-Matka totalnie oszalała z tymi cekinami w nowej kolekcji!T~T-zapłakała starsza z sióstr Kamatachi.- I każe mi być modelką!T^T-zaszlochała się na dobre. Wtem rozległ się potworny syk, który zjeżył wszystkim włosy na głowie. Manson w mgnieniu oka chwycił Maję w ramiona i zawarczał na pięknego węża o oliwkowym zabarwieniu. Atsuki wystawiła rękę, a gad zwinni się na nią wślizgnął.
-Jun ma kłopoty...-oznajmiła dziewczyna, a wąż zmienił się w pasek wokół jej tali.
-Czemu oni zawsze wpadają w kłopoty?-zapytała Shi. Wszystkie szybko wyszły z kawiarni.
Tym czasem Hao siedział sobie na dachu nieopodal kawiarni. Popatrzył a czerwono-długowłosą osobę. Zaśmiał się, tak ona była podobna do Hinaty, tej którą była zanim oznajmił jej ze będzie się żenić z jej siostrą .
-Asanaka, Kemiko, Emili, Nao...-uśmiechnął się wrednie.- Mistrzynie koszmarów, pobawcie się z nimi.
-Nao nie może, jest zajęta...-upomniał Luchist.- Wie Mistrz czym...-powiedział do ucha Hao i spojrzał na czerwono-krótkowłosą.
-A no tak, więc musicie sobie poradzić same...-westchnął.
-Uważaj...-powiedziała ognistooka, a jej oczy wręcz płonęły.- Światłość czasem chowa się i pozwala by mrok zapanował...-spojrzała na niego i uśmiechnęła się dziwnie. Dziewczyny zniknęły, Luchist poszedł, a oni zostali sami na dachu domku.
-Mówisz dość dziwnie...-skwitował Hao i objął ją w tali, przyciągając do siebie i tuląc ją. Pocałowała go delikatnie w polik i wtuliła się w niego, pomimo tego co jej zrobił czuła się bardzo bezpiecznie.
-Nie mówię dziwnie, lecz prawdziwie... Każda róża ma kolce, każdy Yink, ma Yang, a każdy człowiek ma mroczną stronę...-powiedziała i wtuliła się, ona zbyt dobrze wiedziała kto będzie żałować spotkania.
W wiosce była niewielka mgła, wystarczyła ona jednak żeby dziewczyny się pogubiły. Nie podejrzewały one że to część planu Asanako, Kemiko i Emili. Potworne uśmiechy młodych mistrzyń koszmarów zniknęły gdy te się teleportowały do przydzielonej sobie osoby.
Zdenerwowana Atsuki kroczyła wręcz po omacki. Nic nie widziała na dalej niż pół metra, nienawidziła tak chodzić. Nagle legła jak długa, nie zauważyła małej skrzynki i potknęła się o nią. Jej okuty kozak na dość dużym obcasie posłał skrzynkę w niedaleką podróż i zakończył ją roztrzaskaniem się drewnianego opakowania na kawałki.
-Nieźle... Furiatka z niej...-Kemiko siedziała znudzona. Była ona blondynką, siedziała ona sobie nieopodal Atsuki, lecz ta jej nie widziała.
-Kto to powiedział!?-zdenerwowała się bardziej dziewczyna.
-Do forma ducha, do rękawiczki.-uśmiechnęła się przeraźliwie.- Koszmar na jawie!-krzyknęła a mała różowa kulka uderzyła w Atsuki. Dziewczyna bezwładnie opadła na ziemię.
Ciemne, ponure miejsce... Drzewa i krzaki uschnięte, o trawie nawet nie ma co wspominać. Ziemia była sucha, spalona... Czarnowłosa biegła przez te resztki lasu, wiedziała przed czym ucieka, nie zatrzymywała się by sprawdzić. Biegła ile sił w nogach, wiedziała ze takim jak ona nikt nie pomoże. Była nikim, bez stylu, charakteru, bez siebie. Nie znała nic poza cierpieniem. Drzewa dookoła niej przybrały postacie osób z jej klasy, szkoły, z każdego miejsca do którego chodziła, wszyscy szydzili. Biegła, chciała tylko uciec. Pomimo ze nie miała celu w życiu nie chciała dać się zabić. Nagle przed nią wyrósł wielki kamień zagradzając jej drogę. Wiedziała jedno:to koniec.
Kemiko śmiałą się wesoło widząc walczącą i uciekającą dziewczynę. Strach na obcych twarzach zawsze dawał jej satysfakcję. Patrzyła zadowolona na swoje "dzieło" i śmiała się niemiłosiernie i wrednie.
-Atsuki!-krzyknął nieznany dziewczynie głos, za to znany nam wszystkim, bo był to Ryo. Blondynka wściekła się, bo on mógł zniszczyć jej cudowny plan, ale nie ma tak łatwo.
Nie ma już nic co mogłoby jej pomóc. Po prostu zginie i nikt nie będzie tęsknić, potwór już za chwilę ją zabije.
-Atsuki!-usłyszała znajomy głos. Zdziwiła się. To na pewno był ten głupek Ryo, tylko on ma tak wnerwiający głos... A pomimo to zawsze się cieszy słysząc jego głos, głupota! Wcale go nie lubi! Znaczy... Eh na litość Boską! Wstała i przywaliła sobie z otwartej dłoni. Nie poczuła bólu. Rozszerzyła oczy, czyli... to nie jest prawdziwe. Ale jak można się obudzić..? Pomyślała chwilkę, a potem, bez wahania, przydzwoniła w głaz.
Ryo zawzięcie walczył z dziewczyną, nie dawał jednak rady. Pomimo ze była dość młoda była bardzo silna. Starał się jak mógł lecz nie był w stanie jej pokonać. Blondynka w końcu wytrąciła z ręki faceta drewniany miecz.
-No... To teraz skrócę cię o głowę!-krzyknęła i zamachnęła się. Jednak jej rękę zatrzymał srebrny bat. Mocno zacisnął się na jej nadgarstku. Mała główka węża patrzyła na nią zielonymi, błyszczącymi oczami. Zasyczał delikatnie.
-Tak Oliver... Możesz ją zatruć.-warknęła Atsuki.- Ale zaczekaj... Bazyliszku! Forma ducha! Do figurki!- Dany przedmiot zmienił się diametralni. Wydłużyło się diametralnie, stało się grubsze, oczy węża były jadowicie żółto-zielone, wpatrywały się w przeciwniczkę.
-Królewski atak węża...-syknęła. Wąż zaatakował dziewczynę ogonem, a potem złapał ją w zęby i wyrzucił w... cholerę. Zakończyła kontrole i podbiegła do czarnowłosego.
-Atsuki dobrze ze nic ci nie...-nie dokończył bo mocno oberwał z pięści od starszej Asanaki. Potem natomiast został mocno przytulony i pocałowany w polik.
-Jesteś kretynem i masochistą!-krzyknęła- Spróbuj się kiedyś zmienić a cię normalnie zabiję!-złapała go mocno za rękę.- Musimy znaleźć Shi i Maję!-krzyknęła i pobiegła go ciągnąc go za sobą.
-Nieźle... Furiatka z niej...-Kemiko siedziała znudzona. Była ona blondynką, siedziała ona sobie nieopodal Atsuki, lecz ta jej nie widziała.
-Kto to powiedział!?-zdenerwowała się bardziej dziewczyna.
-Do forma ducha, do rękawiczki.-uśmiechnęła się przeraźliwie.- Koszmar na jawie!-krzyknęła a mała różowa kulka uderzyła w Atsuki. Dziewczyna bezwładnie opadła na ziemię.
Ciemne, ponure miejsce... Drzewa i krzaki uschnięte, o trawie nawet nie ma co wspominać. Ziemia była sucha, spalona... Czarnowłosa biegła przez te resztki lasu, wiedziała przed czym ucieka, nie zatrzymywała się by sprawdzić. Biegła ile sił w nogach, wiedziała ze takim jak ona nikt nie pomoże. Była nikim, bez stylu, charakteru, bez siebie. Nie znała nic poza cierpieniem. Drzewa dookoła niej przybrały postacie osób z jej klasy, szkoły, z każdego miejsca do którego chodziła, wszyscy szydzili. Biegła, chciała tylko uciec. Pomimo ze nie miała celu w życiu nie chciała dać się zabić. Nagle przed nią wyrósł wielki kamień zagradzając jej drogę. Wiedziała jedno:to koniec.
Kemiko śmiałą się wesoło widząc walczącą i uciekającą dziewczynę. Strach na obcych twarzach zawsze dawał jej satysfakcję. Patrzyła zadowolona na swoje "dzieło" i śmiała się niemiłosiernie i wrednie.
-Atsuki!-krzyknął nieznany dziewczynie głos, za to znany nam wszystkim, bo był to Ryo. Blondynka wściekła się, bo on mógł zniszczyć jej cudowny plan, ale nie ma tak łatwo.
Nie ma już nic co mogłoby jej pomóc. Po prostu zginie i nikt nie będzie tęsknić, potwór już za chwilę ją zabije.
-Atsuki!-usłyszała znajomy głos. Zdziwiła się. To na pewno był ten głupek Ryo, tylko on ma tak wnerwiający głos... A pomimo to zawsze się cieszy słysząc jego głos, głupota! Wcale go nie lubi! Znaczy... Eh na litość Boską! Wstała i przywaliła sobie z otwartej dłoni. Nie poczuła bólu. Rozszerzyła oczy, czyli... to nie jest prawdziwe. Ale jak można się obudzić..? Pomyślała chwilkę, a potem, bez wahania, przydzwoniła w głaz.
Ryo zawzięcie walczył z dziewczyną, nie dawał jednak rady. Pomimo ze była dość młoda była bardzo silna. Starał się jak mógł lecz nie był w stanie jej pokonać. Blondynka w końcu wytrąciła z ręki faceta drewniany miecz.
-No... To teraz skrócę cię o głowę!-krzyknęła i zamachnęła się. Jednak jej rękę zatrzymał srebrny bat. Mocno zacisnął się na jej nadgarstku. Mała główka węża patrzyła na nią zielonymi, błyszczącymi oczami. Zasyczał delikatnie.
-Tak Oliver... Możesz ją zatruć.-warknęła Atsuki.- Ale zaczekaj... Bazyliszku! Forma ducha! Do figurki!- Dany przedmiot zmienił się diametralni. Wydłużyło się diametralnie, stało się grubsze, oczy węża były jadowicie żółto-zielone, wpatrywały się w przeciwniczkę.
-Królewski atak węża...-syknęła. Wąż zaatakował dziewczynę ogonem, a potem złapał ją w zęby i wyrzucił w... cholerę. Zakończyła kontrole i podbiegła do czarnowłosego.
-Atsuki dobrze ze nic ci nie...-nie dokończył bo mocno oberwał z pięści od starszej Asanaki. Potem natomiast został mocno przytulony i pocałowany w polik.
-Jesteś kretynem i masochistą!-krzyknęła- Spróbuj się kiedyś zmienić a cię normalnie zabiję!-złapała go mocno za rękę.- Musimy znaleźć Shi i Maję!-krzyknęła i pobiegła go ciągnąc go za sobą.
Ryo:Moja królowa!*pada jej do stóp*Kocham kocham kocham kocham...
OdpowiedzUsuńBle....*patrzyna to z obrzydzeniem... Przepraszam ale to dla mnie za dużo;-; taka ładna dziewczyna... Z nim?
Wiesz rozdział mi sie podobał ale był miejscami strasznie pogmatwany znaczy troche sie pogubiłam, ale może następne rodziały pomogą mi sie ogarnąć :)