało jej to wygląd zranionego, upadającego  ptaka, złapała mężczyznę i opadła na ziemię tak ze nic jej się nie stało. Machnęła parę razy kosą i ukazała się. Była to piękna kobieta. Jedno oko było fioletowe, drugie niebieskie, włosy długie i białe, a na głowie niby rogi z włosów, a może były to prawdziwe rogi? Popatrzyła na członków X-LAWS.
-Zawsze mnie zastanawiało...-powiedziała swoim upiornym głosem.- Czym jest sprawiedliwość?-zapytała patrząc na Marco.



Wszystkiego najlepszego Daruś :3 Dedykacja dla ciebie. I żyj nam sto lat! Miej weny od groma i niech ci się życie dobrze ułoży! Zawsze się uśmiechaj i baw! Najlepszego! :3
A tu masz prezent xD*daje jej duużo maskotek Lyserga* Jeszcze taką ilustrację :3

sobota, 25 lipca 2015

17. X-LAWS-.-

Noc zapadłą, chłopcy śmiali się i krzyczeli coś o tym jacy to są silni. Byli dumni z tego co osiągnęli, ale Anna nie dała im długo nacieszyć.
-A ty Shi?-zapytała dziewczynę jedzącą czaszkę z galarety, razem z Hinatą.
-Co ja?-powiedziała połykając kawałek galaretki.
-Nie weszłaś z nimi do księgi, nie byłoby Ci to nawet potrzebne, jesteś na tak wysokim poziomie że potrafisz chować duchy... Oraz ilość swojego foryoku, prawda?
-Jam niewinna;-; -zachlipała.- Nic nie zrobiłam, po prostu nie chciałam mówić... Dobra nie ważne...-powiedziała niezadowolona że przykuwa ich uwagę. Hinata popatrzyła na Yoh, podeszła do niego.
-Hej, nic Ci nie jest?-usiadła obok i podała mu czekoladową różdżkę. Nie ma to jak torba bez dna Shi.
-Nie nic, ale oni są za głośni T.T- powiedział.
-Fakt-zaśmiała się i odgryzła kawałek słodyczy. Yoh również zaczął pałaszować.
-Yoh!-krzyknęła Anna.Chłopak natychmiast podbiegł, no a tam nasze "kochane" wyrzutki.
-Na litość salamandry ognistej czego oni się tak doczepili jak domowy skrzat pana? ;^;-zapytała smutno Shi.
-Bo oni nie mają nic innego w życiu do roboty...-odpowiedziała Hinata z czekoladową różdżką w ustach.
-Kupcie sobie psa, co? Albo kota...-zaproponował Shi.
-Ciii-powiedział Yoh.-Lyserg chce coś powiedzieć...
-TEN GNOM TU PRZYLAZŁ!?-wydarła się Hinata. Shi wepchnęła jej kawałek bryły karmelowej i ta się zamknęła.
-Yoh proszę chodźcie do nas, razem pokonamy Hao i pomożemy Jeanne stać się królową...
-W TWOICH SNACH!-wydarła się nagle Shi. Sama nie wiedziała czemu to powiedział, ale po prostu...
-Słyszałeś Damę?-zapytał Ren.
-Shi ma rację, Hao jest zły, ale wy wcale nie jesteście lepsi.-sprostował czarnooki.
-Słyszałeś bracie? Nie zgadzają się...-powiedziała różowowłosa dziewczyna.
-Tak... Przykro mi Lyserg...-powiedział ten okularnik, to przez niego ludzie w okularach mają złą opinię!;-;. Mia wyjęła pistolet, był on inny od wszystkich był bladoniebieski i ozdobiony płatkami śniegu.
-Yunai pora z nimi skończyć.-powiedziała. Shi rozejrzała się, chłopcy nie dadzą sami rady.
-Anno..-zaczęła.
-W razie czego wejdziesz do akcji.-wyprzedziła jej pytanie. Sama się martwiła.
-Atak aniołów!-krzyknęli wszyscy z X-LAWS razem(jedynymi których tam nie było to Lyserg i Jeanne a inni których ja dodałam i którzy są normalnie byli tam). Wszyscy poza Yoh utworzyli kontrolę.
-Ja muszę czekać...-westchnął.
-Shi?-poprosiła Anna. Tej nie trzeba było dwa razy powtarzać. Już stała obok nich, a raczej siedziała na łbie wielkiego trzygłowego, czarnego psa. Jej ubrania zmieniły kolor na czarny, a i tak dziwny długopis zmienił się w dziwne berło. Niestety walka była nierówna, zwłaszcza ze przez ciągłe ataki Shi niewiele mogła zrobić.Sytuację jednak uratował Yoh, który użył podwójnego medium.
-Do widzenia, papa!-krzyczeli za nimi Ryo i Horo. Shi odetchnęła z ulgą. Podeszłą i wysłuchała o tym co już wiedziała, potem poszli spać. Rano znowu ruszyli w drogę.

Taki ołówek jako medium, u Shi to właśnie jakieś ołówki, długopisy i gumki jako medium som xD

16.Do ataku rodaku!

-No dobra zaczynamy.-powiedziała Kanna.
-Dzyń, dzyń, dzyń cukierek, albo figielek!-krzyknęła ruda.
-Pora na grzechotkę Chuck.- zakomunikowała blondynka.
-Aszkroft, konny atak!-rozkazała niebieskowałosa.-Shi patrzyła zaciekawiona, właściwie wcześniej nie miała głowy nic robić, i nie mogła, ale teraz? Wyjęła małego, przenośnego palmtopa. Wsadziła w niego ducha i kazała mu wyszukać informacji o wszystkich duchach które mają gothi. Potem wróciła do oglądania. Chłopcy obronili się.
-Nie mogę uwierzyć to było super łatwe...-powiedział Ryo.
-Stali się silniejsi-powiedziała wesoło Tamara.
-To prawda.-przyznała Anna.
-Dziewczyny... są silniejsi... -skwitowała właścicielka Chucka.
-Dobra poziom drugi!-krzyknęła Kana. Jej rycerz zaatakował Yoh.
-Bardzo dobrze! Atak Halloween!-wrzasnęła Matty.
-Atakuj Chuck.-powiedziała Mari.
-Przepraszam...-powiedziała Shi stojąca koło blondynki.
-Hym!?-ta była zdziwiona.
-Przecież Chuck atakował nożami.... Nie pistoletem, mogę wiedzieć skąd ta zmiana?-zapytała grzecznie czerwonooka.
Koło Hao siedziała Hinata. Aqua oczywiście się wnerwiała, ale nie dała poznać. Appel, Amelia, Justin i Namoki odsunęli się od niej. Opacho podeszła do Hinaty i wgramoliła jej się na kolana, po czym się uśmiechnęła do czerwonowłosej. Hinata odwzajemniła uśmiech i znowu spojrzała na walkę.
-Shi też przydałby się trening...-powiedziała sama do siebie.
-Ona jest szamanka?-zdziwił się Hao.
-Tak...-powiedziała ognistooka.
-Co Ty na to Appel? Amelio?-zapytał kobiet. Hinata zaśmiała się.
-Niech lepiej idą wszyscy...-powiedziała i położyła głowę na jego ramieniu. Opacho popatrzyła jak inni poplecznicy poszli na walkę, a potem na Hao i Hinatę. Powoli się uśmiechnęła.
-Wyglądacie jak mamusia i tatuś-zaśmiała się.
Shi powoli odeszła od Hanagumi. Naburmuszona oparła się o skałę, ale po chwili odskoczyła i bardzo dobrze zrobiła bo inaczej oberwałaby od wielkiego byka, na którym siedziała blondynka.
-Za co!?-zapytała. Jednak nie uzyskała odpowiedzi bo musiała uniknąć ogona wielkiej kobry. Potem jeszcze uniknąć strumienia wody strzałów i  ataku jakiejś małpy.
-CO JA WAM ZROBIŁAM ZE MNIE ATAKUJECIE!?- zapytała ze zbolałą miną.
-Walcz!-krzyknęła Amelia i zaatakowała ją łańcuchem z małą kosom przyczepioną na końcu.
-Dobra, chcecie walki!? Dam wam ją!-warknęła. Wyjęła długopis z do którego na końcu była przyczepiona kulkę.
-Su forma ducha! Do długopisu!- dany przedmiot zmienił kolor na niebieski i znacznie się wydłużyła, mała kulka była otoczona niby skrzydłami.- Błyskawice!-udało jej się trafić w Aque, którą unieruchomiła. - Wyładowanie!-przerwała kontrolę ducha dziewczyny. -Dobra... Kto następny?-powiedziała patrząc wyzywająco na atakujących.
-No dawaj!-krzyknął Namoki. Zaatakował ją, on był właścicielem tej małpy. Uderzył Shi, a ta upadła na skałę, chcieli ją zaatakować, ale zrobiła unik. Mocno walnęła małpę laską i zamroziła ją łamiąc kontrolę. Pomimo ze trochę dostałą po tyłku to pokonała ich. Spojrzała na chłopców i aż jej kontrola ze zdziwienia się złamała. Chłopcy mieli wielkie kontrolę ducha. Uśmiechnęła się wesoło i podbiegła do nich.

Tak wyglądał ten długopis, a ducha zobaczcie w zakładce duchy.

piątek, 24 lipca 2015

15.Zapowiedź walki

Hinata i Anna bardzo się polubiły, a Jun uważała ze Shi jest teraz wręcz idealną narzeczoną dla Rena. W końcu doszli do kanionu przez który płynęła rzeka. Zaczęto ustalać czy są na dobrej drodze, niestety zaczęli się sprzeczać.
-Oni nigdy się nie dogadają.-skwitowała Shi, która razem z Tamarą piła herbatę.
-Wiem! Poszukam w internecie.-krzyknął Morty i otworzył swój laptop.
-Bez obrazy,maluchu,, ale ja już szukałem i nic nie znalazłem.-powiedział Ren.
-Bez obrazy, Ren, ale musisz wiedzieć jak odpowiednio wpisać wyrazy, jak unikać okien z reklamami, musisz wiedzieć jak serfować.-powiedział Manta z miną znawcy.
-Nigdy nawet nie jeździłem na snowbordzie.-powiedział Ren, ale nachylił się lekko by się przyjrzeć.
-Nie fair, ja miałem to powiedzieć!T.T*-krzyknął Choco.
-Mhym?-spojrzał na niego Ren.
-Niebieska jaskinia, sprawdzę -.-"-dodał Morty i zajął się swoimi sprawami.- Nie martw się Yoh daj mi chwilę i zobaczysz ze wszystko załatwię.
-Morty jest niezwykle mądry...-szepnęła zarumieniona Tamao. Mellody spojrzała na nią i lekko się uśmiechnęła, od razu widziała jak wróżbitka patrzy na młodego Oyamadę, ale nie podejrzewała że jest nim zauroczona. Długowłosa spojrzałą na Rena, któy akurat patrzył na swoją siostrę która korzystała z pomocy stróża by wejść na kamień umieszczony przed wodospadem. Shi uśmiechnęła się na ten widok.
-Ej, no daj że spokój, nie mogę uwierzyć że tu przyjechała-powiedział Ren z rękoma założonymi na klatce piersiowej.
-Boisz się ze zacznie cię ustawiać?-zapytał Yoh.
-Nie pozwolę na to.-powiedział lekko zarumieniony Tao.
-Wiesz, a ja się nawet cieszę ze Anna tu jest.
-No tak, ale Anna nie jest twoją siostrą, popatrz na nią, biedactwo nie może sobie znaleźć chłopaka, więc przymila się do swojego ducha stróża i wszędzie za mną łazi.
-Wiesz Ren, myślę ze fajnie ze Jun tutaj jest, chciał bym żeby Pilika tutaj była.-wtrącił Horo.
-Ren w życiu się nie przyzna ze zależy mu na Jun.-zaśmiał się Yoh, a złotooki znowu spojrzał na siostrę i lekko się uśmiechnął.
-Mam nadzieję że nie szukasz sobie dziewczyny,Ren, bo ta cała rzecz ze "nie pokazuję swoich emocji wcale do dziewczyn nie przemawia...
-NIE PRZEMAWIA!?-wydarł się czerwony, Shi w głębi ducha nie zgadzała się z Anną, ale czuła ze lepiej nic nie mówić
-Nie słucha!?-dodał Choco. Kiedy Ren przemówił komikowi do mózgu, to Hinata się wtrąciła.
-Poza tym Ren ma o tyle dobrze ze już ma narzeczoną...
-CO!?-zapytali wszyscy.
-Nom, nasza kochana Shi jest jego narzeczoną-powiedziała ognistooka. Mellody zakryła twarz włosami i udawała ze jej nie ma, a Ren wyglądał jak by miał to gdzieś.
-CHYBA COŚ ZNALAZŁEM!-krzyknął Morty. Nie był to jednak trop, więc po chwili ruszyli za instynktem Amidamaru.
-No nie!;-;-krzyknął Choco. Przed nimi stały gothi.
-Gotowi na rewanż?-zapytała Kanna.
-Nie, poszły stąd śpieszy nam się...-burknęła Hinata.
-Mój Yoh sam by was pokonał, ale nie chce wam robić krzywdy i rzeczywiście się spieszymy więc won na wyspę Halloween-burknęła Anna. Gotki się zaśmiały.
-Może walka 3 na 3?-wtrąciła nieśmiało Shi schowana za Jun.
-Ja będę walczyć.-powiedział Ren.
-I ja-dodał Ryo.
-Co Ty na to?-zapytała Anna narzeczonego.
-No dobra czas wypróbować nowe zdolności. - wyszczerzył się Asakura.
-Strata czasu...-szepnęła Hinata.- Nie uważasz Hao?-patrzyła na chłopaka, który był obok, niej, wiedziała ze tam jest i przeteleportowała się obok.
-Trening dobrze im zrobi...-powiedział.
*Od teraz będę stosować emotki  w opowiadaniu, bo tak mi się podoba!

14. Nocny atak

Wszyscy patrzyli na chłopców którzy stali ze spuszczonymi głowami.
-Yoh!-krzyknął uradowany Manta i podbiegł.
-Ren?-zapytała Shi. Chłopcy coś tam mamrotali od rzeczy.  Nagle z nieba spadła wielka żelazna dziewica.
-Co do..?-zapytała Hinata. Mellody stała z różdżką w gotowości. Potem zeskoczyli wyrzutki.
-NA LITOŚĆ ŁUSEK SMOKA ODWALCIE SIĘ OD NAS!-zapłakała Shi. Ten oczywiście zaczął chrzanić coś o świetle.
-Zamknij mordę!-wrzasnęła znudzona Hinata.
-Majkel próbne uderzenie!-krzyknął Marco. Zaatakowano, chłopcy to odbili, wszystko się dobrze skończyło, no i Anna zarządziła spanie...
Noc była ciepła i pełna gwiazd wszyscy spali spokojnie, wszyscy poza Mellody. Nie mogła się uspokoić po tym jak zobaczyła Marko atakującego Rena i resztę, jej serce wtedy stanęło, czuła ze najchętniej by poszła i zabiła blondyna, bez wahania, bez strachu... No chłopcy stali się silniejsi... Cieszyła się to oczywiste, ale czuła coś niewyjaśnionego. Wstała ze śpiwora i postanowiła się chwilkę przejść. Pochodziła sobie chwilę i wyszła z kanionu. Szła spokojnie, nie odeszła daleko, usiadła na piasku i patrzyła w niebo. Usłyszała coś, dziwne, nie ma tu zwierząt więc powinno być cicho... wyjęła różdżkę.
-Avada Cadavra!-usłyszała.
-Protego.-krzyknęła. Odwróciła się w stronę napastnika. Stał tam przystojny chłopak o brązowych oczach i czarnych włosach.- Inkancerus!-z różdżki wystrzeliły liny i związały chłopaka.
-Krucjo!-krzyknęła jakaś osobą. Shi jednak nie była głupia, wcześniej zrobił jedność ducha z Neko, a ta była zwinna. Szybko odskoczyła, a zaklęcie uderzyło w chłopaka. Wrzasnął z bólu. Mellody znowu użyła zaklęcia wiążącego i związała dziewczynę. Nie znała ich, ale dziewczyna była blondynka o niebieskich oczach. Westchnęła i wezwała innych aurorów, a tamci zabrali ich ze sobą.
-Dobrze zrobiłaś...-powiedziała nieznana jej aurorka. - To jest Saku Matoki i Karol Kolwoki, to Ci z listy, wykreśl ich.-powiedziała i chciała odejść.
-Chwila...-powiedziała Shi- Wyznawcami Voldemorta są jeszcze inni, nie tylko uciekinierzy z Hogwartu...
-Jak to?-zapytała.
-Widziałam..(wtedy kiedy po raz pierwszy spotkała Hoa).
-To źle... Musimy się dowiedzieć kto...-powiedziała zrezygnowana.- Do widzenia..-dodała i teleportowała się. Shi westchnęła i wróciła do obozu.
Następnego dnia ruszyli na przód, Shi ciągle myślała o ataku czarodziejów, Martwiła się że to powtórzy się, a ona nie zdoła ich ochronić....

13.- Dzień w którym zginęła

-Stary Anna właśnie nas uratowała!-krzyknął Horo. Shi poczuła lekki smutek, przecież gdyby nie ona te dziewczyny by z nich zrobiły popiół. Nie miała jednak śmiałości mówić, to była jej wada którą w końcu odkryła, miała ich właściwie kilka, była nieśmiała, często się zamyślała i była rozkojarzona, czasem i sarkastyczna... No i... łatwo się nie denerwowała, ale kiedy już tak było to lepiej było przed nią zwiewać.
-Ale Shi też nam pomogła!-zaśmiał się Choco i zarzucił jej rękę na szyję. Delikatny uśmiech wykwitł na ustach czerwonookiej.
-A wy to kto?-zapytał Morty.
-A to co za ludzie?-zapytali równocześnie Mellody i komik od siedmiu boleści.
-Ten mały to Morty Oyamada, Ta rózowowłosa to Tamara Tamamuro, a blondi to Anna Kyoyama.-powiedziała Hinata.
-Jun!-ucieszyła się Shi i pobiegła ją przytulić. Starsza Tao wyglądała jak by zobaczyła słonie i hipopotamy tańczące balet na lodzie.
-A Ty to...?-zapytał Morty.
-To Hinata Tumiko.... Ale ty przecież jesteś...-zaczęła Anna.
-Trupem?-zaśmiała się krótkowłosa-czerwonowłosa.- Byłam, przez ostatnie 14 lat mieszkałam w ciele Shi.-dana osoba pomachała do Anny.- no a niedawno odzyskałam swoje. Ale przejdźmy do tego co na prawdę ważne.-Anna miała jeszcze dużo do powiedzenia i zapytania, ale stwierdziła ze będzie czas i opowiedziała im o księdze.
-Proszę pani, Anno, pokornie proszę żebym również mógł przestudiować tą księgę.-powiedział Ryo.
-No totalnie, znaczy to się może kiedyś przydać!-krzyknął Trey.
-Nie ma mowy, nawet jeśli ją przestudiujecie nie będziecie w stanie pokonać mojego Yoh!-burknęła Anna.
-Czemu powiedziała mojego?-zapytała szeptem Shi.
-Bo to jej narzeczony-powiedziała Hinata również szeptem.- Ty też możesz tak o Renie mówić.- twarz Shi miała kolor jej włosów.
-Yoh poprosimy jeszcze raz ,grzecznie, czy możemy proszę przestudiować Księgę Szamanów.
-Wiecie ze to może być bardzo intensywne?-zapytał Yoh.
-Bo do tej pory szliśmy po ścieżce z róż...-powiedział sarkastycznie Horo.
-Wiesz co jest dobre dla jeża jest też dobre dla jego kolców.-powiedział Ryo.
-Nie rozumiecie, to nie będzie tylko intensywne, ale i piekielnie niebezpieczne...-Anna założyła ręce na piersi.
-A rozumiem bo kolce to jest część jeża-zaśmiał się Yoh.- Dobra poczytajmy trochę-wyszczerzył się.
-Dlaczego nie zgodziłeś się od razu? Straciliśmy tylko czas.-Ren pokręcił głową. Anna  otworzyła tunel i weszli tam.
-Nie mogę uwierzyć że wchodzą tam wszyscy...-skwitowała Anna.
-Im nie przeszkadza ze to prywatna sprawa Asakurów, im też nie chodzi o moc, są po prostu przyjaciółmi i chcą się nawzajem chronić...-powiedziała Jun, Anna lekko się uśmiechnęła.
-No  to może powiedz, Anno, skąd znasz Hinate?-zapytała grzecznie Shi.
-Jest ona siostrą pierwszej żony Hao Asakury, oraz jedyną silniejszą od niego osobą... Jedyną zdolną go zabić... Ale nic poza tym... Piszą ze jej ciało zaginęło...
-Nie... Zmarłam w królestwie magów... stamtąd nie wynoszą ciał... Ani zwłoki się nie starzeją... Wszyscy ludzie wiedzieli o moim zadaniu i ułatwiali mnie, kiedy w końcu się zdecydowałam...
*Dzień w którym zginęła Hinata*
Jak zawsze na Kryształowym Wzgórzu było pięknie. Czerwonowłosa szła po ogrodzie szukając Hao, nie mogła go jednak znaleźć. Załamana usiadła na jednej z ławek, schowała twarz w dłoniach.
-Co się stało?-zapytała osoba której szukała. Spojrzała na niego.- Ślicznie Ci w tej sukience. -usiadł obok niej. Jej serce zabiło mocniej, a policzki spłonęły rumieńcem.
-Dziękuje...-powiedziała, No i co ma zrobić? Teraz jest idealny moment. Prawą ręką której Hao nie widział sięgnęła nóż ukryty w pasku. Trzęsła się, nie mogła nic zrobić sparaliżował ją strach. Nie, nie może się wahać i tak nie ma nic do stracenia, jej siostra zmarła przy porodzie, a ona nie ma nic... Szybko się zamachnęła, ale Hao złapał jej dłoń.
-Na prawdę myślałaś że z nikogo to nie wyduszę?-jego oczy były chłodne, nie wyrażały nic. Złapał drugą jej rękę i założył na środkowy palec pierścionek po siostrze.- Nie chcesz mnie zabić, prawda?- nie mogła uwierzyć, zdradzono ją? A teraz dają jej takie pytania. Hao powoli nachylił się nad nią i ją pocałował, wiedziała co się teraz stanie, ale nie chciała się bronić, po prostu zamknęła oczy i oddała swój pierwszy i ostatni pocałunek. Poczóła ogromny ból, jej serce było przebite nożem. Traciłą wiele krwi, ale zdołała coś wyszeptać.
-Zawsze wiedziała...-powiedziała słabo.- Że zginę przez uczucia do ciebie... I że ponury żniwiarz przyjdzie z twojej ręki...- jej głowa powoli opadła na jego ramie. Pogłaskał ją...
-Zawsze wiedziałem że to wiesz... Jesteś zbyt mądra... Wiedziałaś pewnie że nie dasz rady mnie zabić... Hinato...
*Teraźniejszość*
-To takie smutne!-zapłakała Jun. Hinata powstrzymywała łzy, przyzwyczaiła się do duszenia smutku w sobie. Shi podeszłą i przytuliła ja. Hinata jednak nie miała żalu o zabójstwo, miała wytrzymalszy organizm, ale nie udałoby się jej uratować swojego życia. Słyszała jeszcze jak Hao śpiewa jej kołysankę...
-Wracają...-powiedziała Anna patrząc na portal.

czwartek, 23 lipca 2015

12. Gothi

Shi szła zadowolona jako pierwsza. Miała na sobie białą bluzkę i krótkie spodenki w jasnym dżinsowym kolorze, jeszcze bardziej ich zdziwiło że zamiast czarnych tenisówek miała na nogach lekkie pół buty w kolorze białym z niebieskim kwiatkiem. Włosy związała i podpięła dużą spinką, tak że w kark było jej chłodniej. Yoh patrzył na Rena który nie mógł z niej spuścić wzroku, no i w końcu inni to zobaczyli.
-Hej Ren co się tak na nią patrzysz zakochałeś się?-zaśmiał się Choco. Wszyscy również zaczęli się chichrać.
-Lepiej by dla niego było...-powiedział jakiś chłopak. Spojrzeli na niego. Miał czarne włosy z czerwonymi pasemkami. Wszyscy wytrzeszczyli oczy. Szedł przez pustynie w glanach, grubym, czarnym ubraniem i bluzą, oczywiście czarna, no co jakiś czas były czerwone elementy.
-Nie jest Ci gorąco?-zapytał inteligentnie Ryo. Czerwone oczy ducha patrzyły prosto na nich.
-Jestem duchem, mam to w nosie...-Shi podbiegła do ducha.
-Shadow jak miło cię widzieć!-uśmiechnęła się do niego i przytuliła go. Kolec zazdrości wbił się w serce Rena. Oczywiście nie pokazał tego, ale uważnie obserwował stróża i szamankę. Weszli pomiędzy dwie skały. Rozmowy były wesołe i głośne, wywołujące śmiech. Nagle Shadow nastroszył swoje wyczulone zwierzęce uszy. Horo i Yoh kłócili się o mapę i nagle... Z góry spadła wielka zbroja.
-No Trey jak byśmy poszli w górę wpadlibyśmy prosto na tego kolesia...-powiedział Yoh.
-DO GÓRY NA MAPIE, A NIE W POWIETRZE!-wydarł się Horo.
-Przestańcie się kłócić!-krzyknęła Shi i spojrzała na dziewczyny.  Znane nam Kannę, Mari i Matti.- Pięknie emo wróciło....-powiedziała niezadowolona.
-Nie obrażaj emo!-wtrącił Shadow. Jednak zza dziewczyn wyszły dwie inne dziewczyny. Jedna miała krótkie różowe włosy i turkusowe oczy, a druga białe włosy splecione w warkocz i szare oczy. Obie miały na sobie mundurek z Hogwartu. Mellody wyjęła różdżkę i patrzyła na dwie dziewczyny.
-No, no, no... Wiedźma? Nieźle...-powiedziała różowowłosa.
-Jak się nazywasz?-zapytała przyjaźnie białowłosa.
-Shi, tyle musisz wiedzieć! A teraz nazwiska!
-Ja jestem Imogen Malfoy, a To Lexy Biget. Nie przypuszczałam że znajdziemy  u nich wiedźmę...-dodała białowłosa. Czerwonowłosa spojrzała na listę "Voldemortowców"* Oba nazwiska były na liście. Shi wyjęła coś i pokazała w stronę dziewcząt.
-Jako auror w imię Ministerstwa Magii proszę o odłożenie różdżek i udanie się na dobrowolne przesłuchanie w sprawie odrodzenia Czarnego Pana.-powiedziała uprzejmie.
-Ta.... To będzie... Nie!!!-krzyknęła Lexy i strzeliła w młodą Asanaki.- Avada Kedavra!
-Protego totalum!-bariera utworzyła się i zniwelowała działanie zaklęcia.-Neko forma ducha do różdżki.-szepnęła, a duch posłusznie wykonał rozkaz.- Expeliarmus!-trafiła w Imogen, ale Lexy odskoczyła. Czerwonooka zawarczała, po chwili usłyszała odgłosy bitwy. Z przerażeniem patrzyła na obraz jakim był wielki łomot jaki dostawali chłopcy.
-Co? Martwisz się o nich?-usłyszała głos różowowłosej.- Nie martw się i tak zginą kiedy Voldemort powróci!.-zaśmiała się i krzyknęła- Crucio.
-Protego!-obroniła się Shi.-Drentwota!-trafiła w dziewczynę. Uradowana szybko się odwróciła by pomóc chłopcom, ale było to niepotrzebne gdyż pomogła im blondynka. Za nią stały Shikigami, zaciekawiła się tym faktem, ale nie zapomniała by zabrać dziewczyną różdżki. Potem podbiegła, gothi się teleportowały tak samo jak czarownice.
-Kurde zwiały...-powiedziała niezadowolona. Potem spojrzała na wybawicielkę chłopców.
Hinata siedziała na jednym z kamieni. Nie mogła uwierzyć w to co widzi. Anna bowiem była niezwykle podobna do matki Hao. Zastanawiała się o co tu chodzi, ale nie było jej dane się domyślić bo przecież nie mogła kazać dłużej Shi być samej.

*Voldemortowcy- Niewielkie pozostałości po czarodziejach którzy byli sprzymierzeńcami Czarnego Pana, są to głównie ich dzieci.

11. Nocą...

-Hinata!-krzyknęła po raz kolejny zmartwiona Shi. Szukałą przyjaciółki wokół całego obozu, ale nie mogła jej znaleźć. Martwiła się o nią, mag był częścią niej, zawsze był przy niej, a teraz? Czuła się samotna... Jak by wewnątrz niej była ogromna pustka. Z wielkim westchnięciem wróciła do obozu. Zastałą tam jedzących kolację chłopców. Uśmiechnęła się lekko i usiadła na swoim śpiworze. Ryo spojrzał w jej stronę i wstał.
-Jak szukałaś Hinaty ona tu wróciła i powiedziała że na trochę znika.-uśmiechnął się do niej ciepło. Odwzajemniła go i położyła się do śpiwora. Pomimo że leżała w śpiworze bardzo długo nie mogła zasnąć.
Ren obudził się w nocy, nie wiedział czemu, ani po co. Usiadł i rozejrzał się. Jak zwykle Yoh, Horo i Ryo spali niczym zabici, za to śpiwór Mellody był pusty. Zdziwiło go to. Wstał i uważając żeby nie obudzić Choco, który w śnie jest czujny jak drapieżnik, przynajmniej jedna zaleta, poszedł jej poszukać. Znalazł ją dość szybko, siedziała na małej skale. Jej długie włosy powiewały na wietrze. Zaczęła się też inaczej ubierać odkąd Hinata miała własne ciało. O wiele za krótkie spódniczki zastąpiły nie aż tak krótkie, lub krótkie spodenki, nosiła też czasem sukienki. Buty ze względu na podłoże były tenisówkami lub adidasami. Bluzki były na ramiączka, ale nie z dekoltem do pasa. Ale i tak dziewczyna była niezwykle atrakcyjna. Ren nie mógł od niej oderwać wzroku. Ich rozmowy ograniczały się do pytań "która godzina", "ile chcesz jedzenia", "co na kolację" i tym podobne. Westchnął i podszedł do niej. Usiadł obok niej. Spojrzała na niego swoimi czerwonymi oczami.
-Nic Ci nie jest?-zapytał ja. Uśmiechnęła się delikatnie, nie wiedziała czemu pyta, ale wmówiła sobie że się o nią martwi.
-Nie, nic mi nie jest, dzięki ze pytasz.-powiedziała. Nie mogła się oprzeć pokusie i położyła głowę na jego ramieniu. Chłopak poczerwieniał, nie wiedział co ma zrobić. Wiec po prostu siedział.
-Księżyc jest taki piękny...-powiedziała w końcu dziewczyna. Ren spojrzał na srebrną tarczę księżyca zawsze uważał ze księżyc i gwiazdy są piękne, Spojrzał na nią kontem oka i nie mógł uwierzyć w to co widzi. Dziewczyna wyglądała niczym piękna służka bogów(typu greckich bogów) zwłaszcza ze dziś założyła białą sukienkę do kolan. Jej długie włosy kołysały się lekko, a oczy były pełne zachwytu patrząc w nocne niebo. Wydawało mu się że gdy jej dotknie zniknie, że jeśli coś powie, ta piękna istota spłoszy się i ucieknie. W końcu zobaczył jej czerwone tęczówki wpatrujące się w niego. Oczy Hinaty były koloru niczym ogień, lecz oczy Mellody miały kolor czerwonej róży. Kosmyk włosów opadł jej na twarz. Ren bez namysłu poprawił go. Uśmiechnęła się do niego, a on oddał ten uśmiech, nigdy w życiu nie uśmiechał się tak delikatnie. Dziewczyna zamknęła oczy i zasnęła z głową na jego ramieniu, a on nie miał miał sumienia, ani ochoty jej budzić.
Hinata biegła przez jakieś ruiny. Podskoczyła i wdrapała się na wyższe piętro. Wbiegła do zniszczonej, kiedyś na pewno wspaniałej, sali tronowej. Resztki kamiennego tronu stały na środku sali. Podeszła i dotknęła ręką kamień. Uśmiechnęła się na wspomnienia wspaniałego króla w masce wilka który zaprosił ją i Hao na ucztę kiedy zgubili się podczas wędrówki. To tutaj właśnie umarła... W tym pałacu... Poszła w stronę dawnego ogrodu. Nie mogła uwierzyć... Ogród w przeciwieństwie do reszty pałacu był taki jak dawniej, krzewy róż, pełno kwiatów, ławki, a na środku wielki podest pełen różnokolorowych lilii. A w środku jej prawdziwe ciało w takim stanie jak wtedy gdy zginęła, spokojna mina, zamknięte oczy blada cera i usta jak zawsze idealnie czerwone, wygladała jak by spałą... W kwiatach była tabliczka. Podeszła i przeczytała "Tu leży Hinata Tumiko najpotężniejszy mag w historii oraz największa miłość jej mordercy, który ma nadzieję że kiedyś dostanie przebaczenie od tej wyjątkowej dziewczyny" Pogładziła tabliczkę. Westchnęła i spojrzała na podłogę... Jej torba leżała oparta o prawy kont podestu. Złapała ją i przeszukała, wszystko było tam gdzie powinno. Uśmiechnęła się i popatrzyła jeszcze raz na swoje ciało.
-Już dawno Ci wybaczyłem.-szepnęła i odeszła. Po chwili zza kolumny wyszedł Hao.
-Mogłem się domyśleć że dowie się że tu jestem...-popatrzył na podest. Podszedł, wsadził w zimne dłonie trzy lilie czerwoną, różową i białą, te które kochała najbardziej i odszedł z delikatnym uśmiechem.