piątek, 22 maja 2015

Prolog

Karoca przedzierała się przez pokryty nocą las. Mała dziewczynka o oczach koloru przypalanego metalu i czerwonych włosach, oczy podchodziły pod kolor włosów, siedziała i znudzona patrzyła przez okno. Koło niej, prosto jak struna siedziała blada kobieta o kocich różowych oczach i niebieskich włosach, spiętych tak ze wyglądały jak by były do pasa. Brązowe oczka skierowały się na człowieka o takim samym kolorze oczu, włosy miał ciemne i w tej chwili wpatrywał się w monitor.
-Ojcze czemu muszę z tobą jechać?-zapytała ojca po raz setny. Mężczyzna westchnął i spojrzał na dziewczynkę. Zawsze zastanawiał się jakim cudem takie cudne dziecię chodzi po tym świecie.... Urodę miała po matce i gdyby nie brązowe, zamiast zielonych, oczy wyglądałaby identycznie, z czego mężczyzna się cieszył. Nawet nie myślał o niezwykłości dziewczyny. Była i szamanką i czarownicę, miała dopiero osiem lat, a już sprawiała ze jej duch był materialny, jej foryoku było niezwykłe a magia była potężna. Ideał, tak by ją nazwali, jednak nie do końca.
-Chcę żebyś poznała innych którzy też widzą duchy...
-Ale nie używają magi- naburmuszyła się. Jej ojciec westchnął. Tak, tu miała rację, nie było wielu szamańsko-czarodziejskich dzieci na świecie. Mężczyzna westchnął i przeczesał swoje czarne włosy. Jego córka w taki wielu sprawach przypominała matkę, zawsze spokojna, opanowana, chłodna, dumna. Ale kochał je obie. Hiro Kamatachi, bo tak się nazywał, był właścicielem kilku firm o różnych specjalizacjach... Restauracyjne, informatyczne, odzieżowe, obuwnicze, zabawkowe... Jego żona była sekretarką ministra Magii. May-Lin Asanaki Kamatachi. A jego córka? No cóż najmłodsza i najzdolniejsza z trójki ich dzieci Mellody, Shishi Asanaki Kamatachi. Talent odziedziczyła po obojgu rodziców, do tego matka pochodzi ze znanej czarodziejskiej rodziny. Mimo tego dziewczynka nie była rozpieszczona, oczywiście dostawała co chciała, ale dopiero za osiągnięcie czegoś. Karota nagle się zatrzymała. Dziewczynka spojrzała przez okno, zobaczyła dość dużą posiadłość. Kobieta siedząca obok wstała, wysiadła i pomogła wyjść dziewczynce. Ojciec wysiadł na końcu. Karoca odjechała ukazując całą rodzinę Tao.
-Witaj Hiro, jak minęła podróż?- En przywitał się z ojcem dziewczynki.- A to twoja córka, tak? Shishi?
-Nie nazywa się Mellody, ale rzeczywiście więcej osób mówi Shishi.(o ile mi wiadomo znaczy to "bestia" xD)
-Doprawdy?-zdziwił się mężczyzna i spojrzał na nią.
-Witam-uśmiechnęła się uroczo i delikatnie ukłoniła, wokół niej pojawiły się kwiatki i iskierki. Zielonowłosa dziewczynka patrzyła na nią oczarowana. Szepnęła coś do brata, a ten wywrócił oczami.- Niezwykle miło mi państwa poznać- jej uśmiech był niezwykle uroczy, słodki i piękny. Jednak nikt poza niebieskowłosą nie wiedział ze jest sztuczny. Kobieta o długich ciemnofioletowych włosach jako pierwsza się otrząsnęła z ataku słodkości i odchrząknęła.
-Proponuję żebyście udali się do salonu i omówili sprawy biznesowe.- powiedziała zasłaniając usta wachlarzem.- Ja zaprowadzę dzieci do drugiego salonu.- Jak powiedziała tak zrobiono. Jun uważnie obserwowała dziewczynkę. Gdy drzwi się zamknęły, dziewczynka przestałą się uśmiechać. Ren mając to wszystko gdzieś zaczął ostrzyć Guan-dao, zostawiając zakłopotaną siostrę niczym owieczkę na rzeź. Dziewczyna spojrzała na nią znudzona. Ta przełknęła głośno ślinę.
-N...nazywam się Jun Tao... M...miło cię poznać!-powiedziała i spojrzała na dziewczynę. Wręcz czerwone z natury oczy skierowały się na nią. Dziewczynka stanęła prosto i patrzyła na nią.
-Hej... Mów Mi Shishi...-powiedziała i poprawiła swoje włosy, po czym zerknęła jednym, ledwo otwartym, okiem na chłopca. Trzeba wspomnieć że Shi(skrót od Shishi) ma 8 lat, Ren 9, a Jun 11(albo 12). Po chwili odwróciła głowę niezwykle zainteresowana bronią chłopaka i kulką latającą obok niego. Podeszłą, przykucnęła i zaczęła z wielką uwagą. Bason zmieszał się i nie wiedział co zrobić. Ren odwrócił głowę i zobaczył pełną skupienia,emanującą uroczością twarzyczkę.
-Czego się tak patrzysz?-zapytał z charakterystyczną kroplą zakłopotania.
-Też jesteś szamanem...- bardziej stwierdziła niż zapytała.- Na jakim etapie jesteś? Jedność? Kontrola? 3 stopień?
-Jedność-odpowiedział spokojnie.
-Pff... Słabiak...
-SŁUCHAM!?-chłopak zjeżył się ze złości i podstawił Guan-dao pod jej szyję. Patrzyła na niego znudzona.
-Neko... Pokaż mu co szaman może osiągnąć...- Niebiesowłosa uśmiechnęła się i zaczęła podchodzić, lecz zanim to zrobiła została posiekana na kawałki.
-Co to miało być?-spytał patrząc zimno. Uśmiech czeronowłosej mówił ze to nie wszystko.
-Ej.... Długo masz zamiar tam leżeć i odpoczywać... wiedźmo?- czerwone oczy wpatrywały się w chłopaka. Jego złote oczy były chłodne, zerknął na ciało dziewczyny. Otworzył je szerzej, jego piękne, złote tęczówki zbielały, bowiem osoba którą przed chwilą "zabił" wstała i szła w jego stronę. - Niezłe uderzenie... Ale nie pokonasz mnie jednością...- powiedział i podeszłą. Złapała za ostrze i użyła prądu. Chłopak szybko puścił broń, siostra szybko do niego podbiegła. Spojrzeli na dziewczynkę, nie mogli uwierzyć. Uśmiechnęła się do chłopaka.
-Fajny jesteś-powiedział ze szczerą radością na twarzy.- Kiedyś będziesz moim mężem- powiedział. Oboje spojrzeli na nią zszokowani. Drzwi się otworzyły.
-Już to załatwiliśmy kochanie-powiedział Hiro. Spojrzał na uśmiechniętą córkę.- Możemy już iść.- dziewczynka podeszła do ojca. Spojrzała na chłopca, a potem na jego matkę i wujka.
-Tato, ja kiedyś chcę być jego żoną.-uśmiechnęła się pięknie. Ku zdziwieniu dorośli wręcz się ucieszyli.
-Skoro tak mówisz-uśmiechnął się jej ojciec.
-To będzie zaszczyt.-wspominałam ze rodzinka dziewczynki jest jedną z najbardziej znanych i potężnych? Nie? No to suprajs!(xD).
Karoca stałą przed domem, dziewczynka weszła do niej, oczywiście jej duch jej pomógł. Spojrzała na "narzeczonego" i pomachała mu, po czym odjechała we mgle.
*6 lat później*
Shi siedziała i czytała opasły tom. Popatrzyła na Neko która kroiła warzywa. Westchnęła i odłożyła księgę po czym spojrzała znudzona na zachodzące słońce. Nagle zabrzmiała jej komórka, odebrała i słuchała znudzona. Była to Jun, dzwoniła co tydzień i dawał raport co tam u niej i jej braciszka. 
-A stosuje się do treningu?-zapytała czerwonowłosa. Było to stałe pytanie, wiec Jun nie była zdziwiona.
-Tak, chociaż ostatnio idą mu one szybciej...-skwitowała.- Kondycja mu się poprawiła.- uśmiechnęła się do słuchawki.
-Fajnie, ale od mojego przyszłego męża oczekuje czegoś więcej, każ mu potroić ćwiczenia.
-Shi jesteś za ostra nie każdy jest tak zdolny jak ty i kończy szkołę magii i czarodziejstwa w dwa lata....-powiedział Jun.
-Wiem... Ale on nie będzie się uczył ani magii, ani eliksirów, ani innych rzeczy, ma potroić ćwiczenia i koniec, niedługo turniej się zacznie!-warknęła. Zielonowłosa pokręciła głową i zaśmiała się lekko.
-Nic, a nic się nie zmieniłaś. Dobra muszę kończyć, pozdrowię od ciebie wszystkich.- i rozłączyła się.
-Nie odpuścić go nawet jeśli tak bardzo go kochasz, co?-zapytał duch.
-Nie... nie odpuszczę... W tym turnieju będzie gorzej, a poza tym muszę wbić tej fioletowej furii że duchy nie są narzędziami...
-Chcesz go wyprowadzić z błędu rodzinnego? A co jeśli się zbuntuje? Już nie będziesz jego narzeczoną...-zaśmiała się.
-To że sprzeciwi się rodzinie, nie znaczy że zgłupieje... Jeśli śmiałby zerwać zaręczyny zabiłabym go raz na zawsze... Poza tym... Tylko dzięki mnie jest taki silny.
-Nie lubię jak zgrywasz przed nimi takiego potworka, bestyjko-zaśmiała się duszyca.
-Trudno....-założyła nogę na nogę.- Jako dziedziczka rodów Asanaki i Kamatachi musze być ostra, potężna, silna, dumna i zachowywać się jak lubię. Więc lepiej się przyzwyczajaj bo dzięki mojej magi i twoim zdolnością ten brudny i bity biedą świat należy do mnie.- Jej wzrok mówił dokładnie to co ona sama mówiła. Spojrzał na kilka pierwszych gwiazd.
-Przejdę się jeszcze do Kyoyamci.- jak powiedziała tak zrobiła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ufff... Ale się namęczyłam....
Luk:Nieźle ci wyszło... 
Wiem... sama w sobie budzę podziw
Luk:Nie ma to jak doładować se ego, nie? =3=
Milcz!

 
To już jest Shishi w wieku 14 lat
A to 8 letnia Shi :3

2 komentarze:

  1. Ren:Nie lubie jej-,- po za tym byle Asakura nie może być tak potężna i w ogóle nie ma mowy *idziesie fochać w końcie*
    Eeeee... Tak... Rozdział fajny, a dzieciaczki(w sensie oni jak byli mniejszości słooooodcy^^ i te oświadczyny *_* hehXD czekam na next^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej^^. Wybacz że komentuję tak późno.
    Dan: Ja tam się na SK nie znam, ale coś czuję że Yoh i spółka będą mieć z tą Shishi przewalone.
    Runo: A ja ją lubię:)
    Dan: Bo jak macie podobne charaktery to się nie dziwię -,-.
    Runo: CZY TY COŚ MÓWIŁEŚ?!
    Dan: Nie...
    Nie no, ale na serio. Prolog cudowny^^.
    Oj Lenny, Lenny wróżę ci że ten turniej wygrasz!
    Dan: Z trenerką w postaci narzeczonej...wątpię...
    Elz: Zamknij się-.-.
    Pozdrawiam:))(i przepraszam za Dana)

    OdpowiedzUsuń