czwartek, 6 sierpnia 2015

24.Koszmar cz.2

Emili patrzyła na błądzącą we mgle blondynkę. Czuła lek, lecz nie był on wielki, a delikatny. Szła spokojnie rozglądając się uważnie. Szatynka wstała i wyrzuciła patyczek od lizaka do sakiewki przy pasie, po czym wyjęła kolejną małą, kulistą słodycz na patyku, włożyła do ust, a opakowanie wpakowała do sakiewki.
-Co za nudy..-stwierdziła i zeskoczyła do Mai. Wylądowała przed nią i uśmiechnęła się wrednie. -Tri...-koło niej pojawiła się niebieskooka blondynka w stroju pokojówki, na rękach maiła łańcuchy.- Do szalika!-Emili zdjęła daną część garderoby, a duch posłusznie opętał przedmiot.- Koszmarne halucynacje!-krzyknęła. Szalik oplutł się wokół szyi niczego nie rozumiejącej blondynki i wydzielił zielone opary. Brązowooka powoli osunęła się na ziemie tracąc przytomność.
Niemiły dźwięk butów odlepiających się i przylepiających do błota. Maja z obrzydzeniem patrzyła na swoje nowe, dawniej piękne, niebieskie tenisówki. Nagle zatrzymała się raptownie. Była nad pięknym jeziorem. Jej matka i ojciec pilnowali 2 miesięcznego braciszka, a ona jako 6 latka pływała razem z kilkoma duchami syren. Pomimo młodego wieku pływała tak ze nie jeden zawodowiec mógł jej pozazdrościć. Dopłynęła na małą wysepkę na środku jeziora. Gdy jej matka to zobaczyła zaczęła krzyczeć.
-Moje dziecko! Moja córka! Niech ktoś jej pomoże!-krzyczała przerażona. Mała dziewczynka nie rozumiała matki. Myślała ze będzie ona dumna, a tu takie krzyki.
-NIE!!!!!-Wrzasnęła przerażona Maja bo zbyt dobrze wiedziała co się stanie.- NIE!!!!!!!!!!!!-powtórzyła. Kilku mężczyzn rzuciło się do wody by popłynąć po małą, lecz nie udało im się prąd był zbyt silny. Jedno ciało uderzyło mocno o kamień i połamało czaszkę 17 letniego chłopaka, opryskując dziecko krwią. Mała blond dziewczynka zaczęła wrzeszczeć jak opętana. Jej ojciec dał radę podpłynąć do przerażonego dziecka i złapać ją. Woda była lekko czerwona, dziewczyna wrzeszczała, a duchy syren nie mogły się oprzeć, złapały umarła ciała i pociągnęły na dno. Nagle cały obraz zniknął, jezioro było pełne śmieci, zarośnięte rzęsą wodną, rośliny były zgniłe, a las dookoła ciemny i ohydny, pełny dziwnych czerwonych oczu. Maja szybko wstała i otrzepała się z wielkim płaczem z glizd i robali. Łzy płynęły jak z wodospadu, otarła oczy i rozejrzała się. Nagle zauważyła ze spod wody wydobywają się niewielkie bańki powietrza. Zmrużyła oczy by widzieć dokładniej, zauważyła małą wypukłość na wodzie, coraz większe i większe. Aż w końcu zobaczyła sylwetkę oblepioną zieloną mazią. Potem następną, następną i następną... Maja zadrżała przerażona. Ktoś złapał ja od tyłu, był to ten chłopak z rozwaloną czaszką. Jej oczy się rozszerzyły, krzyknęła i znowu zapłakała, zaczęła się wyrywać.
-Nie! Nie! NIE!!!! Przestańcie!-krzyczała. Była przerażona, myślała że za chwilę zginie.
Emili śmiałą się jak idiotka patrząc na przerażoną Maję. Widziała przerażenie dziewczyny, to że za chwilę jej psychika zostanie zrujnowana, pomimo to nic nie robiła. Była ona najokrutniejszą z mistrzyń koszmarów. Powinna teraz siedzieć w szpitalu psychiatrycznym, lecz udawanie zdrowej dobrze jej wychodziło...
-Maja!-usłyszała głos. Wnerwiona westchnęła i spojrzała na tego kogoś kto chciał jej zrujnować przedstawienie. Ujrzała ogromną, 2 metrową bestię o długich na około 10 cm pazury i wielkie, ostre kły. Jej oczy się otworzyły bardzo szeroko, chciała się lekko cofnąć, ale ze strachu potknęła się o własne nogi. Bestia podeszłą, teraz widziała ją o wiele lepiej. Był to wielki wilk umięśniony, klatę miał bez sierści, uszy wyglądały jak rogi.
-Zdejmij to coś z mojej dziewczyny.-zawarczał, dziewczyna się zdziwiła, bo jego oddech pachniał pietą, ale kiedy kły lekko się rozszerzyły i kłapnęły, krzyknęła przerażona.-Powiedziałem że masz ją zostawić wiedźmo!!!-zawył przeraźliwie. Emili szybko zwiała, a jej cios zniknął. Manson szybko złapał upadającą Maję. Ta powoli otworzyła oczy i patrzyła na pysk chłopaka.
-Manson!-krzyknęła i mocno się wtuliła płacząc.
-Spokojnie-powiedział i zmienił się z powrotem w człowieka.- To tylko halucynacje...
-Nie... to..-chciała się wytłumaczyć.
-To było kiedyś! To nie była twoja wina!-przytulił ją mocniej.
-Maja! Manson!-usłyszeli krzyk Atsuki która podbiegła i mocno ich przytuliła. Zaraz za nią przyszedł Ryo.
-Byliście razem?O.o-zdziwił się wilkołak.
-Tak, Ryo znalazł mnie i uświadomił ze ten koszmar to tylko sen.-wytłumaczyła starsza Asanaki.
-U mnie były to halucynację...-powiedziała blondynka.- Shi z wami jest?-zapytała.
-Nie... To znaczy ze ona dopiero...-powiedziała przerażona czarnowłosa.
-TRZEBA JĄ ZNALEŹĆ!-krzyknęła równocześnie z Mają i obie puściły się biegiem. Chłopcy niewiele myśląc zrobili to samo.
-O co im chodzi!?-zapytał Ryo brązowowłosego.
-O to że Shi jest bardzo potężna i że jeżeli się czegoś przestraszy może zrobić wielką głupotę!-wyjaśnił Manson- Głupot która może spowodować koniec wszystkiego...-powiedział. Zacisnął zęby i popatrzył po dachach "Gdzie jesteście... Subaru, jesteście na serio potrzebni!" pomyślał wściekły.
Białowłosy chłopak stał na tle księżyca i patrzył na biegnącą grupę. Wyszczerzył idealne białe zęby, kły miał nienaturalnie długie. Zachichotał wrednie, a za nim z cienia wyszło sześć sylwetek, oni także się śmiali...



Tri
Manson jako wilkołak
Mam nadzieję że się podobało^^ 

1 komentarz:

  1. Oooooo słodki piesio z tego Masona:3
    Ale maja to ten koszmar miała straszny;-; sama sie prawie poryczałam...

    To nie na moje nerwy i jeszcze te chamskie syreny... A ta kobita od koszmarów psychiczna ;/; niech ją ktoś zamknie błagam!
    Po za tym rozdział fajny i trzymajscy w napięciu! Tylko teraz sie boje o Shi;-; biegnijcie ludzie biegnijcie!!!
    I ty Ren dupę rusz!
    A ty Subaru co sie szczeżysz-,- pomóc bo wodą świeconą poleje!!! Ot co!

    OdpowiedzUsuń