Hao siedział z otwartą buzią i oczami wielkości spodków od talerzy. Napój wypadł mu z ręki i z tak głupią i przekomiczną miną stał na dachu niedaleko naszej wesołej gromadki. Hinata zrobiła mu zdjęcie i zapisała je(ma telefon ^-^).
-Nie mówiłaś mi że oni mają wilkołaki, węże, golumy, gargulce, wampiry i Bóg wie co jeszcze!>.< -wyszeptał zdenerwowany machając zawzięcie rękami. Hinata pijąc napój przechyliła się lekko by przypadkiem nie oberwać w swą cudną buźkę.
-Uspokój ADHD...-powiedziała łapiąc jego rękę. Popatrzył na nią zaciekawiony. Spojrzała na niego podobnie i dopiła napój po czym przyśpieszyła rozkład plastikowego kubka taż że po chwili nie było po nim śladu.
-Właściwie... po jakieś wy jesteście stronie?-zapytał ją szatyn. Spojrzałą na niego zaskoczona.
-Przeciwnej Voldemortowi...-odparła z miną jak by to było oczywiste.
-Ale... No ja się pytam czy z X-LAWS, z Yoh, czy ze mną?-dopytał.
-Nie mieszamy się w te sprawy...-powiedziała zamykając oczy i po chwili otworzyła je patrząc na Shi i pozostałych.- Ona, ja, te wampiry... i wilkołak... i wiele innych stworzeń walczymy by nie dopuścić do śmierci czarownic i czarodziejów... By chronić magiczny świat... Potem zajmiemy się negocjacjami z królem szamanów...
-Negocjacjami~?-zapytał podejrzanym tonem.
-Tak, zazwyczaj było tak że królowi podobało się jakaś czarownica...-odpowiedziała...
-Na prawdę?-niezwykle się ożywił.- Niech mi przyślą Ciebie i będą mieli wszystko co zechcą.-zaśmiał się tuląc ją. Poczerwieniała i odwróciłą wzrok.
-Głupek...-burknęła pod nosem.
Yoh, Horo, Choco, Anna, Morty, Tamara, Jun, Ren, Yuki i Faust biegli prowadzeni przez Koncziego i Poncziego. Skręcili w jedną z uliczek i zobaczyli jak Subaru ogląda dokładnie twarz Shi, no długo jej nie widział i wtedy była mała, a teraz prawdziwa pannica. Fioletowowłosy spuścił głowę i powoli podszedł, po czym przywalił Subaru z pięści w twarz. Objął Shi ramieniem i patrzył zdenerwowany na wampira.
-Jak śmiesz dotykać swoimi brudnymi łapskami mojej narzeczonej!?-zapytał wściekle. Potem dostał mocno po głowie od Atuki.
-On ją uratował!-krzyknęła wściekle czarnowłosa.- Podczas gdy ty byłeś zajęty machaniem swoim kijkiem z ostrzem na końcu!
-Czyli...-zaczął Raito.- To jest przyszły mąż naszej Hime-sama?-zapytał opierając ręke na głowie Rena.- Ale niziołek... Niczym hobbity...
-Coś ty powiedział!?-krzyknął złotooki.
-Daj mu spokój, Raito...-powiedział Ayato siedzący na jakiejś skrzynce.- W końcu... To tylko słaby człowiek.
-Onii-chan ma rację...-zaśmiał się Kanato ściskając misia.- Ale są też śmieszni...
-Niczym zwierzątka- powiedział Rejji- Marne i słabe...-burknął z obrzydzeniem.
-Mnie głównie obchodzi dobro naszej Hime... A on zbyt dobry nie jest...-warknął czerwonooki patrząc wrogo na chłopaka.
-Uciszcie się, przestańcie jechać po chłopaku... i po ludziach...-zaczął Shuu.- Mamy ją chronić i wiernie służyć Nic poza tym, kieruję to głównie do ciebie Subaru napaleńcu...-powiedział zdzielając brata w głowę. Popatrzył na młodą Asanaki, która miała minę jak by była w siódmym niebie. Wtuliła się w Rena, a on ze zwycięską miną popatrzył na białowłosego wampira.
-Nie wiem jak wy, ale ja jestem zmęczona.-powiedziała Yuki ziewając i zasłaniając usta dłonią.
-Ja też...-przyznała Maja i prawie upadła, Manson złapał ją i wziął na ręce.
-A ja zgubiłam błędnik..-powiedziała Atsuki prawie wpadajac do beczki z rybami. Ryo złąpał ją za ramiona i poprowadził do domu, i tak wszyscy się tam kierowali.
-Ja też jestem dziwnie zmęczona...-przyznała Shi. Dopiero teraz poczuła ogromne zmęczenie i że jej nogi są niczym z waty. Ayato chciał podejść i ją zanieść do domu, ale Ren widząc to z prędkością pioruna wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju. Położył ją na łóżku i odgarnął jej grzywkę z twarzy. Była piękna, spałą spokojnie, oddychała miarowo i delikatnie.
-Jeden fałszywy ruch i te łapki będą na podłodze-usłyszał zimny i przekłuwający niczym kolec lodowy głos. Był to Shuu. Młody Tao spojrzał na niego ciekawie i pokręcił głową.
-Nie mam zamiaru jej skrzywdzić... Facet który skrzywdzi kobietę jest śmieciem i nie ma prawa mówić o sobie "męzczyzna".
-Dobrze ze o tym wiesz...-powiedział Konato wychodzący zza brata, potem wyszła reszta braci Sakamaki.
-Bo jeśli kłamiesz...-powiedział Raito.
-Każdy z nas..-Ayato.
-Po kolei będzie wbijał swoje kły w twoje ciało i wypijał z niego krew...-powiedział Subaru. Oczy wampirów jarzyły się na ich kolor.
-A gdy staniesz się wampirem musimy cię byś był sługą naszej księżniczki.- powiedzieli uśmiechając się dziwnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz