Wszyscy patrzyli na naszego kochanego Haosia jak na wariata, ale wiedzieli ze ktoś jeszcze tutaj był, przecież kamienie same nie tworzą grobowca, ani ogniste lisy nie pojawiają się znikąd. Starszy Asakura szukał wzrokiem dziewczyny. Było to jednak na nic... Nagle niczym buszmen ktoś go zaatakował. Powalił ognistego szamana na ziemię i spojrzał w jego zimne oczy.
-Nadal mają kolor ognistej czerwieni...-powiedział chłopak. Hinata patrzyła na niego, jej serce biło jak oszalałe. Właśnie to denerwowało ją najbardziej, ale do tego... kiedy patrzyła w jego oczy... Czuła się jak by wchodziła w czarną dziurę. Hao wstał i stał teraz twarzą w twarz z byłą ukochaną. Zbliżył się do niej i pocałował ja. Wtedy dziewczyna się otrząsnęła i przywaliła mu z liścia w tą jego gębę. Szybko wytarła usta jak by się brzydziła. Chłopak dotknął bolący polik, po chwili się zaśmiał.
-Nadal jesteś taka uparta... Przecież wiem że tego chcesz.-powiedział i dotknął jej włosów, wtedy dwa wielkie kamienie uderzyły go.
-Nie dotykaj mnie swoimi brudnymi od krwi łapami!-warknęła.
-Ktoś ty?-zapytał inteligentnie Choco. Nie ma co on to ma wyczucie.
-Nazywam się Hinata Tumiko... Moja dusza ma 1500 lat, do tond opetywałam...jest takie słowo? A nie ważna. Opetywałam Shi która teraz jest nieprzytomna i niech ktoś do niej idzie.
-Nic nie rozumiem....-odparł Horo, a wszyscy się do niego przyłączyli.
-Nie ważne...-odparła Hinata i spojrzała na podnoszącego się długowłosego.
-Nie mogę uwierzyć że aż tak dojrzałaś, stałaś się silna... Dla tego to ty miałaś mnie zabić...- wszyscy byli zszokowani.
-J...jak to?-zapytali zszokowani. Nawet Aqua i Luchost byli zaskoczeni.
-A zamknij mordę i idź się utopić w magmie.- przywaliła mu w twarz, chciała. Hao złapał jej rękę i przeciągnął ją do siebie. Dziewczyna walczyła w duchu widok jego twarzy... sprawiał ze chciała płakać ze szczęścia, jego głos.. Był taki jaki był... Zawsze dumny i spokojny. Teraz czuła jego ciepło, miała ochotę się w niego wtulić, pocałować go. Hao oczywiście to wiedział i wykorzystywał to. Hinata w końcu kopnęła to w kolano i odskoczyła. Młody Asakura przeklął głośno, uwolnił swoich popleczników i zaatakowali ich wszyscy na raz. Walka pomiędzy nimi była wręcz nierówna, Aqua atakowała ile się dało, miała ochotę zabić Hinatę, dziewczyna od dawna kochała swojego mistrza, ale wiedziała ze nie ma szans. Ciało krótkowłosej było jeszcze słabe. Hao odszedł, a jego poplecznicy mieli dać im nauczkę.
Luchist zadowolony widokiem leżących przeciwników chciał odejść, ale niebieskooka nie miała takiego zamiaru. W jej ręce pojawił się kunai. Dziewczyna bowiem uczyła się sztuki ninja.
-Kolejna fanka Naruto...-pomimo trudnej sytuacji humor nie opuszczał Hinaty. Była wręcz nad wyraz spokojna.
-Co cię tak bawi?!-wydarła się Aqua.
-Drentwota!!!!-niebeiskowłosa stanęła jak kamień nie mogła nic zrobić. Spojrzeli w stronę budynku. W dziurze stałą Shi z różdżko wycelowaną w dziewczynę. Po chwili skierowała ją w stronę wysokiego faceta. Powtórzyła zaklęcie i zbiegła do nich.
-Nic wam nie jest?-zapytała zmartwiona.
-Coś ty jej zrobiła!?-zapytał zmartwiony Horo.
-Ona jest miła! Nie martw się Mellody jakoś to będzie!-przytulił ją i głaskał.
-Ale to ciągle Hinata mówiła... Ją znacie, nie mnie...-powiedziała, ale przytuleniem nie gardziła.
-Na prawdę?-zdziwił się Horo i odsunął się czerwony nie wiadomo czy ze wstydu że nie pomyślał, czy dla tego ze właśnie przytulał śliczną dziewczynę. Shi zaśmiała się wesoło.
-Dobra, koniec tego... Napraw ten budynek, lulu i spać... Jutro ruszamy o 7 rano.- Hinata wstała i otrzepała się z piasku.
-Ej! Kto zrobił cię na...-zaczął Choco.
-Ale ona ma rację!-wtrąciła długowłosa.- Zostało wam niewiele czasu musicie się pośpieszyć bo nie zdążycie i żaden z was nawet nie dostanie szansy zostania królem...-powiedziała i spojrzała tak proszącymi oczami ze nie było szans żeby jej nie posłuchali. Hinata złapała chłopców za kołnierze i pociągnęła do budynku, no wszystkich poza Renem. Mellody naprawiła budynek i schowała różdżkę w pochwę w pasku. Ren podał jej rękę by było jej łatwiej wstać. Uśmiechnęła się z wdzięcznością i skorzystała z pomocy.
-Dziękuje.-powiedziała z uśmiechem.- No to... Dobranoc.-powiedziała, pocałowała go w polik i poszła do pokoju. Ren stał ogłupiały, w końcu dotknął polika, poczerwieniał, prychnął i poszedł do swojego pokoju.
Zeke:Ona mnie beszczelnie bije!!! Nie zgadzam sie nie nie nie!!!! To dyschonor dla rodziny dyschonor dla ciebie dyschonor dla świerszcza dyschonor dla krowy!!!
OdpowiedzUsuńTaaaaa Okej....
No teraz są dwie... Zasadniczo też sie pogubiłam... Ale chyba bedzie dobrze... Biedna Hintai ma rozterki;-;
Zeke:Dziwisz sie kto by sie oparł memu sexownemu ciału~?
Ona sie opiera
Zeke:Jeszcze....
Hao:To jest też moje ciało ;-;
Zeke:Ciebie sie nikt nie pyta....
Hao:Nie rób ze mnie zboczeńca!
Aha...