Odkąd Hinata miała własne ciało było o wiele lepiej. Kiedy mag( Hinata nie jest szamanem, ani wiedźmą bo nie korzysta z różdżki itp. wiec jest magiem jak by ktoś pytał^^) się wnerwiał, to Shi ją uspokajała. Szli spokojnie, co jakiś czas się zatrzymując się by coś zjeść. Teraz na prawdę poznali Mellody, była ona urocza, słodka i miła. Kiedy się uśmiechała stopiłaby nawet najtwardsze serce, nawet Ren zaczął z nią rozmawiać, czego wcześniej często nie robił. Dziewczyna była świetna kucharką, potrafiła ślicznie śpiewać, o czym przekonali się kiedy zapomniała że jest wśród ludzi z słuchawkami od MP3 na głowie. Była inteligentna i wesoła. Hinata była wredna, niemiła i łatwo się denerwowała, były one tak różne jak noc i dzień.
Jak zawsze szli po piasku. Shi rozmawiała z Ryo i Horo, a Hinata w milczeniu szła koło Yoh. Chłopak zastanawiał się nad czym tak myśli, zawsze miała zamyśloną minę i nieobecny wzrok, nigdy nie słuchała. Młody Asakura miał niejasne przeczucie że myślała ona o Hao, nie mylił się. Ciągle wspominała jego twarz. Była identyczna jak wtedy kiedy żył po raz pierwszy i miał 14 lat... Jego głos się nie zmienił, oczy też mu zostały takie same, czarne niczym pióra kruka, a pomimo to wzbudzały zaufanie. Zawsze kiedy w nie patrzyła miała wrażenie ze czas się zatrzymał, że nic nie może jej się stać, wciągały ja. Nawet włosy miał tej samej długości. Zawsze się śmiała że on ma dłuższe włosy niż ona i że to czerwonooka mu plecie warkocze, zamiast on jej , chociaż kiedy się uparł i on popisywał się talentem fryzjerskim. Zawsze czułą się przy nim bezpiecznie, a teraz ma z nim walczyć, to jak walka z samym sobą. Od dawna wiedziała ze kiedyś nadejdzie dzień ponownego spotkania... Ponownej walki, ale nie przypuszczała że będzie to aż tak trudne.
-Hinata?-Shi złapała ją za ramie. Krótkowłosa zamrugała gwałtownie jak by została wybudzona ze snu. Spojrzała w podobne do swoich oczu. Mellody lekko się uśmiechnęła.- Jest już późno, rozbijamy obóz i robimy kolację, ale jak chcesz to możesz jeszcze pochodzić.- wzrok Tumiko wyrażał wdzięczność. Przez tyle lat obie dobrze się poznały, bez słowa wiedziały czego druga potrzebuje, boi się, dlaczego podjęła taką a nie inną decyzję...
Krótkie, czerwone włosy były rozwiewane przez wiatr. W czerwonych oczach odbijał się blask księżyca. Powoli położyła się na miękkim piasku, wiatr znowu zawiał. Uśmiechnęła się i otworzyła wcześniej zamknięte oczy. Nad nią siedział Hao uśmiechając się. Natychmiast się odsunęła, patrzyła na niego z niewielkiej odległości. Był bez swojej pelerynki, a jak wiadomo jest on w klubie "koszulkom mówimy nie" więc...
-Czego tu chcesz?-powiedziała niezadowolona z jego wizyty Tumiko.
-Zobaczyć cię...-odparł, przysunął się i usiadł dokładnie koło niej. Znajomy zapach uderzył jej nozdrza, pokręciła lekko głową. No może i była szczęśliwa że przyszedł, ale nie zapominała o niczym.
-Masz ochotę znowu mnie zabić?-warknęła pytająco. Ku jej zdziwieniu chłopak mocno ją przytulił.
-Przepraszam za tamto.-usłyszała jego miękki głos, jego ton sprawił ze przeszły ją dreszcze. Nie wiedziała co zrobić. Od ognistego szamana biło ciepło, nie mogła się powstrzymać i również go przytuliła. "Ani trochę się nie zmieniłeś, ognisty chłopaku" pomyślała. Nazywała go tak kiedy była mała. Hao delikatnie złapał jej podbródek i uniósł go delikatnie do góry. Nic jednak nie zrobił, jak by czekał na jej pozwolenie. Dziewczyna w końcu uległa i zamknęła swoje ogniste oczy. Wtedy poczuła delikatny pocałunek, jak by ledwo dotykał jej warg, ale potem całował pewniej i mocniej. Przyciągnął ją do siebie kładąc jedna rękę na jej tali, a drugą na jej karku, dziewczyna położyła ręce na jego policzkach i nieśmiało oddała pocałunek. Nic jej już nie obchodziło, gdyby ją zabił umarłaby z uśmiechem na ustach. W końcu odsunął się lekko od dziewczyny. Ta jednak nie otworzyła oczu, usta miała delikatne i czerwone, cerę blado-mleczną, księżyc oświetlał lekko jej twarz. Wyglądała spokojnie, niczym anioł, jej krótka sukienka rozwiewała się na wietrze, tak jak włosy. Chłopak niepewnie pogłaskał jej polik. Delikatnie otworzyła oczy i patrzyła prosto na niego, jej przepiękne tęczówki wręcz lśniły na tle gwieździstego nieba. Powoli go pocałowała. Był to najdelikatniejszy i najsłodszy pocałunek jakim kiedykolwiek go obdarowano. Dziewczyna pachniała niczym lilie które zawsze tak kochała, wiedział też że kochała go bardzo mocno, on też ją kochał, ale zniszczył to zabijając ją...
-Kocham cię...-szepnął do jej ucha i zniknął w płomieniach. Hinata oparła się rękoma o piasek by nie upaść. Uśmiechnęła się i otworzyła oczy.
-Wiesz że ja ciebie też....
Specjalna dedykacja dla Zeke'a od Dary
Zeke:Mówiłem że żadna mi sie nie oprze!
OdpowiedzUsuń*face plam*
Zeke:No co taka prawda! Jestem przystojny i uroczy:*
Taaaaa.... Niech mi ktoś pomoże!
Miki wiesz ty że coraz lepiej piszesz i te opwiadstki miłosne to normalnie jak z jakiejś książki! Ale wciaż czekam na coś wiecejbz melody^^