Hao siedział z otwartą buzią i oczami wielkości spodków od talerzy. Napój wypadł mu z ręki i z tak głupią i przekomiczną miną stał na dachu niedaleko naszej wesołej gromadki. Hinata zrobiła mu zdjęcie i zapisała je(ma telefon ^-^).
-Nie mówiłaś mi że oni mają wilkołaki, węże, golumy, gargulce, wampiry i Bóg wie co jeszcze!>.< -wyszeptał zdenerwowany machając zawzięcie rękami. Hinata pijąc napój przechyliła się lekko by przypadkiem nie oberwać w swą cudną buźkę.
-Uspokój ADHD...-powiedziała łapiąc jego rękę. Popatrzył na nią zaciekawiony. Spojrzała na niego podobnie i dopiła napój po czym przyśpieszyła rozkład plastikowego kubka taż że po chwili nie było po nim śladu.
-Właściwie... po jakieś wy jesteście stronie?-zapytał ją szatyn. Spojrzałą na niego zaskoczona.
-Przeciwnej Voldemortowi...-odparła z miną jak by to było oczywiste.
-Ale... No ja się pytam czy z X-LAWS, z Yoh, czy ze mną?-dopytał.
-Nie mieszamy się w te sprawy...-powiedziała zamykając oczy i po chwili otworzyła je patrząc na Shi i pozostałych.- Ona, ja, te wampiry... i wilkołak... i wiele innych stworzeń walczymy by nie dopuścić do śmierci czarownic i czarodziejów... By chronić magiczny świat... Potem zajmiemy się negocjacjami z królem szamanów...
-Negocjacjami~?-zapytał podejrzanym tonem.
-Tak, zazwyczaj było tak że królowi podobało się jakaś czarownica...-odpowiedziała...
-Na prawdę?-niezwykle się ożywił.- Niech mi przyślą Ciebie i będą mieli wszystko co zechcą.-zaśmiał się tuląc ją. Poczerwieniała i odwróciłą wzrok.
-Głupek...-burknęła pod nosem.
Yoh, Horo, Choco, Anna, Morty, Tamara, Jun, Ren, Yuki i Faust biegli prowadzeni przez Koncziego i Poncziego. Skręcili w jedną z uliczek i zobaczyli jak Subaru ogląda dokładnie twarz Shi, no długo jej nie widział i wtedy była mała, a teraz prawdziwa pannica. Fioletowowłosy spuścił głowę i powoli podszedł, po czym przywalił Subaru z pięści w twarz. Objął Shi ramieniem i patrzył zdenerwowany na wampira.
-Jak śmiesz dotykać swoimi brudnymi łapskami mojej narzeczonej!?-zapytał wściekle. Potem dostał mocno po głowie od Atuki.
-On ją uratował!-krzyknęła wściekle czarnowłosa.- Podczas gdy ty byłeś zajęty machaniem swoim kijkiem z ostrzem na końcu!
-Czyli...-zaczął Raito.- To jest przyszły mąż naszej Hime-sama?-zapytał opierając ręke na głowie Rena.- Ale niziołek... Niczym hobbity...
-Coś ty powiedział!?-krzyknął złotooki.
-Daj mu spokój, Raito...-powiedział Ayato siedzący na jakiejś skrzynce.- W końcu... To tylko słaby człowiek.
-Onii-chan ma rację...-zaśmiał się Kanato ściskając misia.- Ale są też śmieszni...
-Niczym zwierzątka- powiedział Rejji- Marne i słabe...-burknął z obrzydzeniem.
-Mnie głównie obchodzi dobro naszej Hime... A on zbyt dobry nie jest...-warknął czerwonooki patrząc wrogo na chłopaka.
-Uciszcie się, przestańcie jechać po chłopaku... i po ludziach...-zaczął Shuu.- Mamy ją chronić i wiernie służyć Nic poza tym, kieruję to głównie do ciebie Subaru napaleńcu...-powiedział zdzielając brata w głowę. Popatrzył na młodą Asanaki, która miała minę jak by była w siódmym niebie. Wtuliła się w Rena, a on ze zwycięską miną popatrzył na białowłosego wampira.
-Nie wiem jak wy, ale ja jestem zmęczona.-powiedziała Yuki ziewając i zasłaniając usta dłonią.
-Ja też...-przyznała Maja i prawie upadła, Manson złapał ją i wziął na ręce.
-A ja zgubiłam błędnik..-powiedziała Atsuki prawie wpadajac do beczki z rybami. Ryo złąpał ją za ramiona i poprowadził do domu, i tak wszyscy się tam kierowali.
-Ja też jestem dziwnie zmęczona...-przyznała Shi. Dopiero teraz poczuła ogromne zmęczenie i że jej nogi są niczym z waty. Ayato chciał podejść i ją zanieść do domu, ale Ren widząc to z prędkością pioruna wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju. Położył ją na łóżku i odgarnął jej grzywkę z twarzy. Była piękna, spałą spokojnie, oddychała miarowo i delikatnie.
-Jeden fałszywy ruch i te łapki będą na podłodze-usłyszał zimny i przekłuwający niczym kolec lodowy głos. Był to Shuu. Młody Tao spojrzał na niego ciekawie i pokręcił głową.
-Nie mam zamiaru jej skrzywdzić... Facet który skrzywdzi kobietę jest śmieciem i nie ma prawa mówić o sobie "męzczyzna".
-Dobrze ze o tym wiesz...-powiedział Konato wychodzący zza brata, potem wyszła reszta braci Sakamaki.
-Bo jeśli kłamiesz...-powiedział Raito.
-Każdy z nas..-Ayato.
-Po kolei będzie wbijał swoje kły w twoje ciało i wypijał z niego krew...-powiedział Subaru. Oczy wampirów jarzyły się na ich kolor.
-A gdy staniesz się wampirem musimy cię byś był sługą naszej księżniczki.- powiedzieli uśmiechając się dziwnie.
poniedziałek, 17 sierpnia 2015
piątek, 7 sierpnia 2015
25.Koszmar cz.3
Asanaka patrzyła z zaskoczeniem na Shi. Szła ona spokojnie bez strachu. Pomimo ze wydawała się i była dziecinna jako jedyna nie bała się kroczyć we mgle. Fioletowooka jednak szybko przywróciła się do porządku i patrzyła znudzona na czerwonowłosą. Wzięła flet.
-Uno do fletu.- jej stróż posłusznie wszedł do instrumentu.- Koszmarne iluzje-krzyknęła i zaczęła grać. Shi usłyszawszy melodię zakręciło jej się w głowie. Powoli upadła na skrzynki i zamknęła oczy.
Dźwięk krzyków obudził ją dość szybko. Powoli otworzyła swoje oczy. Była przykuta do dziwnej płyty. Rozejrzała się i... zaczęła głośno krzyczeć. Widziała Rena poprzebijanego nożami, mieczami i tym podobnymi. Trzęsła się, a z jej oczu płynęły wielkie łzy.Potem zauważyła swoich przyjaciół i rodzinę. Byli rozczłonkowani ich brzuchy były otworzone, a wnętrzności wisiały obok. Najgorsze było to... że oni ciągle...żyli.
-Piękne prawda~?-usłyszała głos kobiety. Miała czarne kręcone włosy i brązowe oczy. Wbiła w jej brzuch pofalowany nóż. Krzyknęła przeraźliwie.- Ich ból na twarzach.-zaśmiała się okrutnie i zaczęła kręcić nożem w jej brzuchu.
-Aaaaa!!-krzyknęła z bólu.- C....czego chcesz... Ty czystokrwista suko...-wydyszała płacząc. Jej krew spływała po ostrzu.
-Oj nie ładnie... Mamusia cię nie wychowywała?-wbiła sztylet jeszcze mocniej. Mellody rozszerzyła oczy i wypluła własną krew. -Jak się nazywam?-zapytała szeptem prosto do jej ucha. Shi zatrzęsła się i znowu zaczęła płakać. Bała się tej kobiety od dawna.- Jak się nazywam Ty półkrwista suko córki kuzynki Harrego Pottera!!!??-wydarła się i wbiła kolejny nóż w jej nogę.
-Aaaa!!!-krzyknęła z bólu i znowu zapłakała.- B....Bellatrix...-zapłakała mocniej i spojrzała z bólem na ukochanego.- Bellatrix Lestrange...-zacisnęła mocno powieki.- Czego ode mnie chcesz psychopatko!?-zapłakała znowu.
-Och nic, nic... Wiesz... Mój pan i jego wspólnik bardzo ich nie lubią~ Dla tego pozwolili mi się z nimi pobawić...
-T...twój pan...-zapytałam i już nie widziała cienie nadziei...
-Ja...-usłyszała przeraźliwy, zimny i przekuwający głos. Podszedł do niej białoskóry, dosłownie, mężczyzna. Zamiast nosa miał dwie dziurki, nie miał włosów, był... podobny do węża...
-L...lord... V..Voldemort..?-szepnęła przerażona. Zawiodła... On znowu żył...
-I ja...-usłyszała głos Hao. Podszedł, a obok niego szła Hinata. Zacisnęłam ręce i nie mogła uwierzyć. Hao i Voldemort usiedli na tronach. Hinata usiadła na kolanach szatyna i zaczęła się z nim całować, a na tortury zadawane długowłosej i jej przyjaciołom reagowała śmiechem. To było dla czerwonookiej za dużo.Właścicielka czarnych, kręconych włosów to wbijała ostrza w nią to w Rena i pozostałych. Była na skraju wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Dyszała, jej twarz była zapuchnięta i czerwona, oddychała płytko, a gardło bolało od krzyków. Wiedziała ze
-Nie zasługujesz na to...-szepnął jakiś głos.- Pomogę Ci-szepnął.- Tylko złam pieczęć do końca~ A ja dam ci co chcesz... On cie pokocha i nie będzie patrzył na nikogo innego, oni znikną w końcu będzie idealnie.-szepnął głos. Shi ledwo mogła się ruszyć, ale spojrzała na ścianę, był tam cień kobiety.- Uwolnij nas...-szepnęła ponownie. Spojrzała ponownie, obok rzeczywiście był inny cień. Shi nie mogła wytrzymać, posłusznie zaczęła powtarzać formułkę.
Asanaka patrzyła na szepczącą dziewczynę. Chciała podejść,ale ktoś ja zatrzymał. Był to rudy chłopak o zielonych oczach w kapeluszu.
-O nie, nie Bitch-chan.-uśmiechnął się. Koło niego stał fiolwtowowłosy chłopak z misiem w rękach.
-Niech Shi-oneechan się już obudzi.-zamarudził.
-Radzę go posłuchać... on nie lubi być ignorowany powiedział bardzo podobny do właściciela misia chłopak, ale w okularach.
-A ja chętnie popatrzę jak obrywa...-powiedział blondyn o niebieskich oczach.
-A ja jej przywalę jak nie zdejmie tego szajsu z Shi-Hime-sama!-warknął albinos. Asanaka zatrzęsła się.
-K...kim wy jesteście!?-krzyknęła.
-Twoimi koszmarami~-odparł Raito, czyli właściciel kapelusza. Fioletowowłosa zwiała żeby nie zostać ugryzioną. Suabru złapał upadającą Mellody. Pogłaskał ją po policzku.
-Hime-sama...-szepnął. Czerwone oczy powoli się otworzyły i spojrzały w inne.
-Subaru..?-zapytała. Na szczęście nie dokończyła zaklęcia niestety... Teraz cienie wiedziały kto ma tyle mocy by je uwolnić...
-MELLODY!!!-krzyknęła siostra młodej Kamatachi.
-Atsuki!-krzyknęła zadowolona i mocno ją przytuliła.
-No, no,no... Czy to nie nasze kochane wampirki? Bracia Sakamaki?-zapytała Maja. Wampity wyszczerzyły kły.
-Ohayo...-powiedzieli chórem.- Ohayo Hime-sama, Atsuki-sama, Maja-sama... Wróciliśmy by znowu wykonywać obowiązki sług panienki Shi.-dodali.
-Uno do fletu.- jej stróż posłusznie wszedł do instrumentu.- Koszmarne iluzje-krzyknęła i zaczęła grać. Shi usłyszawszy melodię zakręciło jej się w głowie. Powoli upadła na skrzynki i zamknęła oczy.
Dźwięk krzyków obudził ją dość szybko. Powoli otworzyła swoje oczy. Była przykuta do dziwnej płyty. Rozejrzała się i... zaczęła głośno krzyczeć. Widziała Rena poprzebijanego nożami, mieczami i tym podobnymi. Trzęsła się, a z jej oczu płynęły wielkie łzy.Potem zauważyła swoich przyjaciół i rodzinę. Byli rozczłonkowani ich brzuchy były otworzone, a wnętrzności wisiały obok. Najgorsze było to... że oni ciągle...żyli.
-Piękne prawda~?-usłyszała głos kobiety. Miała czarne kręcone włosy i brązowe oczy. Wbiła w jej brzuch pofalowany nóż. Krzyknęła przeraźliwie.- Ich ból na twarzach.-zaśmiała się okrutnie i zaczęła kręcić nożem w jej brzuchu.
-Aaaaa!!-krzyknęła z bólu.- C....czego chcesz... Ty czystokrwista suko...-wydyszała płacząc. Jej krew spływała po ostrzu.
-Oj nie ładnie... Mamusia cię nie wychowywała?-wbiła sztylet jeszcze mocniej. Mellody rozszerzyła oczy i wypluła własną krew. -Jak się nazywam?-zapytała szeptem prosto do jej ucha. Shi zatrzęsła się i znowu zaczęła płakać. Bała się tej kobiety od dawna.- Jak się nazywam Ty półkrwista suko córki kuzynki Harrego Pottera!!!??-wydarła się i wbiła kolejny nóż w jej nogę.
-Aaaa!!!-krzyknęła z bólu i znowu zapłakała.- B....Bellatrix...-zapłakała mocniej i spojrzała z bólem na ukochanego.- Bellatrix Lestrange...-zacisnęła mocno powieki.- Czego ode mnie chcesz psychopatko!?-zapłakała znowu.
-Och nic, nic... Wiesz... Mój pan i jego wspólnik bardzo ich nie lubią~ Dla tego pozwolili mi się z nimi pobawić...
-T...twój pan...-zapytałam i już nie widziała cienie nadziei...
-Ja...-usłyszała przeraźliwy, zimny i przekuwający głos. Podszedł do niej białoskóry, dosłownie, mężczyzna. Zamiast nosa miał dwie dziurki, nie miał włosów, był... podobny do węża...
-L...lord... V..Voldemort..?-szepnęła przerażona. Zawiodła... On znowu żył...
-I ja...-usłyszała głos Hao. Podszedł, a obok niego szła Hinata. Zacisnęłam ręce i nie mogła uwierzyć. Hao i Voldemort usiedli na tronach. Hinata usiadła na kolanach szatyna i zaczęła się z nim całować, a na tortury zadawane długowłosej i jej przyjaciołom reagowała śmiechem. To było dla czerwonookiej za dużo.Właścicielka czarnych, kręconych włosów to wbijała ostrza w nią to w Rena i pozostałych. Była na skraju wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Dyszała, jej twarz była zapuchnięta i czerwona, oddychała płytko, a gardło bolało od krzyków. Wiedziała ze
-Nie zasługujesz na to...-szepnął jakiś głos.- Pomogę Ci-szepnął.- Tylko złam pieczęć do końca~ A ja dam ci co chcesz... On cie pokocha i nie będzie patrzył na nikogo innego, oni znikną w końcu będzie idealnie.-szepnął głos. Shi ledwo mogła się ruszyć, ale spojrzała na ścianę, był tam cień kobiety.- Uwolnij nas...-szepnęła ponownie. Spojrzała ponownie, obok rzeczywiście był inny cień. Shi nie mogła wytrzymać, posłusznie zaczęła powtarzać formułkę.
Asanaka patrzyła na szepczącą dziewczynę. Chciała podejść,ale ktoś ja zatrzymał. Był to rudy chłopak o zielonych oczach w kapeluszu.
-O nie, nie Bitch-chan.-uśmiechnął się. Koło niego stał fiolwtowowłosy chłopak z misiem w rękach.
-Niech Shi-oneechan się już obudzi.-zamarudził.
-Radzę go posłuchać... on nie lubi być ignorowany powiedział bardzo podobny do właściciela misia chłopak, ale w okularach.
-A ja chętnie popatrzę jak obrywa...-powiedział blondyn o niebieskich oczach.
-A ja jej przywalę jak nie zdejmie tego szajsu z Shi-Hime-sama!-warknął albinos. Asanaka zatrzęsła się.
-K...kim wy jesteście!?-krzyknęła.
-Twoimi koszmarami~-odparł Raito, czyli właściciel kapelusza. Fioletowowłosa zwiała żeby nie zostać ugryzioną. Suabru złapał upadającą Mellody. Pogłaskał ją po policzku.
-Hime-sama...-szepnął. Czerwone oczy powoli się otworzyły i spojrzały w inne.
-Subaru..?-zapytała. Na szczęście nie dokończyła zaklęcia niestety... Teraz cienie wiedziały kto ma tyle mocy by je uwolnić...
-MELLODY!!!-krzyknęła siostra młodej Kamatachi.
-Atsuki!-krzyknęła zadowolona i mocno ją przytuliła.
-No, no,no... Czy to nie nasze kochane wampirki? Bracia Sakamaki?-zapytała Maja. Wampity wyszczerzyły kły.
-Ohayo...-powiedzieli chórem.- Ohayo Hime-sama, Atsuki-sama, Maja-sama... Wróciliśmy by znowu wykonywać obowiązki sług panienki Shi.-dodali.
Bellatrix(ktoś jej w ogóle nie zna? ._.)
Uno
Cień 1
Cień 2(ten co nie mówił)
Ayato
Kanato
Raito
Rejji
Subaru (<3)
Shuu
czwartek, 6 sierpnia 2015
24.Koszmar cz.2
Emili patrzyła na błądzącą we mgle blondynkę. Czuła lek, lecz nie był on wielki, a delikatny. Szła spokojnie rozglądając się uważnie. Szatynka wstała i wyrzuciła patyczek od lizaka do sakiewki przy pasie, po czym wyjęła kolejną małą, kulistą słodycz na patyku, włożyła do ust, a opakowanie wpakowała do sakiewki.
-Co za nudy..-stwierdziła i zeskoczyła do Mai. Wylądowała przed nią i uśmiechnęła się wrednie. -Tri...-koło niej pojawiła się niebieskooka blondynka w stroju pokojówki, na rękach maiła łańcuchy.- Do szalika!-Emili zdjęła daną część garderoby, a duch posłusznie opętał przedmiot.- Koszmarne halucynacje!-krzyknęła. Szalik oplutł się wokół szyi niczego nie rozumiejącej blondynki i wydzielił zielone opary. Brązowooka powoli osunęła się na ziemie tracąc przytomność.
Niemiły dźwięk butów odlepiających się i przylepiających do błota. Maja z obrzydzeniem patrzyła na swoje nowe, dawniej piękne, niebieskie tenisówki. Nagle zatrzymała się raptownie. Była nad pięknym jeziorem. Jej matka i ojciec pilnowali 2 miesięcznego braciszka, a ona jako 6 latka pływała razem z kilkoma duchami syren. Pomimo młodego wieku pływała tak ze nie jeden zawodowiec mógł jej pozazdrościć. Dopłynęła na małą wysepkę na środku jeziora. Gdy jej matka to zobaczyła zaczęła krzyczeć.
-Moje dziecko! Moja córka! Niech ktoś jej pomoże!-krzyczała przerażona. Mała dziewczynka nie rozumiała matki. Myślała ze będzie ona dumna, a tu takie krzyki.
-NIE!!!!!-Wrzasnęła przerażona Maja bo zbyt dobrze wiedziała co się stanie.- NIE!!!!!!!!!!!!-powtórzyła. Kilku mężczyzn rzuciło się do wody by popłynąć po małą, lecz nie udało im się prąd był zbyt silny. Jedno ciało uderzyło mocno o kamień i połamało czaszkę 17 letniego chłopaka, opryskując dziecko krwią. Mała blond dziewczynka zaczęła wrzeszczeć jak opętana. Jej ojciec dał radę podpłynąć do przerażonego dziecka i złapać ją. Woda była lekko czerwona, dziewczyna wrzeszczała, a duchy syren nie mogły się oprzeć, złapały umarła ciała i pociągnęły na dno. Nagle cały obraz zniknął, jezioro było pełne śmieci, zarośnięte rzęsą wodną, rośliny były zgniłe, a las dookoła ciemny i ohydny, pełny dziwnych czerwonych oczu. Maja szybko wstała i otrzepała się z wielkim płaczem z glizd i robali. Łzy płynęły jak z wodospadu, otarła oczy i rozejrzała się. Nagle zauważyła ze spod wody wydobywają się niewielkie bańki powietrza. Zmrużyła oczy by widzieć dokładniej, zauważyła małą wypukłość na wodzie, coraz większe i większe. Aż w końcu zobaczyła sylwetkę oblepioną zieloną mazią. Potem następną, następną i następną... Maja zadrżała przerażona. Ktoś złapał ja od tyłu, był to ten chłopak z rozwaloną czaszką. Jej oczy się rozszerzyły, krzyknęła i znowu zapłakała, zaczęła się wyrywać.
-Nie! Nie! NIE!!!! Przestańcie!-krzyczała. Była przerażona, myślała że za chwilę zginie.
Emili śmiałą się jak idiotka patrząc na przerażoną Maję. Widziała przerażenie dziewczyny, to że za chwilę jej psychika zostanie zrujnowana, pomimo to nic nie robiła. Była ona najokrutniejszą z mistrzyń koszmarów. Powinna teraz siedzieć w szpitalu psychiatrycznym, lecz udawanie zdrowej dobrze jej wychodziło...
-Maja!-usłyszała głos. Wnerwiona westchnęła i spojrzała na tego kogoś kto chciał jej zrujnować przedstawienie. Ujrzała ogromną, 2 metrową bestię o długich na około 10 cm pazury i wielkie, ostre kły. Jej oczy się otworzyły bardzo szeroko, chciała się lekko cofnąć, ale ze strachu potknęła się o własne nogi. Bestia podeszłą, teraz widziała ją o wiele lepiej. Był to wielki wilk umięśniony, klatę miał bez sierści, uszy wyglądały jak rogi.
-Zdejmij to coś z mojej dziewczyny.-zawarczał, dziewczyna się zdziwiła, bo jego oddech pachniał pietą, ale kiedy kły lekko się rozszerzyły i kłapnęły, krzyknęła przerażona.-Powiedziałem że masz ją zostawić wiedźmo!!!-zawył przeraźliwie. Emili szybko zwiała, a jej cios zniknął. Manson szybko złapał upadającą Maję. Ta powoli otworzyła oczy i patrzyła na pysk chłopaka.
-Manson!-krzyknęła i mocno się wtuliła płacząc.
-Spokojnie-powiedział i zmienił się z powrotem w człowieka.- To tylko halucynacje...
-Nie... to..-chciała się wytłumaczyć.
-To było kiedyś! To nie była twoja wina!-przytulił ją mocniej.
-Maja! Manson!-usłyszeli krzyk Atsuki która podbiegła i mocno ich przytuliła. Zaraz za nią przyszedł Ryo.
-Byliście razem?O.o-zdziwił się wilkołak.
-Tak, Ryo znalazł mnie i uświadomił ze ten koszmar to tylko sen.-wytłumaczyła starsza Asanaki.
-U mnie były to halucynację...-powiedziała blondynka.- Shi z wami jest?-zapytała.
-Nie... To znaczy ze ona dopiero...-powiedziała przerażona czarnowłosa.
-TRZEBA JĄ ZNALEŹĆ!-krzyknęła równocześnie z Mają i obie puściły się biegiem. Chłopcy niewiele myśląc zrobili to samo.
-O co im chodzi!?-zapytał Ryo brązowowłosego.
-O to że Shi jest bardzo potężna i że jeżeli się czegoś przestraszy może zrobić wielką głupotę!-wyjaśnił Manson- Głupot która może spowodować koniec wszystkiego...-powiedział. Zacisnął zęby i popatrzył po dachach "Gdzie jesteście... Subaru, jesteście na serio potrzebni!" pomyślał wściekły.
Białowłosy chłopak stał na tle księżyca i patrzył na biegnącą grupę. Wyszczerzył idealne białe zęby, kły miał nienaturalnie długie. Zachichotał wrednie, a za nim z cienia wyszło sześć sylwetek, oni także się śmiali...
-Co za nudy..-stwierdziła i zeskoczyła do Mai. Wylądowała przed nią i uśmiechnęła się wrednie. -Tri...-koło niej pojawiła się niebieskooka blondynka w stroju pokojówki, na rękach maiła łańcuchy.- Do szalika!-Emili zdjęła daną część garderoby, a duch posłusznie opętał przedmiot.- Koszmarne halucynacje!-krzyknęła. Szalik oplutł się wokół szyi niczego nie rozumiejącej blondynki i wydzielił zielone opary. Brązowooka powoli osunęła się na ziemie tracąc przytomność.
Niemiły dźwięk butów odlepiających się i przylepiających do błota. Maja z obrzydzeniem patrzyła na swoje nowe, dawniej piękne, niebieskie tenisówki. Nagle zatrzymała się raptownie. Była nad pięknym jeziorem. Jej matka i ojciec pilnowali 2 miesięcznego braciszka, a ona jako 6 latka pływała razem z kilkoma duchami syren. Pomimo młodego wieku pływała tak ze nie jeden zawodowiec mógł jej pozazdrościć. Dopłynęła na małą wysepkę na środku jeziora. Gdy jej matka to zobaczyła zaczęła krzyczeć.
-Moje dziecko! Moja córka! Niech ktoś jej pomoże!-krzyczała przerażona. Mała dziewczynka nie rozumiała matki. Myślała ze będzie ona dumna, a tu takie krzyki.
-NIE!!!!!-Wrzasnęła przerażona Maja bo zbyt dobrze wiedziała co się stanie.- NIE!!!!!!!!!!!!-powtórzyła. Kilku mężczyzn rzuciło się do wody by popłynąć po małą, lecz nie udało im się prąd był zbyt silny. Jedno ciało uderzyło mocno o kamień i połamało czaszkę 17 letniego chłopaka, opryskując dziecko krwią. Mała blond dziewczynka zaczęła wrzeszczeć jak opętana. Jej ojciec dał radę podpłynąć do przerażonego dziecka i złapać ją. Woda była lekko czerwona, dziewczyna wrzeszczała, a duchy syren nie mogły się oprzeć, złapały umarła ciała i pociągnęły na dno. Nagle cały obraz zniknął, jezioro było pełne śmieci, zarośnięte rzęsą wodną, rośliny były zgniłe, a las dookoła ciemny i ohydny, pełny dziwnych czerwonych oczu. Maja szybko wstała i otrzepała się z wielkim płaczem z glizd i robali. Łzy płynęły jak z wodospadu, otarła oczy i rozejrzała się. Nagle zauważyła ze spod wody wydobywają się niewielkie bańki powietrza. Zmrużyła oczy by widzieć dokładniej, zauważyła małą wypukłość na wodzie, coraz większe i większe. Aż w końcu zobaczyła sylwetkę oblepioną zieloną mazią. Potem następną, następną i następną... Maja zadrżała przerażona. Ktoś złapał ja od tyłu, był to ten chłopak z rozwaloną czaszką. Jej oczy się rozszerzyły, krzyknęła i znowu zapłakała, zaczęła się wyrywać.
-Nie! Nie! NIE!!!! Przestańcie!-krzyczała. Była przerażona, myślała że za chwilę zginie.
Emili śmiałą się jak idiotka patrząc na przerażoną Maję. Widziała przerażenie dziewczyny, to że za chwilę jej psychika zostanie zrujnowana, pomimo to nic nie robiła. Była ona najokrutniejszą z mistrzyń koszmarów. Powinna teraz siedzieć w szpitalu psychiatrycznym, lecz udawanie zdrowej dobrze jej wychodziło...
-Maja!-usłyszała głos. Wnerwiona westchnęła i spojrzała na tego kogoś kto chciał jej zrujnować przedstawienie. Ujrzała ogromną, 2 metrową bestię o długich na około 10 cm pazury i wielkie, ostre kły. Jej oczy się otworzyły bardzo szeroko, chciała się lekko cofnąć, ale ze strachu potknęła się o własne nogi. Bestia podeszłą, teraz widziała ją o wiele lepiej. Był to wielki wilk umięśniony, klatę miał bez sierści, uszy wyglądały jak rogi.
-Zdejmij to coś z mojej dziewczyny.-zawarczał, dziewczyna się zdziwiła, bo jego oddech pachniał pietą, ale kiedy kły lekko się rozszerzyły i kłapnęły, krzyknęła przerażona.-Powiedziałem że masz ją zostawić wiedźmo!!!-zawył przeraźliwie. Emili szybko zwiała, a jej cios zniknął. Manson szybko złapał upadającą Maję. Ta powoli otworzyła oczy i patrzyła na pysk chłopaka.
-Manson!-krzyknęła i mocno się wtuliła płacząc.
-Spokojnie-powiedział i zmienił się z powrotem w człowieka.- To tylko halucynacje...
-Nie... to..-chciała się wytłumaczyć.
-To było kiedyś! To nie była twoja wina!-przytulił ją mocniej.
-Maja! Manson!-usłyszeli krzyk Atsuki która podbiegła i mocno ich przytuliła. Zaraz za nią przyszedł Ryo.
-Byliście razem?O.o-zdziwił się wilkołak.
-Tak, Ryo znalazł mnie i uświadomił ze ten koszmar to tylko sen.-wytłumaczyła starsza Asanaki.
-U mnie były to halucynację...-powiedziała blondynka.- Shi z wami jest?-zapytała.
-Nie... To znaczy ze ona dopiero...-powiedziała przerażona czarnowłosa.
-TRZEBA JĄ ZNALEŹĆ!-krzyknęła równocześnie z Mają i obie puściły się biegiem. Chłopcy niewiele myśląc zrobili to samo.
-O co im chodzi!?-zapytał Ryo brązowowłosego.
-O to że Shi jest bardzo potężna i że jeżeli się czegoś przestraszy może zrobić wielką głupotę!-wyjaśnił Manson- Głupot która może spowodować koniec wszystkiego...-powiedział. Zacisnął zęby i popatrzył po dachach "Gdzie jesteście... Subaru, jesteście na serio potrzebni!" pomyślał wściekły.
Białowłosy chłopak stał na tle księżyca i patrzył na biegnącą grupę. Wyszczerzył idealne białe zęby, kły miał nienaturalnie długie. Zachichotał wrednie, a za nim z cienia wyszło sześć sylwetek, oni także się śmiali...
Tri
Manson jako wilkołak
Mam nadzieję że się podobało^^
środa, 5 sierpnia 2015
23.-Koszmar cz.1
Shi razem z Atsuki i Mają siedziała w Patch Caffe.
-Matka totalnie oszalała z tymi cekinami w nowej kolekcji!T~T-zapłakała starsza z sióstr Kamatachi.- I każe mi być modelką!T^T-zaszlochała się na dobre. Wtem rozległ się potworny syk, który zjeżył wszystkim włosy na głowie. Manson w mgnieniu oka chwycił Maję w ramiona i zawarczał na pięknego węża o oliwkowym zabarwieniu. Atsuki wystawiła rękę, a gad zwinni się na nią wślizgnął.
-Jun ma kłopoty...-oznajmiła dziewczyna, a wąż zmienił się w pasek wokół jej tali.
-Czemu oni zawsze wpadają w kłopoty?-zapytała Shi. Wszystkie szybko wyszły z kawiarni.
Tym czasem Hao siedział sobie na dachu nieopodal kawiarni. Popatrzył a czerwono-długowłosą osobę. Zaśmiał się, tak ona była podobna do Hinaty, tej którą była zanim oznajmił jej ze będzie się żenić z jej siostrą .
-Asanaka, Kemiko, Emili, Nao...-uśmiechnął się wrednie.- Mistrzynie koszmarów, pobawcie się z nimi.
-Nao nie może, jest zajęta...-upomniał Luchist.- Wie Mistrz czym...-powiedział do ucha Hao i spojrzał na czerwono-krótkowłosą.
-A no tak, więc musicie sobie poradzić same...-westchnął.
-Uważaj...-powiedziała ognistooka, a jej oczy wręcz płonęły.- Światłość czasem chowa się i pozwala by mrok zapanował...-spojrzała na niego i uśmiechnęła się dziwnie. Dziewczyny zniknęły, Luchist poszedł, a oni zostali sami na dachu domku.
-Mówisz dość dziwnie...-skwitował Hao i objął ją w tali, przyciągając do siebie i tuląc ją. Pocałowała go delikatnie w polik i wtuliła się w niego, pomimo tego co jej zrobił czuła się bardzo bezpiecznie.
-Nie mówię dziwnie, lecz prawdziwie... Każda róża ma kolce, każdy Yink, ma Yang, a każdy człowiek ma mroczną stronę...-powiedziała i wtuliła się, ona zbyt dobrze wiedziała kto będzie żałować spotkania.
W wiosce była niewielka mgła, wystarczyła ona jednak żeby dziewczyny się pogubiły. Nie podejrzewały one że to część planu Asanako, Kemiko i Emili. Potworne uśmiechy młodych mistrzyń koszmarów zniknęły gdy te się teleportowały do przydzielonej sobie osoby.
Zdenerwowana Atsuki kroczyła wręcz po omacki. Nic nie widziała na dalej niż pół metra, nienawidziła tak chodzić. Nagle legła jak długa, nie zauważyła małej skrzynki i potknęła się o nią. Jej okuty kozak na dość dużym obcasie posłał skrzynkę w niedaleką podróż i zakończył ją roztrzaskaniem się drewnianego opakowania na kawałki.
-Nieźle... Furiatka z niej...-Kemiko siedziała znudzona. Była ona blondynką, siedziała ona sobie nieopodal Atsuki, lecz ta jej nie widziała.
-Kto to powiedział!?-zdenerwowała się bardziej dziewczyna.
-Do forma ducha, do rękawiczki.-uśmiechnęła się przeraźliwie.- Koszmar na jawie!-krzyknęła a mała różowa kulka uderzyła w Atsuki. Dziewczyna bezwładnie opadła na ziemię.
Ciemne, ponure miejsce... Drzewa i krzaki uschnięte, o trawie nawet nie ma co wspominać. Ziemia była sucha, spalona... Czarnowłosa biegła przez te resztki lasu, wiedziała przed czym ucieka, nie zatrzymywała się by sprawdzić. Biegła ile sił w nogach, wiedziała ze takim jak ona nikt nie pomoże. Była nikim, bez stylu, charakteru, bez siebie. Nie znała nic poza cierpieniem. Drzewa dookoła niej przybrały postacie osób z jej klasy, szkoły, z każdego miejsca do którego chodziła, wszyscy szydzili. Biegła, chciała tylko uciec. Pomimo ze nie miała celu w życiu nie chciała dać się zabić. Nagle przed nią wyrósł wielki kamień zagradzając jej drogę. Wiedziała jedno:to koniec.
Kemiko śmiałą się wesoło widząc walczącą i uciekającą dziewczynę. Strach na obcych twarzach zawsze dawał jej satysfakcję. Patrzyła zadowolona na swoje "dzieło" i śmiała się niemiłosiernie i wrednie.
-Atsuki!-krzyknął nieznany dziewczynie głos, za to znany nam wszystkim, bo był to Ryo. Blondynka wściekła się, bo on mógł zniszczyć jej cudowny plan, ale nie ma tak łatwo.
Nie ma już nic co mogłoby jej pomóc. Po prostu zginie i nikt nie będzie tęsknić, potwór już za chwilę ją zabije.
-Atsuki!-usłyszała znajomy głos. Zdziwiła się. To na pewno był ten głupek Ryo, tylko on ma tak wnerwiający głos... A pomimo to zawsze się cieszy słysząc jego głos, głupota! Wcale go nie lubi! Znaczy... Eh na litość Boską! Wstała i przywaliła sobie z otwartej dłoni. Nie poczuła bólu. Rozszerzyła oczy, czyli... to nie jest prawdziwe. Ale jak można się obudzić..? Pomyślała chwilkę, a potem, bez wahania, przydzwoniła w głaz.
Ryo zawzięcie walczył z dziewczyną, nie dawał jednak rady. Pomimo ze była dość młoda była bardzo silna. Starał się jak mógł lecz nie był w stanie jej pokonać. Blondynka w końcu wytrąciła z ręki faceta drewniany miecz.
-No... To teraz skrócę cię o głowę!-krzyknęła i zamachnęła się. Jednak jej rękę zatrzymał srebrny bat. Mocno zacisnął się na jej nadgarstku. Mała główka węża patrzyła na nią zielonymi, błyszczącymi oczami. Zasyczał delikatnie.
-Tak Oliver... Możesz ją zatruć.-warknęła Atsuki.- Ale zaczekaj... Bazyliszku! Forma ducha! Do figurki!- Dany przedmiot zmienił się diametralni. Wydłużyło się diametralnie, stało się grubsze, oczy węża były jadowicie żółto-zielone, wpatrywały się w przeciwniczkę.
-Królewski atak węża...-syknęła. Wąż zaatakował dziewczynę ogonem, a potem złapał ją w zęby i wyrzucił w... cholerę. Zakończyła kontrole i podbiegła do czarnowłosego.
-Atsuki dobrze ze nic ci nie...-nie dokończył bo mocno oberwał z pięści od starszej Asanaki. Potem natomiast został mocno przytulony i pocałowany w polik.
-Jesteś kretynem i masochistą!-krzyknęła- Spróbuj się kiedyś zmienić a cię normalnie zabiję!-złapała go mocno za rękę.- Musimy znaleźć Shi i Maję!-krzyknęła i pobiegła go ciągnąc go za sobą.
-Nieźle... Furiatka z niej...-Kemiko siedziała znudzona. Była ona blondynką, siedziała ona sobie nieopodal Atsuki, lecz ta jej nie widziała.
-Kto to powiedział!?-zdenerwowała się bardziej dziewczyna.
-Do forma ducha, do rękawiczki.-uśmiechnęła się przeraźliwie.- Koszmar na jawie!-krzyknęła a mała różowa kulka uderzyła w Atsuki. Dziewczyna bezwładnie opadła na ziemię.
Ciemne, ponure miejsce... Drzewa i krzaki uschnięte, o trawie nawet nie ma co wspominać. Ziemia była sucha, spalona... Czarnowłosa biegła przez te resztki lasu, wiedziała przed czym ucieka, nie zatrzymywała się by sprawdzić. Biegła ile sił w nogach, wiedziała ze takim jak ona nikt nie pomoże. Była nikim, bez stylu, charakteru, bez siebie. Nie znała nic poza cierpieniem. Drzewa dookoła niej przybrały postacie osób z jej klasy, szkoły, z każdego miejsca do którego chodziła, wszyscy szydzili. Biegła, chciała tylko uciec. Pomimo ze nie miała celu w życiu nie chciała dać się zabić. Nagle przed nią wyrósł wielki kamień zagradzając jej drogę. Wiedziała jedno:to koniec.
Kemiko śmiałą się wesoło widząc walczącą i uciekającą dziewczynę. Strach na obcych twarzach zawsze dawał jej satysfakcję. Patrzyła zadowolona na swoje "dzieło" i śmiała się niemiłosiernie i wrednie.
-Atsuki!-krzyknął nieznany dziewczynie głos, za to znany nam wszystkim, bo był to Ryo. Blondynka wściekła się, bo on mógł zniszczyć jej cudowny plan, ale nie ma tak łatwo.
Nie ma już nic co mogłoby jej pomóc. Po prostu zginie i nikt nie będzie tęsknić, potwór już za chwilę ją zabije.
-Atsuki!-usłyszała znajomy głos. Zdziwiła się. To na pewno był ten głupek Ryo, tylko on ma tak wnerwiający głos... A pomimo to zawsze się cieszy słysząc jego głos, głupota! Wcale go nie lubi! Znaczy... Eh na litość Boską! Wstała i przywaliła sobie z otwartej dłoni. Nie poczuła bólu. Rozszerzyła oczy, czyli... to nie jest prawdziwe. Ale jak można się obudzić..? Pomyślała chwilkę, a potem, bez wahania, przydzwoniła w głaz.
Ryo zawzięcie walczył z dziewczyną, nie dawał jednak rady. Pomimo ze była dość młoda była bardzo silna. Starał się jak mógł lecz nie był w stanie jej pokonać. Blondynka w końcu wytrąciła z ręki faceta drewniany miecz.
-No... To teraz skrócę cię o głowę!-krzyknęła i zamachnęła się. Jednak jej rękę zatrzymał srebrny bat. Mocno zacisnął się na jej nadgarstku. Mała główka węża patrzyła na nią zielonymi, błyszczącymi oczami. Zasyczał delikatnie.
-Tak Oliver... Możesz ją zatruć.-warknęła Atsuki.- Ale zaczekaj... Bazyliszku! Forma ducha! Do figurki!- Dany przedmiot zmienił się diametralni. Wydłużyło się diametralnie, stało się grubsze, oczy węża były jadowicie żółto-zielone, wpatrywały się w przeciwniczkę.
-Królewski atak węża...-syknęła. Wąż zaatakował dziewczynę ogonem, a potem złapał ją w zęby i wyrzucił w... cholerę. Zakończyła kontrole i podbiegła do czarnowłosego.
-Atsuki dobrze ze nic ci nie...-nie dokończył bo mocno oberwał z pięści od starszej Asanaki. Potem natomiast został mocno przytulony i pocałowany w polik.
-Jesteś kretynem i masochistą!-krzyknęła- Spróbuj się kiedyś zmienić a cię normalnie zabiję!-złapała go mocno za rękę.- Musimy znaleźć Shi i Maję!-krzyknęła i pobiegła go ciągnąc go za sobą.
poniedziałek, 3 sierpnia 2015
22. Rodzina.... Straszna rodzina.
Hinata i Shi chodziły sobie po mieście. Nie miały nic do roboty, bo na razie wszystko było przygotowane, licho wie czemu, ale nie kłóćmy się z dziwną logiką strażników, bo z tym się nie da wygrać, tak jak nie da się wygrać z nauczycielem... Wracając na właściwy tor... Przechodziły właśnie koło restauracji, a tu taka niespodzianka... Jakiś facet wyleciał przez okno lokalu.
-Jak ty śmiesz się tak zachowywać!?- warknął jakiś facet. Był on jasnobrązowym chłopakiem o niebieskich oczach i w czarnych okularach.- Jak śmiesz... PODRYWAĆ MOJĄ DZIEWCZYNĘ!?-wydarł się i zaatakował chłopaka. Ten zwiewał ile sił w nogach, a tamten go gonił.
-Manson!-krzyknęła za nim długowłosa blondynka o brązowych oczach.
-Maja!?-zapytała zdumiona i szczęśliwa. Dziewczyna odwróciła głowę i uśmiechnęła się gdy zobaczyła czerwonowłosą.
-Mellody!-krzyknęła i mocno ją przytuliła. Potem spojrzała na Hinatę, oczywiście cała rodzina młodej Kamatachi wiedziała o jej podwójnej osobowości, no a Maja była jej kuzynką zamieszkałą w Polsce.- Nie mów mi że...
-Dokładnie, Hinata Tumiko, a ja to Mellody Asanaki Kamatachi.-uśmiechnęła się.
-Bomba!-krzyknęła inna dziewczyna. Miała czarne włosy do pasa i zielone oczy, choć lewe było zasłonięte grzywką, na jej prawym ręce od ramienia do łokcia była metalowa bransoleta w kształcie węża.
-Atsuko!?-krzyknęła uradowana nade wszystko Mellody.- Tak bardzo tęskniłam siostro!-podbiegła i mocno ją przytuliła.
-No nieźle! Hejo Shi!-powiedziała Yuki.
-Yu? Skąd Ty tu?-zapytała Hinata dopijając cole z lodem.
-Yuki to moja koleżanka-oznajmiła blondynka.-Ja, ona i Atsuko przyszłyśmy do Patch razem.
-Superowo!-skwitowała młoda Kamatachi.- A ten Manson to..?-zapytała.
-Szaman wilkołak...I to jeszcze panujący nad wilkołaczyzmem!-odparła. Maja jest metamorfomagiem i animagiem, czyli potrafi zmieniać kolor włosów, oczu, a do tego twarz, no np.w świński pyszczek, no i w zwierze.
-Serio? Ty to masz farta.-westchnęła z zazdrości starsza Asanaki.
-Zazdrosna jesteś bo ten wampir chciał tylko twojej krwi!-Maja wytknęła jej język.
-Obie się uspokójcie.-warknęła Hinata już zdenerwowana ich kłótnią.
- Shi!-krzyknął ktoś.- Ratuj! Jun i Tamao i Anna chcą na zakupy i Anna i Jun każą nam być tragarzami!-krzyczał Ryo, Horo, Choco i Yoh, a Ren zwyczajnie szedł naburmuszony. I wtedy chłopcy zobaczyli nasze towarzystwo. Horo patrzył na Maję, potem wyprostował się i podszedł do niej.
-Natomiast tobie zawsze chętnie ponoszę zakupy-powiedział szarmanckim tonem. Rękę oparł na ścianie po lewej stronie głowy Mai. Ktoś złapał go za ramię i odciągnął od niej.
-Trzymaj łapy przy sobie i nawet nie myśl o dotykaniu MOJEJ dziewczyny!-warknął i odepchnął chłopaka od Mai.
-Tu jesteś Manson.-uśmiechnęła się dziewczyna i przytuliła do niego.- Atsuko znasz, a ta długo-czerwono-włosa to moja kuzynka Mellody, ale mówią na nią Shi.
-Miło poznać-powitał się jasno-brązowowłosy.
-ZOSTAŃ MĄ DAMĄ!-krzyknął Ryo do siostry czerwonookiej. Ta popatrzyła na bukiet stokrotek który jej podawał.
-Średnio mi się podobasz podróbo idola muzycznego...-powiedziała. Ryo skamieniał i pękł na tysiąc kawałków.
-Ryo...-warknęła Mellody.- WIĘCEJ SZACUNKU DO MOJEJ SIOSTRY!-powiedziała urażona wręcz młoda Kamatachi.
-TO TWOJA SIOSTRA!?-krzyknęli zaskoczeni.
-A ja to jej kuzynka^^-uśmiechnęła się Maja- Maja Sakamoto^^
-Ja chcę do mamy;-; - powiedział załamany Yoh.
-Co Ci?-zapytał Morty.
-No bo ... No one... Boję się ich;-; -zapłakał.
-Ja też;-; -przyznał Morty. Zaczęli razem płakać razem.
-Dziwaki....-Skwitowała Atsuko.
-Potwierdzam...-dodała Hinata.
-Jak ty śmiesz się tak zachowywać!?- warknął jakiś facet. Był on jasnobrązowym chłopakiem o niebieskich oczach i w czarnych okularach.- Jak śmiesz... PODRYWAĆ MOJĄ DZIEWCZYNĘ!?-wydarł się i zaatakował chłopaka. Ten zwiewał ile sił w nogach, a tamten go gonił.
-Manson!-krzyknęła za nim długowłosa blondynka o brązowych oczach.
-Maja!?-zapytała zdumiona i szczęśliwa. Dziewczyna odwróciła głowę i uśmiechnęła się gdy zobaczyła czerwonowłosą.
-Mellody!-krzyknęła i mocno ją przytuliła. Potem spojrzała na Hinatę, oczywiście cała rodzina młodej Kamatachi wiedziała o jej podwójnej osobowości, no a Maja była jej kuzynką zamieszkałą w Polsce.- Nie mów mi że...
-Dokładnie, Hinata Tumiko, a ja to Mellody Asanaki Kamatachi.-uśmiechnęła się.
-Bomba!-krzyknęła inna dziewczyna. Miała czarne włosy do pasa i zielone oczy, choć lewe było zasłonięte grzywką, na jej prawym ręce od ramienia do łokcia była metalowa bransoleta w kształcie węża.
-Atsuko!?-krzyknęła uradowana nade wszystko Mellody.- Tak bardzo tęskniłam siostro!-podbiegła i mocno ją przytuliła.
-No nieźle! Hejo Shi!-powiedziała Yuki.
-Yu? Skąd Ty tu?-zapytała Hinata dopijając cole z lodem.
-Yuki to moja koleżanka-oznajmiła blondynka.-Ja, ona i Atsuko przyszłyśmy do Patch razem.
-Superowo!-skwitowała młoda Kamatachi.- A ten Manson to..?-zapytała.
-Szaman wilkołak...I to jeszcze panujący nad wilkołaczyzmem!-odparła. Maja jest metamorfomagiem i animagiem, czyli potrafi zmieniać kolor włosów, oczu, a do tego twarz, no np.w świński pyszczek, no i w zwierze.
-Serio? Ty to masz farta.-westchnęła z zazdrości starsza Asanaki.
-Zazdrosna jesteś bo ten wampir chciał tylko twojej krwi!-Maja wytknęła jej język.
-Obie się uspokójcie.-warknęła Hinata już zdenerwowana ich kłótnią.
- Shi!-krzyknął ktoś.- Ratuj! Jun i Tamao i Anna chcą na zakupy i Anna i Jun każą nam być tragarzami!-krzyczał Ryo, Horo, Choco i Yoh, a Ren zwyczajnie szedł naburmuszony. I wtedy chłopcy zobaczyli nasze towarzystwo. Horo patrzył na Maję, potem wyprostował się i podszedł do niej.
-Natomiast tobie zawsze chętnie ponoszę zakupy-powiedział szarmanckim tonem. Rękę oparł na ścianie po lewej stronie głowy Mai. Ktoś złapał go za ramię i odciągnął od niej.
-Trzymaj łapy przy sobie i nawet nie myśl o dotykaniu MOJEJ dziewczyny!-warknął i odepchnął chłopaka od Mai.
-Tu jesteś Manson.-uśmiechnęła się dziewczyna i przytuliła do niego.- Atsuko znasz, a ta długo-czerwono-włosa to moja kuzynka Mellody, ale mówią na nią Shi.
-Miło poznać-powitał się jasno-brązowowłosy.
-ZOSTAŃ MĄ DAMĄ!-krzyknął Ryo do siostry czerwonookiej. Ta popatrzyła na bukiet stokrotek który jej podawał.
-Średnio mi się podobasz podróbo idola muzycznego...-powiedziała. Ryo skamieniał i pękł na tysiąc kawałków.
-Ryo...-warknęła Mellody.- WIĘCEJ SZACUNKU DO MOJEJ SIOSTRY!-powiedziała urażona wręcz młoda Kamatachi.
-TO TWOJA SIOSTRA!?-krzyknęli zaskoczeni.
-A ja to jej kuzynka^^-uśmiechnęła się Maja- Maja Sakamoto^^
-Ja chcę do mamy;-; - powiedział załamany Yoh.
-Co Ci?-zapytał Morty.
-No bo ... No one... Boję się ich;-; -zapłakał.
-Ja też;-; -przyznał Morty. Zaczęli razem płakać razem.
-Dziwaki....-Skwitowała Atsuko.
-Potwierdzam...-dodała Hinata.
Maja
Atsuko
Manson
niedziela, 2 sierpnia 2015
21.Lepiej nie pytać...
-Kiedy oni się obudzą?-zapytała znudzona wszystkim Hinata. Siedziała sobie w kafejce w PATCH! Tak w Coffejce w PATCH! Shi była natomiast niezwykle jakąś książką którą przysłała jej mama wraz z listem.W końcu przywaliła opasłym tomem o stolik.
-Że co do cholery!?-warczała pod nosem.
-Uspokój się! Zachowujesz się jak by "TO" zostało rozwalone....-powiedziała.
-Właśnie że "TO" zostało rozwalone i "TE" wszystkie rzeczy się wydostały!-warknęła.
-COOOO!?-Hinata zakrztusiła się fantą. Shi zaczęła pić swojego shake'a.- I Ty tak spokojnie siedzisz!?
-Bo na razie tylko jedno "TO" się otworzyło, ale następne są niestabilne...-powiedziała długowłosa ze słomką w buzi. Ognistooka uspokoiła się lekko.
-O czym wy mówiłyście?-zapytał Choco który dochodził do stolika.
-O niczym ważnym... Nasze sprawy, nie twój interes.-burknęła Tumiko.
-Dobra, dob...-czarnoskóry odsunął krzesło, ale ktoś go przewrócił, tą osobą była piękna czarnowłosa osóbka, o ciemnych oczach.- Ej! Uważaj!-krzyknął za nią "komik"
-Ups, przepraszam.-powiedziała dziewczyna. Podeszła i pomogła mu wstać. Jej strój był dziwny... Elegancka bluzeczka z krótkim rękawkiem, ale dół stroju był... inny... krótkie szorty ozdobione lekko farbą i przypinkami pasujących do punka, na biodrach przewiązana bluza, a na nóżkach długie do połowy ud skarpetki w niebiesko-czarne paski, a na nogach czarne martensy z ćwiekami. Biżuterią były pieszczochy, a na szyi nieśmiertelnik.
-Hejo, jestem Yuki, Yuki Kaai. Miło poznać.-uśmiechnęła się rozbrajająco.
-Hej... Ja jestem... C...Chocolove McDonell.-powiedział.
-A tak? Kiedyś widziałam cię na ulicy jak występowałeś. Super żarty, sorki, ale muszę spadać. Rada nie lubi upiększanie budynków grafity...-na jej czole pojawiła się znana wszystkim i kochana przez wszystkich kropelka zakłopotania.
-Wracaj tu pankówo!-wrzasnął Talim. Shi złapała dziewczynę za nadgarstek, posadziła obok i dała pisemko o modzie,ta się zakryła i czytała.
-Widzieliście tu taką dziewczynę?-zapytał rozjuszony Talim.
-Wiesz dziewczyn to tu jest wiele. Opisz ja...-rozkazał mądrze Ren.
-No brunetka, ciemne oczy, połączenie punka i elegancji...-powiedział.
-Ona pobiegła prosto, a potem na pierwszym zakręcie w prawo.-czerwonooka powiedziała to najsłodziej jak umiała.
-Dziękuję panienko.-odparł z uśmiechem i pobiegł w danym kierunku.
-Ale go zbajerowałaś!-zakrzyknęła wesoło Yuki.- Jak się nazywasz?
-Mów mi po prostu Shi...-zaśmiała się czerwonowłosa.
-A wy mówcie mi Yu.-zaśmiała się ciemnowłosa. Wstała i otrzepała spodenki, a raczej bluzę.- Muszę lecieć, miło było cię poznać Choco-przystojniaku ^.~ -mrugnęła do McDonella i odeszła.
-Czy ona mówiła o tym samym Choco co siedzi tu?-zapytała Hinata.
-Na to wygląda... i lubi jego dowcipy, weź ją poproś o rękę, zanim zrobi to ktoś inny, taka okazja się często nie zdarza!-krzyknęła ognistooka i parsknęła śmiechem.
-TY WREDNA...!-krzyknął urażony Choco.
-Nawet on znalazł swoją damę szybciej ode mnie!-zapłakał Ryo.
-Co za dzieci...-skwitowała Anna i napiła się swej ukochanej herbatki.
-Muszę się zgodzić...-powiedziała zasmucona Shi i napiła się shake'a.
-Ej!-oburzył się Ren. On i Mellody patrzyli sobie prosto w oczy. Ren po części żałował, a po części miał ochotę skakać z radosci że spojrzał na narzeczoną. Miała ona włosy upięte w luźny kok, dwa kosmyki na przodzie twarzy luźno opadały na ramiona. Miała na sobie jasno żółtą bluzkę na cienkich ramiączkach, oraz plisowaną jasnoniebieską, krótką spódniczkę. Do tego żyłkowe do kolan sandałki w jasnobrązowym kolorze, lekki makijaż i pomalowane na morski kolor paznokcie. Wyglądała jakby pozowała na okładkę magazynu. Faceci zanim przyszedł Ren często podchodzili i prosili o numer telefonu, ale odkąd młody Tao przyszedł odganiał ich jego morderczy wzrok. Oczywiście wybuchła kłótnia pomiędzy chłopcami, potem coś zamówili i nagle znowu kłótnia.
-Co tu się wyrabia?-zapytał Yoh, który przed chwilą przyszedł.
-Lepiej nie pytać...-skwitował Morty i wrócił do jedzenia swojej zupy.
-Że co do cholery!?-warczała pod nosem.
-Uspokój się! Zachowujesz się jak by "TO" zostało rozwalone....-powiedziała.
-Właśnie że "TO" zostało rozwalone i "TE" wszystkie rzeczy się wydostały!-warknęła.
-COOOO!?-Hinata zakrztusiła się fantą. Shi zaczęła pić swojego shake'a.- I Ty tak spokojnie siedzisz!?
-Bo na razie tylko jedno "TO" się otworzyło, ale następne są niestabilne...-powiedziała długowłosa ze słomką w buzi. Ognistooka uspokoiła się lekko.
-O czym wy mówiłyście?-zapytał Choco który dochodził do stolika.
-O niczym ważnym... Nasze sprawy, nie twój interes.-burknęła Tumiko.
-Dobra, dob...-czarnoskóry odsunął krzesło, ale ktoś go przewrócił, tą osobą była piękna czarnowłosa osóbka, o ciemnych oczach.- Ej! Uważaj!-krzyknął za nią "komik"
-Ups, przepraszam.-powiedziała dziewczyna. Podeszła i pomogła mu wstać. Jej strój był dziwny... Elegancka bluzeczka z krótkim rękawkiem, ale dół stroju był... inny... krótkie szorty ozdobione lekko farbą i przypinkami pasujących do punka, na biodrach przewiązana bluza, a na nóżkach długie do połowy ud skarpetki w niebiesko-czarne paski, a na nogach czarne martensy z ćwiekami. Biżuterią były pieszczochy, a na szyi nieśmiertelnik.
-Hejo, jestem Yuki, Yuki Kaai. Miło poznać.-uśmiechnęła się rozbrajająco.
-Hej... Ja jestem... C...Chocolove McDonell.-powiedział.
-A tak? Kiedyś widziałam cię na ulicy jak występowałeś. Super żarty, sorki, ale muszę spadać. Rada nie lubi upiększanie budynków grafity...-na jej czole pojawiła się znana wszystkim i kochana przez wszystkich kropelka zakłopotania.
-Wracaj tu pankówo!-wrzasnął Talim. Shi złapała dziewczynę za nadgarstek, posadziła obok i dała pisemko o modzie,ta się zakryła i czytała.
-Widzieliście tu taką dziewczynę?-zapytał rozjuszony Talim.
-Wiesz dziewczyn to tu jest wiele. Opisz ja...-rozkazał mądrze Ren.
-No brunetka, ciemne oczy, połączenie punka i elegancji...-powiedział.
-Ona pobiegła prosto, a potem na pierwszym zakręcie w prawo.-czerwonooka powiedziała to najsłodziej jak umiała.
-Dziękuję panienko.-odparł z uśmiechem i pobiegł w danym kierunku.
-Ale go zbajerowałaś!-zakrzyknęła wesoło Yuki.- Jak się nazywasz?
-Mów mi po prostu Shi...-zaśmiała się czerwonowłosa.
-A wy mówcie mi Yu.-zaśmiała się ciemnowłosa. Wstała i otrzepała spodenki, a raczej bluzę.- Muszę lecieć, miło było cię poznać Choco-przystojniaku ^.~ -mrugnęła do McDonella i odeszła.
-Czy ona mówiła o tym samym Choco co siedzi tu?-zapytała Hinata.
-Na to wygląda... i lubi jego dowcipy, weź ją poproś o rękę, zanim zrobi to ktoś inny, taka okazja się często nie zdarza!-krzyknęła ognistooka i parsknęła śmiechem.
-TY WREDNA...!-krzyknął urażony Choco.
-Nawet on znalazł swoją damę szybciej ode mnie!-zapłakał Ryo.
-Co za dzieci...-skwitowała Anna i napiła się swej ukochanej herbatki.
-Muszę się zgodzić...-powiedziała zasmucona Shi i napiła się shake'a.
-Ej!-oburzył się Ren. On i Mellody patrzyli sobie prosto w oczy. Ren po części żałował, a po części miał ochotę skakać z radosci że spojrzał na narzeczoną. Miała ona włosy upięte w luźny kok, dwa kosmyki na przodzie twarzy luźno opadały na ramiona. Miała na sobie jasno żółtą bluzkę na cienkich ramiączkach, oraz plisowaną jasnoniebieską, krótką spódniczkę. Do tego żyłkowe do kolan sandałki w jasnobrązowym kolorze, lekki makijaż i pomalowane na morski kolor paznokcie. Wyglądała jakby pozowała na okładkę magazynu. Faceci zanim przyszedł Ren często podchodzili i prosili o numer telefonu, ale odkąd młody Tao przyszedł odganiał ich jego morderczy wzrok. Oczywiście wybuchła kłótnia pomiędzy chłopcami, potem coś zamówili i nagle znowu kłótnia.
-Co tu się wyrabia?-zapytał Yoh, który przed chwilą przyszedł.
-Lepiej nie pytać...-skwitował Morty i wrócił do jedzenia swojej zupy.
A to Yuki Kaai
Do Dary: Liczę na grupowy komentarz, dopuść do głosu innych.
Subskrybuj:
Posty (Atom)